Rozdział V

172 14 13
                                    

~pov. Vica~

Świetnie. Jeszcze tego nam brakowało żebyśmy trafiły do jakiejś latającej pouszki. Teraz trzeba znaleźć z tąd wyjście zanim ktoś postanowi po nas przyjść... O ile ktoś tu w ogóle jest. Ale gdyby to miejsce było opuszczone, raczej nie byłoby tu takiego porządku. Nie licząc zadrapań na ścianach wyglądających jakby przebiegło tędy stado  velociraptorów, które koniecznie chciały chodzić po ścianach a nie po ziemi i jakiejś dziwnej mazi na podłodze w niektórych miejscach to nie ma tu nic. Po wyjeździe z tego dziwnego tęczowego tunelu trochę kręciło mi się w głowie ale to chyba nic groźnego. Z Frani było gorzej. Straciła przytomność a próby jej obudzenia spełzy na niczym. Cóż, mówi się trudno. Zbadam ją jak z tąd wyjdziemy. O ile wyjdziemy... Na końcu korytarza w którym się znalazłyśmy były wielkie metalowe drzwi. Odpaliłam ponownie samochód, który zgasł po wyjechaniu z tunelu i podjechałam pod, jak się okazało automatycznie rozsuwane drzwi. Niepewnie wjechałam do pomieszczenia za drzwiami. Było tam kompletnie ciemno, tylko pod sufitem widziałam parę jażących się czerwienią liter V. Nie wiem co mają oznaczać ale ok. Każdy lubi co innego. Włączyłam światła samochodowe i prawie zeszłam na zawał. Pod sufitem było conajmniej parędziesiąt wielkich owadopodobnych robotów.

- Hadesie...co to ma być?! - właśnie Frany teraz postanowiła się obudzić i wrzasnać na cały regulator.

Krzyk chyba nie spodobał się tym stworom bo wszystkie jak jeden mąż odczepiły się od sufitu i zaczęły lecieć w naszą stronę.

- Dzięki Frany... Spoko jesteś. Głośniej się nie dało?! - wściekła spojrzałam na moją przyjaciółkę i z piskiem opon wyjechałam z tego pomieszczenia. Za mną niestety wyleciały te przerośnięte owady.

- Ej! To nie moja wina! Skąd miałam wiedzieć, że wpakujesz nas w takie gówno?!

- Że ja nas w to wpakowałam?! Bardzo przepraszam ale kiedy ty sobie smacznie spałaś ja starałam się znaleźć wyjście z tej puszki! A że nie znam rozkładu tych korytarzy to już nie moja wina!  - skreciłam gwałtownie w jedną z odnóg kluczac w tym labiryncie i nadal nie widząc wyjścia.

-Emm jakbyś mogła przyśpieszyć byłoby miło... - zaczęła spokojnie Frany- bo te przeklęte robale siedzą nam na ogonie!!! I raczej nie są przyjaźnie do nas nastawione!

- Robię co mogę! Szybciej się nie da bo nie wyrobię na zakręcie i skończymy jako krwawa papka na jednej ze ścian! - wreszcie po paru minutach wariackiej ucieczki ujrzałyśmy kolejne drzwi.

Zerkając w boczne lusterko zobaczyłam że Frany miała rację. Brakuje parę metrów i zaraz nas dorwą. Przed nami, co dziwne otworzyły się drzwi by zaraz się zamknąć, nie wpuszczając do pomieszczenia tych owadopodobnych robotów. Zatrzymałam samochód tuż przed tronem na którym siedział, jak się okazało Megatron.

-Nareszcie dotarłyście. Ile można czekać - odezwał się wódz Decepticonów.

- No tak...tylko jakbyś dał znać wcześniej, że chcesz nas widzieć i przysłał mapę było by sto razy szybciej!!! - trzasnełam drzwiami wychodząc z auta i patrząc aktualnie czerwonymi oczami na Megatrona - a nie, że od tak se z dupy nagle znajdujemy się na twoim statku ścigane przez przerośnięte metalowe robale!!!

- Vica ale spokojnie...wdech i wydech bo nam tu zaraz się podpalisz a oni chyba gaśnicy na piekielny ogień nie mają - Frany próbowała mnie uspokajac...z marnym skutkiem.

-Spokojnie?! Spokojnie?!! Mogłyśmy zginąć przez jego kretynizm!

- Milcz insekcie! Nie masz prawa tak się do mnie zwracać! - Megatron wziął mnie w swoją wielką rękę i zaczął zgniatać - Jam jest Lord Megatron! Wielki gladiator z Kaonu i wódz decepticonów! Jestem silniejszy i mądrzejszy niż cała wasza nędzna rasa razem wzięta!

Tego było już dla mnie za wiele. W jednej chwili cała zaczęłam płonąć a Megatron oparzony wypuścił mnie z ręki. W ostatniej chwili zostałam złapana przez...macke? Co jest do cholery... Spojrzałam w górę i ujrzałam czarny monitor skierowany w moją stronę. Ten robot chyba nie miał złych zamiarów, bo gdy tylko się uspokoiłam odstawił mnie delikatnie na ziemię.

- Dziękuję...?-nadal jak zaczarowana wpatrywałam się w tego granatowo-fioletowego robota.

On tylko kiwnal głową i wrócił do pracy przy komputerze pokładowym.

- To Soundwave. Mój szpieg i as wywiadu. A wy jesteście na mostku mojego statku o nazwie Nemezis - odezwał się po dłuższej chwili Megatron.

Co dziwne nie był już wściekły. Chumorki to on ma lepsze niż kobieta w ciąży. A myślałam że to ja jestem nie do zniesienia. Współczuję jego poddanym jeżeli on jest aż tak zmienny.

Oczywiście Frany jak to ona musiała zacząć się chichrać za co spiorunowałam ją wzrokiem. Ech...co ja z nią mam.

- Jak już kwestię powitania mamy za sobą to chciałbym przejść w końcu do sprawy dlaczego w ogóle was tu ściągnąłem.

Usiadłam po chwili zamyślenia razem z Frany na masce naszego samochodu i zwróciłyśmy nasze oczy na postać przywódcy zaciekawione co ma on do powiedzenia.

W końcu udało mi się dokończyć ten rozdział. Jest póki co najdłuższy z wszystkich i mam nadzieję, że go nie spaprałam.

Trzy światy | Transformers & Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz