Właśnie polerował już trzeci kufel. Dochodziła druga w nocy - niedługo trzeba będzie zwijać interes. Przy barze zostali jedynie jacyś mocno podchmieleni studenci i znajomy kloszard.
Nagle do pubu wszedł starszy mężczyzna. Miał krótkie siwe wąsy i minę jakby zobaczył po drodze upersonifikowany obraz nędzy i rozpaczy. Jego elegancki szary garnitur i przeuroczą czerwoną muszkę szpeciły plamy bordowej farby i mokrej ziemi. Staruszek wyglądał na wykończonego, a na wysokim krześle usiadł z głośnym westchnieniem.
- Dobry. Co podać? - barman odstawił wreszcie kufel, wypolerowany niemal do oślepiającego blasku.
Staruszek omiótł niechętnym spojrzeniem wytatuowaną sylwetkę barmana. Podrapał się po wąsie w zamyśleniu.
- Piwo. Tylko bez soku oczywiście - dodał. - Nie jestem jakąś głupią babą.
Naczynie ze złocistym płynem wylądowało przed starszym mężczyzną z głuchym tąpnięciem. Staruszek jednym mocnym ruchem opróżnił kufel prawie do połowy. Barman zagwizdał pod nosem.
- Ciężki dzień, prawda?
- Nie masz młody pojęcia - wąsacz pokręcił z dezaprobatą głową. - Za młody jesteś. Za Chiny Ludowe nie zrozumiesz!
Staruszek wydoił ostatnią kroplę chmielnego napoju. Barman spojrzał na niego z lekkim rozbawieniem, jak i zaciekawieniem.
- Skąd pan wie? - zagadał spokojnie. - A może jednak zrozumiem?
Starszy mężczyzna wbił wzrok w barmana. Ten poczuł się lekko nieswojo pod jego spojrzeniem. Ten brudny garnitur, ta blada, zmęczona twarz i staroświecki wąs - wizerunek mężczyzny miał w sobie coś surrealistycznego.
- Zabiłem mojego przyjaciela - wydusił wreszcie mężczyzna.
YOU ARE READING
Ozjasz vs Akwarelista: Ostateczne starcie
Historical FictionJanusz Pira-Midke, ps. "Ozjasz", używa swoich niezwykłych umiejętności, by przywrócić do życia niejakiego Akwarelistę. Janusz chce w ten sposób raz na zawsze dowieść prawdy i zamknąć mordy wszystkim debilom (tj. ludziom, którzy nie zgadzają się z ś...