Dzisiaj miała zacząć się moja przygoda w liceum. Nowi przyjaciele, nowi nauczyciela i nowe problemy. Szłam w nieznane. Nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać. Moja szkoła była tą najbardziej ekskluzywną w mieście co znaczyło, że była bardzo oblegana. Fakt, że mogłam poznać tak wielu ludzi poprawiał mi humor. Lekcje tego dnia zaczynałam o godzinie 13.30. Prawie cały ranek poświęciłam na to aby wyglądać jak najlepiej. Wiedziałam, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. W szkole byłam 10 minut przed czasem. Przez dłuższą chwilę stałam przed głównym wejściem i próbowałam zmusić się do przejścia przez drzwi. Naprawdę nie chciałam powrotu do codziennej nauki, stresu i niekończących się sprawdzianów. W pewnym momencie wzięłam się w garść. Zacisnęłam pięści i weszłam do środka. Fale ludzi, które przelewały się po korytarzu robiły na mnie piorunujące wrażenie. Nagle zaczęłam przebijać się przez tłumy chołoty. Do dzwonka zostało tylko parę minut a ja nie zamierzałam się spóźnić ani sekundy. W ostatniej chwili zdyszana podbiegłam pod klasę. Wszyscy wlepiali we mnie swoje oczy. Czułam się nie zręcznie. Nie przywykłam do znajdowania się w centrum uwagi. W pewnym momencie podszedł do mnie uroczy młodzieniec o dość długich jak na chłopaka brązowych włosach. Chłopak uśmiechnął się wyciągnął dłoń i powiedział:
- Cześć, mam na imię Wiktor
-Cześć, jestem Gabrysia san.
Głos tego chłopaka brzmiał jak zarzynany wieprz, ale wydawał się bardzo milutki. Nasza rozmowa toczyła się najlepsze, lecz niestety została przerwana przez dzwonek. W tej szkole nawet dzwonki brzmiały inaczej. W pewnym momencie przyszła nasza nauczycielka. Kobieta była ubrana w same markowe ciuchy. Kalwin Klajn, Gucci, Tommy Hilfinger. Ja biedna słowianka ze wsi mogłam tylko pomarzyć o takich luksusach. Wszyscy weszli do klasy a ja osłupiona i z podziwem podziwiałam outfit tej kobiety. Z transu wyrwał mi Wiktor, który krzyczał:
- Gabryśka co ty robisz?! Siadaj ze mną.
Niewiele myśląc usiadłam z nim i całą uwagę znów przekierowałam na kobietę. Przedstawiła się jako Sylwia. Potem każdego z nas zapytała o imię i zaczęła prowadzić lekcję. Po 2 zadaniach stwierdziła, że już jesteśmy 4 lekcje do tyłu z materiałem. Kolejne lekcje mijały podobnie. Nauczyciele poznawali nas a my ich. Na przerwach prowadziłam przezabawne konwersacje z Wiktorem. Z każdą minutą przekonywałam się do niego coraz bardziej. O 16 gdy wchodziliśmy na lekcje języka polskiego najpiękniejszą istotę we wszechświecie. Miałam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Chłonęłam jego widok jak gąbka. Miał krótkie brązowe włosy, śliczną i twarz z dość mocno zarysowaną szczęką. Chłopak miał cudowny zgrabny nosek a jego brwi wyglądały jak namalowane przez Michała Anioła. Był ubrany w czarną koszulkę i ciemnoniebieski dżinsy, które seksownie opinały się na jego dupie. Jestem ciekawa jak wyglądałby bez tych wszystkich kosztownych tkanin założonych na siebie. Czas, w którym mogłam marzyć o jego cudownej i napiętej klatce nie trwał długo. Pani Sadowska, nasza wychowawczyni szybko zganiła mnie za stanie w drzwiach. Musiałam siadać w ławce. Resztę dnia poświęciłam na rozmyślanie o moim tajemniczym przystojniaku. Zrobię wszystko, żeby jeszcze go spotkać!