pamiętam jak kumpel z byłej klasy dostał jakąś za***istą bluzę od ciotki ze stanów jak zobaczył że ma okruch gdzieś na niej to odrazu to kibla i 40 minut czyścił.. był tak *****sko przewrażliwiony na upjerdolenie tej bluzy że no i kiedyś pojechaliśmy na wycieczkę.. wiadomo, jak jest wycieczka to piwko być musiało... był czas wolny, więc podbiliśmy do jakiegoś lasu wypiliśmy te piwko, i idziemy sobie, idziemy... zresztą już po czasie było to na skróty się biegło.. jakieś górki, rzeczki itd. i ten kumpel potknął się o korzeń i sie w*******ił w klocka cała bluza u***ana na plecach i rękaw taką polewe mieliśmy że się każdy położył na trawie koleś już prawie płacze, ale zaczął czyścić ją chusteczkami wytarł ale ślad był jak s****ysyn ktoś tam wpadł na pomysł żeby tą bluze w reklamówke wsadzić, i też tak zrobil.. spóźniliśmy sie coś pod 30 minut i lekki przypal był.. wychowawczyni się pyta gdzie byliśy i co robiliśmy.. jeden co był z nami zaczął się śmiać aż płakał.. i nie wiem co sobie ona wtedy pomyślała, ale kazała otworzyć plecaki.. u nas nic nie znalazła, ale jak otworzyła reklamówki wyciągnęła bluze xd cała ogólnie uje ana w gownie już nigdy długopisu jej nie pożycze kurwa