Rozdział 10

127 15 9
                                    

Pov  Changkyun

Po napisaniu wiadomości do Kihyuna odrzuciłem telefon na kanapę, siadając obok na krześle. Zamknąłem oczy, przypominając sobie dawne dzieje. To fakt, może i nienawidziłem Jooheona, jednak nie mogę powiedzieć, że lata spędzone z nim były straconym czasem. Inaczej po prostu bym skłamał... Jednak nie chcę go widzieć...

Naszym wspólnym marzeniem było zostanie raperami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naszym wspólnym marzeniem było zostanie raperami. On wolał spełnić je sam i mnie zostawić, więc ja, kiedy poznałem Kihyuna i wyszedłem z tego bagna, zacząłem sam walczyć o swoje i postanowiłem się nie poddawać. Samemu zacząłem trenować, umawiać się na różne spotkania, by dostać jakieś wsparcie finansowe. Może to, gdzie jestem, to nie szczyt marzeń, ale na pewno jakiś początek. I zamierzam wykorzystać wszystkie szanse jak najlepiej.

Pov Kihyun

Tak szybko, jak tylko mogłem, dotarłem na plan, gdzie Kyun nagrywał MV do swojej nowej piosenki.
Zobaczyłem go siedzącego na krześle. Był przygnębiony, czego starał się nikomu nie pokazywać. Jednak jeszcze mnie nie dostrzegł, myślał, że jest sam. Postąpiłem kilka kroków, uniósł głowę, spoglądając na mnie.

— Cały się trzęsiesz... -— rzuciłem, okrywając go kurtką, następnie podając kubek gorącej kawy.

—Dziękuje Kihyun—Wstał, podchodząc bliżej, po czym objął mnie. Wtulił się w moje ciepłe ciało, by choć trochę się rozgrzać.

Potrafił być uparty, nawet kiedy jest na dworze minusowa temperatura, on, by tylko klip wyszedł jak najlepiej, potrafi przez godzinę siedzieć w samej bluzce.

— Ile już tu tak siedzisz? —zapytałem, rozglądając się dookoła. Wszystko było gotowe do nagrywek, tymczasem ekipa gdzieś zniknęła.

— Zbyt długo — westchnął cicho, po czym odsunął się i upił łyk gorącego napoju. Posłałem mu zmartwione spojrzenie.

—Nie martw się, tak z trzy godziny? Która już jest?—Spojrzał na zegarek, wzdychając cicho. - Dobra, to więcej niż trzy godziny, jest szesnasta trzydzieści  a siedzę tu od ósmej rano.

— Jak tak dalej pójdzie, nie skończycie tego dzisiaj. A ja nie mam zamiaru pozwolić, byś się rozchorował.

—Mielismy nagrywać, ale jak zwykle coś nie pasuje i poszli ponownie wszystko ustalać na zaplecze. —Przetarł oczy ze zmęczenia,  po chwili kończąc całą kawę.

— Zasoby ciepła się skończyły...—Westchnął cicho.

— Wiesz co... —postanowiłem —Zbieraj się. Powiedz im, że na dzisiaj koniec. Niech sobie ustalają, a jak ustalą, niech zadzwonią. Nie bedziesz tkwił tutaj bezczynnie, jeszcze w takim zimnie!

—Nie mogę, Kihyun... Wolę to nagrać dziś i jutro wrzucać klip do sieci, kiedy się opóźnie jeden dzień wytwórnia będzie zła.

— Co mnie to obchodzi. To ich wina, że mają tak zjebaną ekipę! Niech coś z tym zrobią, do cholery.

—Wiesz... Zawsze możesz pójść tam i na nich nakrzyczeć, tak jak to zawsze robisz ze mną. — Zaśmiał się, patrząc na mnie. Fakt, czasem potrafię zachowywać się jak typowa rodzicielka. W sumie czemu ja wcześniej o tym nie pomyślałem?

—A żebyś wiedział. Poczekaj. — Zeskoczyłem z podestu.

Odnalazłem obijającą się ekipę, która w zasadzie niczego nie ustalała. Zacząłem krzyczeć, że mają brać się do roboty. Byli tak zaskoczeni moim wtargnięciem, że nawet nie próbowali się odzywać.

Po chwili Changkyun zaczął swoje nagrywki. To był prawdziwy profesjonalista. Może i nadal trząsł się z zimna, lecz kiedy wchodził na scenę, zimno nie grało roli. Po prostu był w swoim świecie. To był jego azyl, taniec oraz śpiew.

Czekałem na Kyuna, aż skończy nagrywki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czekałem na Kyuna, aż skończy nagrywki. Trwało to parę godzin, bo ekipie znowu coś nie grało. Na szczęście jedno moje spojrzenie wystarczyło.
Kyun podszedł do mnie, a ja na powrót opatuliłem go kurtką.

—Wracajmy do domu proszę...—Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

— Jak najszybciej — Objąłem go, po czym zaprowadziłem do auta. Włączyłem ogrzewanie i ruszyłem prosto do mieszkania chłopaka.
Kiedy na chwilę zerknąłem na przyjaciela, ten zdążył ze zmęczenia usnąć w samochodzie. W sumie ulżyło mi, teraz mógł odpocząć. Przez co na ten widok aż się uśmiechnąłem.

—Kyunnie... — Niechętnie musiałem wybudzić przyjaciela ze snu, gdy dotarliśmy na miejsce. Przynajmniej próbowałem go obudzić...

—Ciii...—Changkyun odepchnął moją dłoń, śpiąc dalej.

—Chodź, wejdziesz do mieszkania i położysz się spać— Starałem się jakoś przekonać go do wstania dla dobra mojego i moich pleców.

Jednak to na nic, to była rozmowa jak do ściany, kiedy Lim już zasnął to tylko fizjologia człowieka, czyli tak zwane pójście na "jedyneczke", może go obudzić.

— No nie, znowu mam go wnosić po schodach? — mruknąłem sam do siebie. Kyun nie był jakoś specjalnie ciężki, ale bądź co bądź to były aż trzy piętra. A winda jak na złość trwała w naprawie.
Zebrałem w sobie wszystkie siły i w końcu ułożyłem przyjaciela w ciepłym łóżku. Nadal spał, wątpię, by cokolwiek poczuł.

—Jooheon... Dlaczego mnie zostawiłeś... —Chłopak zaczął mówić przez sen i widać było, że myśli teraz tylko o jednej osobie... Przykro mi się robi kiedy słyszę jego smutny głos...

!Brife information from the author!

🐝: Dobry wieczór moje królipszczółki! Jak tam u was?Wogóle! To już 10 rozdział jakie to miłe uczucie !A jutro już 11, Ogólnie kiepsko trochę u mnie ze zdrowiem ale jestem!Dla was zawsze będę, muszę też ogarnąć swój główny profil bo w końcu normalnie umrę 😢 Trzymajcie za mnie kciuki!Do napisania moje królipszczółki 🐇🐝

🐰: Wiesz, że zawsze jestem z Tobą, moja Honey
💗💗💗 Mam nadzieję, że chociaż Wy czujecie się dobrze, czego mogę Wam zazdrościć 😂

🐝WonHeon🐰

-One step from hatred to love- •JooKyun•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz