Była 9:30 Stałam pod prysznicem polewając się gorącą wodą i rozmyślałam w co się ubrać. W między czasie namydlałam ciało gąbką. Hmm.. Może ta nowa bluzka i niebieskie jeansy? Ale chwila.. czegoś mi brakuje.. A! Skóra czy jeansowa kurtka, skóra czy... Nagle usłyszałam damski głos z dołu, była to moja mama: "Stello, jeśli nadal będziesz stała pod tym prysznicem to się znowu spóźnisz do szkoły!" No jasne, jak się spóźnię do szkoły skoro jest niedziela- powiedziałam sobie w myślach. Po chwili usłyszałam: "Pospiesz się, dzisiaj przecież poniedziałek!" Jak to poniedziałek?! Pospiesznie spłukałam z siebie mydło i wybiegając pędem spod prysznica owinęłam ciało w ręcznik. Wbiegając do pokoju szybko odziałam bieliznę i wrzuciłam mój zeszyt od wszystkiego, gumy do żucia, szczotkę do włosów i kosmetyczkę do ciemno-czerwonej torby z białą różą na środku. Następnie ubrałam resztę ubrań i poszłam do łazienki aby umyć zęby i zamalować niedoskonałości korektorem oraz warstwą pudru. Zbiegłam na dół aby zapakować śniadanie i sok pomarańczowy. Mój szofer już czekał przy garażu aby odwieźć mnie do szkoły. Ubrałam więc kurtkę oraz buty, po czym pożegnałam się z mamą całusem w czoło. Z rozwiązanymi sznurowadłami i rozpietą kurtką wsiadłam do auta.
Dedykacja dla BitchNastyyy za okladkę :*