Nie czekałem zbyt długo,minęło jakieś dziesięć minut a dziewczyna wróciła z siatką w której były moje ciuchy.
-Prosze-
powiedziała cicho i podała mi torbe.Wyjąłem z niej rzeczy,lekko nerwowo złapałem za spodnie i zacząłem szukać tego głupiego kamienia po kieszeniach.
-Mam cie!-
krzyknąłem głośno i spoglądałem na przedmiot w dłoni
-On cie wybrał...-
mruknęła dziewczyna patrząc mi na dłoń i te wszystkie szwy
-Co powiedziałaś?-
spojrzałem lekko zszokowany i momentalnie zbladłem
-Wybrał Cie..Nic nie pamiętasz ale ci wszystko opowiem..O ile chcesz-
powiedziała siadając na krześle przy moim łóżku
-O CO TU DO CHOLERY CHODZI!-
spytałem ją wyraźnie zdenerwowany,miałem dość tajemnic..lekarze nic mi nie mówili
-Wiem,że ci sie to wyda dziwne ale ja jestem....-
-ALE CO?...NO MÓW...CO JESTEŚ?!-
pospieszałem ją z każdą chwilą coraz bardziej tracąc cierpliwość
-J.jestem..Ok..Jestem kosmiczną księżniczką,nazywam sie Alice Willow ale przyjaciele mówią mi Star- spojrzała na mnie lekko zadowolona z faktu,że miała już to za sobą
-ta a ja jestem króliczek wielkanocny miło poznać-
Wybuchnąłem śmiechem nie wierząc dziewczynie w ani jedno słowo
- tak ty księżniczka..z kosmosu na dodatek..too taka księżniczka musi mieć straż-
śmiałem sie z każdym kolejnym słowem
-Udowodnie ci to-
powiedziała lekko zdenerwowana i zdjęła kaptur swojej pastelowej bluzy odsłaniając swe piękne grube bląd włosy z fioletowymi końcówkami
-Jestem ksieżniczką..spójż na mój zgrabny nos-
-Taak..zgrabny nos to napewno oznaka królewskiego pochodzenia-
spojrzałem w jej granatowe oczy,nie potrafiłem ukryć śmiechu
-Taak?...to co mam zrobić niedowiarku?-
zapytała mnie poprawiając swoją grzywkę
- No to może na początek skoro jesteś ,,Gwiezdną Księżniczką" to pewno masz jakieś moce...Pokaż-
Zadowolony skrzyżowałem ręce i z niedowierzaniem w oczach patrzyłem na nią
- Niech ci będzie ale nie uciekaj ze strachu gdy już ci udowodnię,że mam rację-
odparła wstając i zamykając oczy
- A co konkretnie teraz robisz?-
zapytałem patrząc na poczynania dziewczyny
- Cicho bądź koncentruje się!-
sykła na mnie mrucząc coś pod nosem
a po krótkiej chwili jej bląd włosy z fioletowymi końcówkami w całości zmieniły barwę na fiolet w dodatku błyszczały jakąś dziwną aurą
-CO TO MA BYĆ!?-
zszokowany zasłoniłem się poduszką
-Nieeee...To sie nie dziejee.!!...To fikcja!-
krzyczałem w poduszke zerkając co chwilę na Alice
- A wracając do twoich wcześniejszych drwin,tak księżniczka musi mieć straż i ja ją mam!
STAR THE PROTEKT!-
Krzyknęła a w szpitalnym pokoju pojawili się dwaj wielcy jak goryle rycerze w czarnych błyszczących zbrojach a w ręku mieli tarcze z motywem kosmosu i miecze które wyglądały jakby były zrobione ze światła
-Ok ok wierze ci w stu procentach tylko nadal nie rozumiem co sie tu dzieje i co to za kamień-
wymamrotałem po czym marzyłem o tym aby ta jej kosmiczna straż sobie stąd poszła
-Kamień jest magiczny...on jest kawałkiem...-
- No mów...Dlaczego nie mówisz? No powiedz!-
Byłem już bliski wybuchu a w tedy kamień zaczął świecić
-Spokojnie..straż..możecie iść-
Po jej słowach rycerze znikneli
-Powiem ci ale nie teraz i nie tutaj...musze cie gdzieś zabrać,jeśli pójdziesz ze mną to wszystkiego sie dowiesz...to jak będzie?-JESZCZE PYTASZ?...NO PEWNIE!-