Niespodziewana Wizyta

3 0 0
                                    

Uwaga
+18

Aron 22:00
.
.
.
Jestem już w swoim domu. Byłem sam. Dzisiejszy dzień był mega dziwny... Ten jeden raz się cieszę że jestem sam w domu. Ojciec pewnie znowu na eskapadzie. Jak przyjdzie to znów będzie się na mnie wyżywał. Poszedłem pod prysznic by się uspokoić, a przynajmniej spróbować.
Po jakiś 30 minutach pod prysznicem zrozumiałem że to bez sensu wiedziałem iż jedyną skuteczną metodą na spokój był mój mały metalowy błyszczący przyjaciel. Gdy tańczył po mojej porcelanowej skórze cały stres odpływał .zaczełem się wycierać jednym z puchatych ręczników. Założyłem czarne bokserki i zabrałem świeże bandaże ze sobą, a stare wyrzuciłem.
Zaczełem szperać w swym biurku z nadzieją że znajdę żyletkę. Z mokrych kosmyków kapała woda. Łaskocząc mnie po świeżo wytartej skuże. Byłem już poirytowany. Krople strużkami płyneły drażniąc mnie, po plecach przeszedł mnie dreszcz. Szukałem jej już z 15 minut. Nagle usłyszałem pukanie (hi hi hi bez skojarzeń mi tu ^^) do drzwi.
Popędziłem więc w tamtym kierunku.
- Kogo diabli niosą?-wyszeptałem sam do siebie otwierając drzwi.
Zdębiałem jednocześnie ponsowiejąc, oplotłem wzrokiem sylwetkę sterczącą przede mną. Padał deszcz strugami lejąc się nie ubłaganie z nieba. Biała koszula delikatnie rozpięta odsłaniająca to i owo lepiła się do jego wyrzeźbionej klaty. Dopiero po chwili dotarło do mnie iż gapię się jak idiota na jego mokry tors cały w rumieńcach.
Nie dało się nie zauważyć jego chytrego uśmiechu. Nachylił się na de mną stając tak jak ja w futrynie odcinając mi drogę ucieczki. Oparł obie dłonie o framugę jednocześnie zbliżając się niebezpiecznie. Czułem jego słodki oddech na swojej szyji.
- Widzę że się przygotowałeś słodziaku- wyszeptał swym głębokim melodyjnym głosem. Drżałem czułem jego bliskość, czułem jego ciepło buchające z jego ciała. Ciężkie krople wody spływające po jego włosach kapały na me ramie zatrzymując się dopiero na obojczyku. Ciemnowłosy przybysz porzerał mnie wzrokiem. Nagle złapał mnie za nadgarstki unosząc je nad moją głową chciałem jakoś zaprotestować. Prubowałem wierzgać ale Charles był silniejszy i szybszy. Przygniutł mnie sobą do framugi. Czułem jego napięte mięśnie. Czułem również potężne wybrzuszenie w okolicy jego bioder.
-Morze jakaś gra wstępna?- wyszeptał powodując u mnie dreszcz. - Nie bój się...- wyszeptał naciągając gumę od moich majtek jednocześnie przygryzając płatek ucha. Chciałem coś powiedzieć, ale on to wykorzystał wbijając się brutalnie w me usta odrazu pogłębiając pocaunek przy czym puścił gumkę. Spiełem się, co musiał wyczuć. Jego oczy zmieniły wyraz widać iż był z siebie dumny. On dominował, przejmował kontrolę z każdą chwilą ustępywałem coraz mocniej nie dając już rady. On tak świetnie całował.
-stwardniałeś cukiereczku - szepnoł wpychając mnie do mieszkania. Rzucił mnie na rozłożoną kanapę. Przygwoździł mnie do łóżka. Jego dłonie były zimne penetrowały moją klatkę zatrzymując się na kroczu. Ustami bawił się moimi sutkami lizał i podgryzał.
-Co ty tu ro-robi..Ach... prz-przest...-ań! Pro-Prosze...ach...- wykrztusiłem z siebie.
Wiłem się pod nim z rozkoszy, gdy dokończyłem wypowieć, a raczej wyjęczałem przestał się bawić moimi sudkami uśmiechając się tajemniczo co nie zwiastowało nic dobrego. Czułem jak jego ręka się wślizga pod materiał.
- Oh naprawde tego chcesz? Bym jeszcze posłuchał twych rozkosznych jęków. Na kręcasz mnie z każdą chwilą-ciągnoł -Jeszcze chwile pojęczysz z tego co widzę, uwielbiasz pieszczoty-mówiąc to przygryzł mi delikatnie płatek ucha.
Byłem cały czerwony na twarzy, a jęki stawały się coraz głośniejsze. W pewnym momęcie Charles włożył mi trzy palce do ust z cichą komendą- ssij.
Poddałem się robiłem co kazał to i tak nie miało sensu. W moich ustach powoli zaczoł nimi poruszać w tył i przód. Strużka śliny bezczelnie spływała mi po brodzie. Chłopak wyjmując palce z moich ust zlizał ją po czym brutalnie zaatakował trzema palcami, odrazu zaczoł nimi ruszać nie czekając aż się przyzwyczaję. Krzyknołem z bólu po policzkach spłyneły mi łzy. Poruszał nimi

