Polatasz wolno między puszystymi obłokami
Na ludzkie cierpienie nie zważasz
Nurkujesz w dół, zachęcony rutynami
Ich czyste, niezmącone serca obnażaszNiczym z biblion Hioba, obcy...
Obcy, wydaje Ci się świat
Zatrzymujesz się, kucasz między korony
Niczym niematerialny byt patrzysz, paktWąż uściskuje dłoń Najwyższemu! Niemożliwe
Zło cicho szepcze i złowróży
Zabiera dobra i chwile szczęśliwe
Lecz człowiek oczy przymruży
Weźmie na swe barki męki
I pójdzie.