Dzień Trzeci

700 36 0
                                    

„Nie musisz udawać, że jesteś silny. Nie musisz mówić, że wszystko dobrze jest. Idź zawsze swą drogą i pozostań sobą. Naucz w deszczu tańczyć się!” ~Ola Bochenek

Dzień Trzeci, 2143 godzin.
_______________________________________________
-Wygrałam!- krzyknęłam- wygrałam kolejny raz! Jestem mistrzem.
Rozgrywaliśmy właśnie kolejną kolejkę Makao.
-Tak, tak brawo- pielęgniarka Pani Sam zaklaskała mi.
Lekko ukłoniłam głowę i spojrzałam w stronę drzwi, które właśnie uchyliły się. Zza nich zobaczyłam głowę Justina. Niewiarygodne! Nie wiem po co on tutaj przyszedł. Przecież nic dla niego nie znaczę.
-Można?- zapytał wchodząc do środka.
-To ja już pójdę- Sam (bo tak kazała się nazywać) pośpiesznie opuściła pomieszczenie.
-Na początku chciałem Cię bardzo przeprosić- powiedział siadając- wybaczysz mi?
-Jasne, ale po co to wszystko?- zapytałam- przecież masz piękną, na pewno sympatyczną i miłą dziewczynę. I zamiast spędzać czas z nią, marnujesz go ze mną- zakończyłam i wzięłam głęboki oddech, ponieważ coś zakłuło mnie w klatce piersiowej.
-Nie- zaprzeczył- już nie mam dziewczyny. Zerwała dzisiaj ze mną.
Poderwałam rękę i przystawiłam ją do ust.
Co się stało? Czy to przeze mnie?
-Co się stało?- złapałam jego rękę i lekko ją uścisnęłam. Nie zareagował, tylko tępo wpatrywał się w ścianę.
-Gdy z Tobą rozmawiałem nagle wpadła do pokoju i pytała o Ciebie- urwał i oddał mój uścisk. Uśmiechnęłam się do siebie- Wytłumaczyłem jej, że poznałem Cię w szpitalu i za kumplowaliśmy się- posłał mi uśmiech- A ona wyskoczyła z tym, że już się nią nie interesuje i powinniśmy zerwać- skończył.
Był bardzo smutny. Z gazet wiem, że często zrywają i z powrotem się schodzą. To musi być straszne, jeśli naprawdę się kochają. No właśnie jeśli on ją kocha.
-Kochasz ją?- zapytałam i wyrwałam rękę z jego uścisku.
-Czy ją kocham?!- krzyknął i wstał- kocham ją najbardziej na świecie! Nigdy tak nikogo nie kochałem i nigdy nie będę kochał!- zakończył z uśmiechem na twarzy, ale gdy zobaczył moją minę, jego uśmiech znikł.
Mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie mogę nic na to poradzić. Niestety. Gdy ktoś na mnie krzyczy to zaczynam płakać. Tak mi też wydaję się to śmieszne.
-Ja..a- zająkał się Justin.
Pociągnęłam nosem- Podaj mi chusteczki- wskazałam na szafkę.
Chłopak pośpiesznie do nich podszedł i w tym samym tępię mi je dostarczył. Wysmarkałam się i mówiłam dalej.
-Słuchaj wiem, że to moja wina, więc nie musisz mi tego wszystkiego uświadamiać.
-Przecież…- zaczął Justin, ale ja odłączyłam się i popłynęłam w swoją własną krainę myśli.
To przeze mnie zerwali. A on ją tak kocha.. widzę to.
Muszę coś wymyślić. Coś co sprawi, że z powrotem się zejdą.
Może do niej zadzwonię i…. BINGO!
-..już nam się nie układało od..- paplał dalej.
-Po prostu daj mi jej numer telefonu- przerwałam mu będąc już w świecie żywych.
-Po co Ci? Nie, nie dam- powiedział, ale jak tylko zobaczył moją minę od razu zmienił zdanie- trzymaj- bąknął i podał mi swój telefon.
Wzięłam kartkę i długopis z szafki obok łóżka i pośpiesznie zapisałam ciąg cyfr.
..
Wzięłam do ręki pączka i ugryzłam spory kawałek, ledwo zamykając buzie aby go pogryźć.
Siedzący naprzeciwko mnie Justin zachichotał.
-No co?- zapytałam z pełną buzią.
-Jesteś brudna!- powiedział przez śmiech- oooo tu- naślinił palec i wytarł brud z mojego policzka. To było obleśne, ale i tak bardzo słodkie.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
Przełknęłam- dziękuje- powiedziałam i wzięłam kolejnego gryza.
Po tym jak Justin podał mi numer telefonu Seleny zadzwoniłam do niej.
.
‘Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Nagle poczułam uścisk na nadgarstku i pociągnięcie. Już po chwili stałam naprzeciwko Justina.
-Gdzie idziesz?- zapytał i puścił moją rękę.
-Muszę zadzwonić- powiedziałam i z powrotem ruszyłam do drzwi. Poczułam, że ktoś idzie za mną. Gwałtownie się odwróciłam i wymierzyłam palcem w Justina- zostań tu!- poleciłam i szybko wyszłam. W końcu.
Oparłam się o ścianę i wykręciłam numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Cisza.
Spróbowałam jeszcze raz, lecz odebrała dopiero za piątym razem.
-Tak?- usłyszałam po drugiej stronie- z kim mam przyjemność?
Wzięłam głęboki oddech i przeżegnałam się jedną ręką- Umm, z tej strony Ellie. Ellie Scott- w końcu odważyłam się coś powiedzieć.
-Po co dzwonisz?- wysyczała. Tego się nie spodziewałam.
-Posłuchaj, chcę się z Tobą spotkać żeby wszystko powyjaśniać.
-Wszystko czyli?- westchnęła do słuchawki.
-Po prostu przyjdź dziś do szpitala… hmm, możemy spotkać się w bufecie- cisza po drugiej stronie- co Ty na to?
-Będę za godzinę- rozłączyła się.
Wróciłam do pokoju i musiałam wytłumaczyć się Justinowi.’
.
-Która godzina?- zapytałam Justina wycierając buzię serwetką.
-Powinna tu być za pięć min…- przerwał i zamarł wpatrując się w drzwi.
Szybko spojrzałam się w to samo miejsce i zobaczyłam dużego i grubego człowieka a za nim średniego wzrostu brunetkę.
To pewnie Selena- pomyślałam. Nie czekając dłużej podniosłam rękę i pomachałam nią, aby dziewczyna nas zauważyła i podeszła do naszego stolika. Podziałało.
Z gracją zaczęła kierować się w naszą stronę. Gdy już podeszła zapadła niezręczna cisza.
-Hej Sel- powiedział Justin i wstał podchodzą do dziewczyny.
-Cześć- wymamrotała- Ty jesteś Ellie?- skierowała pytanie do mnie.
-Tak, tak… może usiądziesz?- wykonała moje polecenie i siadając ściągnęła okulary przeciwsłoneczne.- Justin zostaw nas same.
-Ale..- chłopak zaczął, ale posłałam mu spojrzenie mówiące „Posłuchaj mnie jeśli nie chcesz, aby stała Ci się krzywda”.
Wyszedł zostawiając nas same.
-To może ja zacznę- powiedziałam i odchrząknęłam- czy to przeze mnie zerwałaś z Justinem?
Skinęła głową.
O kurczaki pieczone! Czyli jednak to moja wina! Spuściłam głowę i myślałam co wykombinować aby znów byli razem.
-Ja… nas naprawdę nic nie łączy- powiedziałam i poczułam, że zaraz się rozpłaczę. Cholera!- myślę, że Justinowi zrobiło się mnie żal. To wszystko- wzruszyłam ramionami- przyrzekam Ci to.
-Nic nie rozumiesz- szepnęła- on już mnie nie kocha.
-Nie kocha?!- podniosłam głos- dziewczyno jesteś jego oczkiem w głowie! Powiedział mi, że jesteś jedyną dziewczyną którą kocha i którą będzie kochał.
-Naprawdę?- rozpłakała się. Ojej.
-Naprawdę- posłałam jej uśmiech. Wzięłam jej dłoń w swoją i pocieszająco potarłam- idź do niego.
Wstała i skierowała się w stronę drzwi. Nagle odwróciła się i zawołała.- Dalej chodź ze mną, odprowadzimy Cię do sali.
Wstałam i razem ruszyłyśmy poszukać naszą zgubę.
..
Od półgodziny stoję pod ścianą i obserwuje zakochanych. Nie kazali mi iść bo są mi tak bardzo wdzięczni a teraz mnie w ogóle nie zauważają.
Romansowanie przerwał im ochroniarz Seleny.
-Pa Ellie! Jeszcze raz Ci dziękujemy- powiedziała dziewczyna wychodząc.
-Dziękuje- szepnął Justin do mojego ucha i pocałował w policzek.
Posłałam mu uśmiech. Po chwili już go nie było.
Stwierdzam, że to był długi i męczący dzień.
Weszłam do pokoju z myślą o położeniu się do łóżka i zaśnięciu. Niestety ktoś przerwał moje plany.
-Musimy pogadać- powiedziała Carly i zaprosiła mnie ręką do środka.
Zrezygnowana weszłam i zamknęłam za sobą drzwi.

2191 || justin. bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz