Nico zmierzał w kierunku swojego domku. Chciał zabrać stamtąd swoją ulubioną czarną kurtkę, gdyż prawdę mówiąc zrobiło mu się chłodno.
Choć nigdy w życiu nie przyznałby się do tego Will'owi, który go po nią wysłał.
Blondyn powiedział dość głośno co myśli o tak luźnym ubiorze pod koniec października.
A przecież Nico miał na sobie ocieplaną bluzę. Czarną. Wstając rano i patrząc przez okno, naprawdę wydawało mu się, że nie jest aż tak zimno.
Po wyjściu na śniadanie, nie chciało mu się wracać po coś cieplejszego, więc udał się od razu na szermierkę.
I tak się rozgrzeje podczas walki. - pomyślał wtedy.
W połowie pierwszej walki z jakimś młodszym o rok chłopakiem, którego imienia czarnowłosy nie pamiętał, niedaleko przechodził Solece. Jednak na tyle blisko, by zobaczyć Nico w całej krasie.
Z rosnącym zirytowaniem, które było dobrze widoczne w jego niebieskich oczach, ruszył w stronę chłopaka. Nie patrząc na toczącą się walkę, wcześniej przepychając się przez stojących na około obozowiczów, podszedł do sapiącego z wysiłku Nica.
- Już się zmęczyłeś, staruszku? - zapytał młodszy brunet ze złośliwym uśmiechem.
Nico tylko zmróżył oczy i warknął coś pod nosem. Na jego ustach pojawił się przebiegły uśmiech.
Brunet trochę tym zdziwiony, zatrzymał się w lekkim rozkroku z mieczem uniesionym lekko do góry.
Nico, jakby tylko czekał na tę chwilę zawachania przeciwnika, doskoczył do młodszego. Ten trochę nie poradnie zaczął blokować uderzenia. Chwilę później gdy zaczął tracić równowagę, syn Hadesa podsunął mu nogę, przez co ten wylądował na ziemi. Nim się obejrzał, do jego szyji przystawiony był czarny miecz.
Gdy Nico miał podać mu rękę, coś szarpnęło go do tyłu. Ledwo utrzymując równowagę, odwrócił się, by zobaczyć postać blondyna.
Uniósł jedną brew, gdy zobaczył wyraz jego twarzy.
Był wkurzony. Zdenerwowany Will to nic dobrego. Nigdy nie wiadomo co przyjdzie do głowy lekarzowi w takim stanie.
- Cierpliwie czekałem aż skończysz bawić się z Henrym.- blondyn wziął jeden uspokajający wdech - Jak Ty się ubrałeś?
Will posłał mu spojrzenie spod przymróżonych powiek. Ręce zaplecione miał na klatce piersiowej.
W tamtej chwili Nico nie mógł się powstrzymać od parsknięcia śmiechem. Cała osoba Will'a robiąca mu wyrzuty o tak absurdalną sprawę wydawała mu się wtedy śmieszna.
Lecz szybko przestało mu być do śmiechu.
Will uśmiechnął się sztucznie i złapał drugiego chłopaka za rękę, z taką siłą, której by się po nim nie spodziewał.
Tak naprawdę mógł się wyrwać, ale nie chciał się narażać na żadne szkody cielesne. Odwrócił jeszcze głowę w kierunku grupy herosów, lecz zamiast jakiegokolwiek wsparcia, uzyskał tylko współczujące spojrzenia. Niektórzy nawet mu pomachali.
Blondyn oddalił się od tamtego zbiorowiska i przystanął, odwracając się w stronę swojego chłopaka. Ten tylko patrzył się na niego.
- Zaraz mnie szlag jasny trafi, Nico. I to wszystko przez Ciebie. Ile razy mam ci mówić, żebyś się cieplej ubierał. Odpowiednio do pory roku, a nie wyskakujesz ubrany jak na wiosnę. Wcale nie jest ciepło. Zachorujesz jeszcze i potem będziesz musiał leżeć w łóżku, a obydwoje wiemy, jak nie lubisz siedzieć na dupie. Ty będziesz nieszczęśliwy, a ja razem z tobą, bo będę musiał się tobą zajmować.
Will spojrzał z wyrzutem w rozbawione oczy Nica.
- Ty się tu nie śmiej. Teraz wynocha do domku po kurtkę. Z chęcią bym tam z tobą poszedł, ale ja muszę iść na lekcje łucznictwa. Tylko sobie nie myśl, że gdy pójdę tam wrócisz. Znajdę kogoś by mi przekazał czy na pewno masz tą kurtkę na sobie.
Nico tylko uniósł jeden kącik ust i złożył na ustach drugiego chłopaka lekki pocałunek.
- No już nie denerwuj się. Pójdę po tą kurtkę.
______
Idk, wyszło takie coś xD
Nie wiem nawet, jak to nazwać, ale ok.
Sorki za błędy, jeśli jakieś znajdziecie piszcie xD
:))))