SZYBCIEJ.

MOCNIEJ.

GŁĘBIEJ.

Jęczałem i to głośno nie umiałem tego powstrzywać zaczoł trafiać w mą prostatę. Nagle przestał zrozumiałem iż nie mógł już dłużej czekać. To był moment gdy palce ustępywały jego członkowi. Brutalnie wszedł we mnie i to cały- jaki on wielki -wyjęczałem z łzami w oczach
-Spokojnie będzie dobrze- wyszeptał swym melodyjnym głębokim głosem po czym powoli się zaczoł ruszać. Na sam dzwięk jego głosu przechodził mnie dreszcz. Bawił się mną drażniąc nie pozwalając dojść gdy byłem blisko przestawał wydłużając stosunek jego ręce zatrzymały się na mych nadgarstkach gdy chciałem zaprotestować ponownie wbił się w moje usta poruszając się GWAŁTOWNIEJ. GŁĘBIEJ.SZYBCIEJ. Jęczałem. Głośniej i głośniej, a jego dłonie imitowały imadła. Nasze oddechy były coraz szybsze splatały się ze sobą, a oczy płoneły pożądaniem. Aż wreszcie doszliśmy. Z odbytu wypływał ejakulat. Po chwili zauważyłem że po jego klatce też spływała sperma. Powoli wychodził ze mnie brutalnie znów atakując poczułem że znów pęczniał.
-Gotowy na drugą rundę?- zapytał z swym nieodłącznym uśmieszkiem.- Gdzie jest twój pokuj słodziaku?- Ciągnoł - chyba że wolisz bym cię zerżnoł na tym stole kuchennym- mówiąc to kiwnoł głową w stronę kuchni.
N-na górze- wydukałem czując co chwila to szybsze to wolniejsze ruchy.

Co by było gdyby mój ojciec to zobaczył... Na pewno by urządził na demną sond bez możliwości adwokata.
Z resztą by nawet mnie nie wypytywał co się stało. Charles jest ode mnie o wiele silniejszy co wcześniej w pięknym stylu zademonstrował. Po co mam się opierać i tak nikt mi nie przyjdzie z pomocą. Sąsiedzi nigdy nie przeszkadzają nie ważne co by się działo. Taki już mój marny los gwałcony, poniżany, niszczony.
Co ze mną dalej będzie nie wiem. Krótko trwała przyjemość, a z resztą i wątpliwa. Potem zostaje jedynie wstręt do samego siebie. Wstręt nie do końca zależny ode mnie. Z każdym dniem coraz ciężej. Z oczu leciały mi łzy byłem bezsilny tylko tyle mogłem zrobić. Czyli nic.

Gdy Charles pokonywał ostatnie stopnie schodów nie wychodząc ze mnie, a wręcz przeciwnie delikatnie poruszając się rozległ się huk otwieranych z impetem drzwi. W drzwiach stał pewien rudowłosy chłopak. Charles oparł mnie o poręcz pół piętra. wbił się we mnie demonstrująco jedno cześnie unieruchomił mi już zmaltretowane nadgarstki. Poruszał się z każdą chwilą coraz mocnej. Jęczłem w jego ustach. A na twarzy Koena malowała się wściekłość.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 09, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Coś się zmieniło Yaoi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz