Dzień Piąty

207 12 2
                                    

„Osoba z którą możesz przegadać całą noc. Wie o Tobie najwięcej, pomoże na drodze krętej. Niekiedy rozumie Cię bez słów. Potrafi Ci wybaczyć, gdy popełnisz błąd. Lecz kiedyś może nadejść taki moment, kiedy będzie daleko, kiedy odejdzie" ~Ola Bochenek

Dzień Piąty, 2095 godzin.
_______________________________________
*Justin's POV*
Leżałem na kanapie i wpatrywałem się w telewizor nadal czekając na odpowiedź od Ellie. Już powoli się denerwowałem. Może stało się coś złego?
Szybko otrząsnąłem się z tych myśli i włożyłem ręce pod głowę.
Niespodziewanie mój telefon zadzwonił. Spodziewałem się Ellie, ale to tylko Scooter.
-Czy coś ważnego?- zapytałem od niechcenia.
-Zgodzili się- usłyszałem po drugiej stronie.
-Co? Kto? Na co?
-Na trasę koncertową geniuszu- wykrzyknął.
-Nie, nie, nie, nie, NIE!- powtarzałem cały czas to samo słowo, nie mogąc uwierzyć.
Pojadę w trasę! Spotkam a do tego poznam nowych fanów. Z moich ust wyrwał się histeryczny chichot.
-Hmm, resztę omówimy jutro. Trzymaj się- cisza. Tak po prostu się rozłączył. Dupek.
Ostrożnie położyłem telefon na stół i nie uwierzycie, ale zacząłem skakać po biednej kanapie. Aż się cała trzęsła!
-Justin co Ty robisz?- zdziwiona Selena stanęła w drzwiach.
-Pojadę w kolejną trasę Sel!- krzyknąłem i szybko do niej podbiegłem.
-Och, to świetnie- powiedziała trochę mało entuzjastycznie i cmoknęła mnie w policzek.
-Świętujmy to- przyciągnąłem jej ciało do swojej klatki piersiowej i poruszyłem zabawnie brwiami.
Dziewczyna jęknęła- Justin, nie mogę- wyswobodziła się z mojego uścisku- idę z Taylor na miasto.
-Ou, jasne idź- odwróciłem się do niej plecami kryjąc rozczarowanie na mojej twarzy.
-Nie jesteś zły?
-Nie, idź już- burknąłem i skierowałem się do siłowni. Muszę wrobić większy kaloryfer.
Zaśmiałem się z własnej głupoty i zszedłem do piwnicy.
.
Podczas podnoszenia ciężarków wpadłem na wyśmienity pomysł. Pojadę do szpitala do Ellie.
Bardzo, bardzo polubiłem tą dziewczynę. Zrobiła dla mnie coś niezwykłego.
Mam nadzieję, że już zawsze będę mieć u niej wsparcie.
Wziąłem szybki prysznic, ponieważ trochę się spociłem i no cóż... nie pojadę śmierdzący w odwiedziny do dziewczyny.
No nic. Ubrałem się w jeansy i luźną bluzę. Zadzwoniłem po swojego kierowcę i niecierpliwie na niego czekałem. Pod nosem nuciłem sobie „Die In Yours Arms".
„I cant help it im just selfish,
theres no way that
I could share yoooou" *
Zakończyłem przeciągnięciem I usłyszałem klakson. Wyjrzałem przez okno I ujrzałem Rob'a. Stał I machał do mnie. Szybko zbiegłem po schodach i już po chwili witałem się z chłopakiem. Rob pracuje dla mnie dorywczo. Na co dzień chodzi jeszcze do szkoły. Kumplujemy się. Usiadłem na miejscu pasażera i włączyłem radio. Leciało właśnie „Red" Taylor Swift. Zrobiłem minę typu „Wyłączcie to gówno" i przełączyłem na inny kanał.
-Czemu przełączyłeś?- oburzył się Rob.. taa nie wspominałem. Robin uwielbia Taylor Swift i potajemnie się w niej kocha. Wzdrygnąłem się na samą myśl o niej i jeszcze raz napisałem do Ellie.
Do Ellie: Hej jesteś u siebie? J Bo właśnie do Ciebie jadę. Coś się stało? Nie odpisujesz L
Kliknąłem „wyślij" i cierpliwie czekałem aż w końcu dojedziemy na miejsce.
..
Wszedłem do jej sali, ale zastałem puste łóżko. Nie! To nie może być prawda.. Nie. Koniec kropka.
Kurwa!! Na korytarzu złapałem jakąś kobietę i zapytałem o pokój lekarzy.
Już po chwili kierowałem się wyznaczoną drogą.


_____ 

WITAM KOCHANI PO BARDZO DŁUGIEJ PRZERWIE. 

I zapraszam na moje drugie konto, gdzie regularnie dodaje rozdzialy na moje ffs: xxheri_merixx


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 22, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

2191 || justin. bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz