W tym całym marazmie próbuję się odnaleźć. Cierpię milczeniem, wzruszam mówieniem. Słowa nabierają wagi. Nie są takie same jak latem – wolne, bez pomysłu. Listopadem wypowiadane są powolne, przemyślane i skoncentrowane.
Najbardziej bolesne jest Twoje imię schowane za skorupą bezczynności. Wspominam Ciebie, bez przyzwolenia. Karcę siebie, za Ciebie. Wyrzucam systematycznie z mojej głowy - powracasz. Jesteś bumerangiem, niestrudzony wtaczaniem kamienia Syzyfem.
Poświęcam Ci zdecydowanie za dużo uwagi. Nie zasługujesz na przestrzeń pamięci w mojej głowie.
YOU ARE READING
Listopad
Short StoryKrótki zapis wieczornych przemyśleń. O Tobie, o nas, o fantazji. Ps. Nieświadomie mówię wierszem.