Królowa Serena cz. 1 wersja 2

6 2 0
                                    


Panny przybywające w Dzień Dziewicy do pękającej w szwach Królewskiej Przystani z pewnością inaczej wyobrażały sobie wybranie przez króla żony. Aegon słyszał szepty o balach i tańcach oraz propozycje na początek rozmowy, którymi dziewczęta się wymieniały. Nie miały jednak szansy z nich skorzystać. Zamiast tego tysiące dam ustawiono w ciągnącą się przez całą salę, krętą kolejkę. Wiele z nich mógł uznać za bardzo ładne, jednak jedyna, która go interesowała, została wykluczona przez naprędce dodane przez Unwina Peake'a kryteria, gdy tylko usłyszał o jej istnieniu.

– Cała uroczystość straci sens, jeśli nasza nowa królowa nie będzie w stanie dać królowi dzieci. Kandydatka powinna przejść przynajmniej pierwsze kwitnienie.

Nawet lord Rowan nie mógł zaprotestować, chociaż wykluczył tym samym wszystkie swoje córki. I Daenerę Velaryon, podopieczną siostry Aegona o smoczej krwi.

Panny przybywały przez wiele dni. Myrielle Peake przyjechała do stolicy na księżyc przez świętem. Ku irytacji króla, okazała się całkiem przyjemna w obyciu. Nieciekawa, ale też nie przeszkadzała mu podczas codziennych, zaplanowanych przez Namiestnika spotkań. Podczas Pokazu Bydła, jak całkiem trafnie nazwano bal, nawet się do niej odezwał.

Mimowolnie zapamiętał kilka dziewczyn. Myrmadory Haen z Lys nie wpuszczono do sali ze względu na przezroczysty strój. Patricia Redwyne już od kilku dni klęła głośno w niemal każdej komnacie Czerwonej Twierdzy, opowiadając o walkach z piratami. Niedorzeczna i bardzo nie na miejscu prośba Moriah Qorgyle o pocałunek na oczach całej sali wywołała w nim wewnętrzne skrzywienie. Drgnął też, gdy Elunia Tully zemdlała, najprawdopodobniej z powodu koszmarnie ściśniętego gorsetu. Chociaż winne mogło być również gorąco w nieogrzewanej, lecz wypełnionej tysiącami ludzi sali. Pod koniec Aegon sam nie miał czym oddychać.

Chyba największą sympatię wzbudziły w nim praktyczne do bólu kobiety z Północy. Pomimo sporej wysokości Żelaznego Tronu oczy Barby Bolton i tak robiły wrażenie. Wydawały się białe, nienaturalne i jakby trupie. Przeszył go dreszcz. Początkowo myślał, że na górnej części bladoróżowej sukni wyhaftowano krzyżyki. Potem przypomniał sobie herb lordów Dreadfort. To byli obdarci ze skóry ludzie.

– Jeśli odeślesz mnie do domu, Wasza Miłość, daj mi dużo prowiantu, bo śnieg pokrywa ziemię grubą warstwą i twoi poddani głodują – powiedziała i obróciła się na pięcie, nie czekając na odpowiedź. Aegon obiecał sobie w myślach, że posłucha prośby.

Inna północna dama, mała Lorna Reed, której twarz miała coś z węża, również przypomniała o swoim ludzie.

– Niezależnie od tego, kogo wybierzesz, pamiętaj, że tysiące moich rodaków umiera każdego dnia. – Ukłoniła się nisko i praktycznie odbiegła od tronu.

Deria Karstark z pociętą nożem twarzą powiedziała:

– Jeśli Mur upadnie, a każdego dnia ta chwila jest coraz bardziej prawdziwa, wszystkie te dziewczyny powinny błagać, aby skończyć jak ja, a nie porwane, zgwałcone bądź pożarte przez dzikich.

Serena Stark jedynie nawiązała do słów, którymi dzień wcześniej rozwścieczyła Unwina Peake'a:

– Wiem, że nasze ziemie zajmują trochę mniej niż połowę królestwa, jednak liczę, że następnym razem, gdy Wasza Miłość spojrzy na mapę, nie przeoczy ich.

Gdy przyszedł czas na wybór, Aegon nie wiedział, co zrobić. Żadna ze spotkanych panien nie przypominała w najmniejszym stopniu Daenaery Velaryon. Niektóre miały bladą cerę, srebrne włosy i fioletowe oczy, jednak w żyłach żadnej nie płynęła krew Targaryena.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 28, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wilkory i inne potworyWhere stories live. Discover now