Przebudzenie Mocy

27 5 9
                                    

Powoli i ospale otworzyłam oczy. Nie byłam już w ciepłej i przytulnej jadalni Radka. Panowały tu egipskie ciemności. Było zimno i bardzo wilgotno. Próbowałam wstać, lecz uniemożliwiał mi to fakt, iż byłam przywiązania do stołu. W pewnym momencie dotarło do mnie, że znajdowałam się w piwnicy mojego niedoszłego chłopaka. W pomieszczeniu nie było okien, jedyną potencjalną drogą ucieczki były duże, brązowe drewniane drzwi. Zaraz po tym, gdy przestałam się rozglądać i zrozumiałam powagę sytuacji, zaczęłam krzyczeć po pomoc. Niestety sprowadziło mi to na głowę jedynie więcej problemów. Chwilę po moim desperackim i żałosnym błaganiu o ratunek, do piwnicy wszedł Radek. Mężczyzna zapalił światło, przez co zauważyłam, że znajduję się w centrum jakiegoś malowidła, które zostało namalowane krwią. Po szybkiej analizie stwierdziłam, że rysunek przedstawiał słońce i został stworzony bardzo niedawno temy. W świetle piwnica okazała się być dużo mniejsza, niż przypuszczałam na początku. Parę kroków odemnie stał stół, na którym staranie i pedantycznie były poukładane liczne narzędzia. Skalpele, noże, nożyce i cała reszta chirurgicznego szajsu. Ten widok napełnił mnie jeszcze większym strachem. Nigdy w życiu nie byłam tak przerażona. Momentalnie zacząłam się trząść i dygotać.
- Widzę, że księżniczka już wstała - rzekł
- Po co tu jestem?! Wypuść mnie, proszę! - krzyknęłam
- Dziś w nocy dokona się przepowiednia. - powiedział podekscytowany i klasnął w dłonie. W jego głosie było słychać obłęd a na policzku miał niedomytą plamę krwi.
- Jaka kurwa przepowiednia?!
- Oh, to ty o niczym nie wiesz? Jesteś księżniczką mrocznego słońca, jesteś tą, która zniszczy świat i stworzy go na nowo, jesteś tą, która poprowadzi swój lud w stronę lepszego życia. Zabijesz każdego niewiernego, zabijesz każdego kto stanie ci na drodze.
- Pomyliłeś mnie z ki...
- Shhhh - przerwał mi - Nie bój się Gabryniu. Jesteś dosłownie boska, dlatego najpierw trzeba usunąć z ciebie wszystko co ludzkie. Najgorsze emocje, jakie kiedykolwiek powstały! Empatia i miłość. Właśnie te uczucia sprawiają, że jesteśmy słabi. Właśnie przez nie, nie możemy działać. Przez te emocje stoimy w miejscu. Królowa musi żądzić niepodzielnie, musi być surowa, nie może być rzeczy, która by ją powstrzymała.
- Ale...
- Ciiii. Gabrysiu, wszystko będzie dobrze, nie martw się. Pozbędziemy się tych bezużytecznych i zbędnych emocji dzięki jednej prostej operacji. - dotknął mnie palcem, tam gdzie znajdowało się moje szybko bijące ze strachu serce. - normalny człowiek by tego nie przeżył, ale ty! Ty jesteś boska.
Radek delikatnie przejechał mi ręką po policzku. Po czym odwrócił się i podszedł do stołu. Mężczyzna zaczął, wybierać narzędzie. Po krótkiej chwili zdecydował się na nożyce. Znów odwrócił się w moją stronę i zaczął iść w moim kierunku.
- Ratunku! - znów zaczęłam krzyczeć
Oczywiście bezskutecznie. Gdy Radek stał nademną z nożycami zaczęłam płakać. On spojrzał się na mnie, szybko schylił się do mojej twarzy i zlizał krople łez, która spływała po moim policzku. Następnie zaczął ciąć nożycami moje kosztowne tkaniny.
Po tych słowach znów poszedł w stronę stołu tym razem wracając ze skalpelem. Nie chciałam dać się tak łatwo, znów zaczęłam krzyczeć tym razem dodając do tego wierzganie. Niestety nie mogłam nic zrobić. Byłam bezsilna. Czułam jak Radek przykłada mi skalpel do skóry.
- Przestań! Przestań! Nie! Proszę! - Darłam się
W pewnym momencie poczułam jak skalpel przecina mi skórę. Ni stąd ni zowąt, nagle straciłam nad sobą kontrolę. Moje oczy zaświeciły się na biało, skóra napieła się do granic możliwości. Uniosłam brodę wysoko i po raz kolejny powiedziałam:
- Przestań - tym razem moje słowa były pewne i stanowcze. Nie było w nich słychać ani kszty strachu.
Ręka Radka zaczęła się łamać w każdym możliwym miejscu. Skalpel upadł na podłogę a Radek wykrzywił się w agonii. Ta chwila nie trwała długo. Chłopak szybko złapał ostrze drugą ręką i wykonał błyskawiczny ruch w moją stronę. Jego ręką jednak zatrzymała się jakiś milimetr od mojej skóry. Skalpel znów upadł na podłogę a Radek lekko się uniósł. Chłopak złapał się za szyję i zaczął się dusić. Następnie jednym szybkim ruchem głowy cisnęłam nim prosto w ścianę. Gdy upadł jego usta otworzyły się. Słyszałam jak wydaje z siebie ostatni oddech. Słyszałam i czułam jak uchodzi z niego życie. Zaraz po ostatnim oddechu z ust zaczęły płynąć rzeki krwi. Mnóstwo karmazynowej cieczy, która pokryła pół podłogi, podpływała pod nogi stołu, na którym się znajdowałam. Zaraz po tym moje oczy zaczęły tracić światło i wracać do normalności. Znów zaczynałam czuć się słaba i bezsilna, aczkolwiek tym razem dużo bezpieczniejsza. Wraz z tym jak gasły moje oczy stawałam się coraz bardziej senna. W pewnym momencie moje powieki były cieższe niż ołów i mimowolnie zaczęły się zamykać. Wszystko znów zaczęło się rozmywać, tak jak w momencie gdy Radek otruł mnie jakimś gównem. Chwilkę przed tym jak zasnęłam zobaczyłam Wiktora, ze srebrnym mieczem w ręce, który wywarzył drzwi. Wraz z nim do pomieszczenia wleciał kruk. Ten sam kruk, który niedawno mnie zaatakował. Wiktor podbiegł do mnie, złapał za ramię a ja zasnęłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 11, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Gabriela FictionWhere stories live. Discover now