Rozdział 1

71 6 0
                                    

Właśnie polerował już trzeci kufel. Dochodziła druga w nocy - niedługo trzeba będzie zwijać interes. Przy barze zostali jedynie jacyś mocno podchmieleni studenci i znajomy kloszard.

Nagle do pubu wszedł starszy mężczyzna. Miał krótkie siwe wąsy i minę jakby zobaczył po drodze upersonifikowany obraz nędzy i rozpaczy. Jego elegancki szary garnitur i przeuroczą czerwoną muszkę szpeciły plamy bordowej farby i mokrej ziemi. Staruszek wyglądał na wykończonego, a na wysokim krześle usiadł z głośnym westchnieniem.

- Dobry. Co podać? - barman odstawił wreszcie kufel, wypolerowany niemal do oślepiającego blasku.

Staruszek omiótł niechętnym spojrzeniem wytatuowaną sylwetkę barmana. Podrapał się po wąsie w zamyśleniu.

- Piwo. Tylko bez soku oczywiście - dodał. - Nie jestem jakąś głupią babą.

Naczynie ze złocistym płynem wylądowało przed starszym mężczyzną z głuchym tąpnięciem. Staruszek jednym mocnym ruchem opróżnił kufel prawie do połowy. Barman zagwizdał pod nosem.

- Ciężki dzień, prawda?

- Nie masz młody pojęcia - wąsacz pokręcił z dezaprobatą głową. - Za młody jesteś. Za Chiny Ludowe nie zrozumiesz!

Staruszek wydoił ostatnią kroplę chmielnego napoju. Barman spojrzał na niego z lekkim rozbawieniem, jak i zaciekawieniem.

- Skąd pan wie? - zagadał spokojnie. - A może jednak zrozumiem?

Starszy mężczyzna wbił wzrok w barmana. Ten poczuł się lekko nieswojo pod jego spojrzeniem. Ten brudny garnitur, ta blada, zmęczona twarz i staroświecki wąs - wizerunek mężczyzny miał w sobie coś surrealistycznego.

- Zabiłem mojego przyjaciela - wydusił wreszcie mężczyzna.

Ozjasz vs Akwarelista: Ostateczne starcieWhere stories live. Discover now