Dzień Pierwszy

1.1K 48 0
                                    

„Życie w Twoich rękach jest, więc nie bój się, bo możesz mieć co chcesz. Powitaj ten dzień, obejmij go, przyjmij ochoczo co niesie ze sobą… Wiarę w kolejny dzień” ~Ola Bochenek

Dzień Pierwszy, 2191 godzin.
____________________________________________
Leżę w szpitalnej sali i wsłuchuje się w słowa piosenki „Be Alright” tak dokładnie.. sam Justin Bieber postanowił zorganizować mały koncert dla dzieci z Onkologii. Mam raka. Ale o tym pogadamy innym razem.
Gdy wszystkie dzieciaki widziały go, stały koło niego ja leżałam w łóżku pogrążona w myślach.
Dlaczego nie mogę tam być? Och, to nic takiego.. godzinę przed jego przyjazdem miałam robioną chemioterapię i niestety nie mogłam pójść.
Wyobrażałam sobie jak zauważa mnie w tym małym tłumie i woła na scenę. Uśmiechnęłam się do siebie. Gdy Bieber zaczyna drugą zwrotkę, lekko przymrużam oczy i wsłuchuje się w tekst.
All along in my room
Waiting for your phone call to come soon
For you, oh, I would walk a thousand
To be in yours arms holding my heart
Oh I, oh I, I love you
And everything’s gonna be alright
Be alright” *
-Ellie, przyszedłem zobaczyć jak się czujesz- z błogiego stanu wyrwał mnie głos lekarza.
Spojrzałam na niego i posłałam mu niezadowolony grymas.
-Doktorze Lee, mogłabym pójść chociaż na chwilkę?- zapytałam wstając z łóżka i podchodząc do lustra aby przyjrzeć się swojej twarzy. Byłam ładna, bardzo ładna.
Wzięłam szczotkę i delikatnie przejechałam po swoich włosach. Kolejny raz z mojej głowy odszedł pukiel włosów. Przełknęłam głośno ślinę i wyrzuciłam włosy do śmietnika.
-Mówiłem Ci, obetniemy je. To nie będzie dla Ciebie aż taki szok- staruszek posłał mi uśmiech- zmykaj może jeszcze zdążysz na ostatnią piosenkę.
-Dziękuje- szepnęłam przechodząc koło niego. Chwile później pędziłam już korytarzem w stronę głównego holu. Nagle gwałtownie się zatrzymałam. Do moich uszu dobiegł głos Biebera.
-Dziękuję za dzisiaj dzieciaki, trzymajcie się- zacisnęłam pięści i odwróciłam się na pięcie.
Wróciłam do sali. Położyłam się do łóżka i już po chwili spałam.

Obudził mnie hałas przesuwanego krzesła. Przeklęłam w myślach osobą, która śmiała zakłócić mój sen i otworzyłam oczy. Zamrugałam parę razy i nie uwierzycie, ale przed mną siedział Justin.
Moje oczy rozszerzyły się a usta wygięły w uśmiechu. Odwzajemnił go.
Powoli wyciągnęłam rękę spod pościeli i dźgnęłam chłopaka w ramię. Był prawdziwy.
Zaskoczony moim ruchem brunet jęknął i potarł ramię. Zachichotałam.
-Jestem Justin- powiedział pochylając się w moją stronę.
-Wiem- powiedziałam szczerząc się jak głupol- z bliska wyglądasz lepiej.
Bieber oblał się rumieńcem. Może powtórzę jeszcze raz… Panie i Panowie Justin Pan Sławny Bieber oblał się rumieńcem. Nie mogąc w to uwierzyć, rzuciłam się na poduszki i zaczęłam patrzeć w sufit zupełnie zapominając o jego obecności.
-Hej!- szturchnął mnie w ramię- powiesz jak masz na imię?
-Ouu, pewnie- odwróciłam głowę w jego stornę- Mam na imię Ellie.
-Ellie- powiedział pod nosem- oh. Tak, tak piękne imię.
Podziękowałam skinięciem głowy.
-Powiedz, dlaczego mnie nie lubisz?- zapytał „prosto z mostu”
Zaskoczona usiadłam.
-Jak to Cię nie lubię?- spojrzałam w jego oczy- uwielbiam Twoją muzykę, Twój tekst… sprawiasz, że każda dziewczyna, kobieta może poczuć się wyjątkowa.
Roześmiał się i spuścił wzrok.
- Więc czemu nie było Cię na koncercie?
-Miałam…- zaczęłam swoją wypowiedz, lecz mi przerwano.
Do sali wszedł wysoki i potężny mężczyzna. Zorientowałam się, że to ochroniarz Justina.
-Zbieramy się- głośno powiedział i wyszedł. Justin wywrócił oczami.
-Przekładamy tą rozmowę na później- powiedział wstając i zabierając kurtkę- do zobaczenia Ellie- wyszedł.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, roześmiałam się jak głupia. Śmiałam się jak psychopata… głośno i szalenie. To był najlepszy dzień w moim życiu i nic ani nikt nie może go popsuć.
Nagle ktoś wtargnął do sali.
-Mamo?- zdziwiłam się na jej widok- co Ty tu robisz?
-Przyszłam się z Tobą pożegnać…-urwała- wyjeżdżamy.
-Dlaczego?- pośpiesznie wstałam- nie możecie mnie teraz zostawić- krzyknęłam i poczułam gorąco na szyi.
-Przykro mi- uściskała mnie i wyszła zostawiając mnie samą, abym wypłakała się na śmierć.

*Słowa piosenki Justina Biebera „Be alright”

2191 || justin. bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz