Rozdział 11

164 22 3
                                    

Pov Kyuna

Obudziłem się z samego rana, po ciężkiej nocy, podczas której męczył mnie okropny ból gardła. Ruszyłem do kuchni, by napić się czegoś ciepłego, jednak dźwięk dzwonka, którym ktoś dobijał się do drzwi, zmusił mnie do zawrócenia. Otworzyłem drzwi, spodziewając się zobaczyć...

— Kihyun? Tak wcześnie? — zapytałem, krzywiąc się na ból, jaki sprawiało mi mówienie.

— Przyszedłem sprawdzić, co u ciebie — odpowiedział, wchodząc jak do siebie. Nie zdziwiłem się. Już dawno powinienem był dać temu Chomikowi zapasowy klucz.

— Miło z twojej strony. — Ruszyłem z chłopakiem do kuchni. — To co zawsze? Herbata z cytryną z trzema łyżeczkami cukru? — Znałem go na wylot.

— Żadna inna. — Zaśmiał się cicho. — Jak się czujesz? Jak po wczoraj? Chyba niezbyt dobrze?

— Trochę mi zimno... — Westchnąłem. — Dobra, miałem w nocy gorączkę. — Postawiłem przez nim kubek.

— Mogłeś zadzwonić. Wiesz, że przyszedłbym do ciebie o każdej porze.

— Wiem. Dlatego nie dzwoniłem. — Uśmiechnąłem się do przyjaciela. — Też musisz się wysypiać. Pracujesz, a na dodatek spotykasz się z Hyunwoo.

— Co to ma do rzeczy? Jesteś moim bratem, zawsze to ty będziesz mieć pierwszeństwo przed wszystkimi.

Jak zawsze był nieźle uparty.

— Dobrze już, nie denerwuj się.

— Ja się wcale nie denerwuję. — Upił łyk, po czym spojrzał na mnie z lekkim wahaniem.

— Co jest? — zapytałem. — Wszystko dobrze, Kihyun? — Widziałem, że czymś się stresuje, musiałem to z niego wyciągnąć.

— Muszę ci się do czegoś przyznać — zaczął. — Changkyun... Ja wiem, w jaki sposób skrzywdził cię Jooheon. Już wszystko wiem...

Zaskoczony, spojrzałem na chłopaka. Kubek, który trzymałem w dłoniach, wylądował na podłodze. Już w kawałkach.

— Ja... Przepraszam. — Zacząłem zbierać szkło, by nie musieć patrzeć na Kihyuna.

— Nie, Kyunnie. Zostaw to. Pokaleczysz się zaraz... — Chwycił moje dłonie. — Jooheon sam powiedział mi co i jak... Właśnie dlatego go zablokowałem, uprzednio mówiąc mu parę nieprzyjemnych słów, ale prawdziwych.

— Nie powinieneś sie wtrącać, Kihyun. Mówiłem ci o tym. To sprawa między mną a nim, nie przejmuj się tym.

— Wiem, przepraszam. Ale Joo sam do mnie napisał, przyznał mi się, że cię pamięta...

— Przestań! — Nie wytrzymałem rozmowy o tym człowieku. Zacząłem szybciej oddychać, nie wiedziałem, czy ze złości czy z ogarniającego mnie smutku.

— Okej, spokojnie. Nie będziemy o tym rozmawiać. — Złapał mnie za ramiona, po czym posadził na krześle.

Moje ręce zaczęły drżeć niekontrolowanie. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.

Myślałem... teraz tylko o nim...

— Kyunnie... — Usłyszałem tuż nad sobą, jednak nawet głos Kihyuna nie potrafił mnie uspokoić.

Całą noc śniłem o Joo, a teraz te wszystkie sny zaczęły do mnie powracać. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym to jego głos usłyszał właśnie teraz. Nadal czuję do Lee to, co czułem wtedy, kiedy byliśmy nierozłączni. Jednak mojego zaufania nie odzyska, nie potrafię go nim obdarzyć... Już nie.

Poczułem, jak oplatają mnie ramiona Kihyuna. Zamknąłem oczy, kładąc głowę na jego ramieniu. Próbowałem się uspokoić.

— Kihyun? Co teraz... Co teraz mam zrobić? — zapytałem cicho.

— Przemyśl sobie to, ale na spokojnie. I z rozsądkiem. I zrób co uważasz. Napisał mi, że chce cię przeprosić...

— Wolę być do końca życia sam, cierpiąc, niż ponownie ślepo mu zaufać. Nie chcę go widzieć na oczy.

— Nie pozwolę, by znowu cię skrzywdził. Znasz mnie przecież.

— Dziękuję, Kihyun. Cieszę się, że cię mam.

— No, nie ukrywam. Masz wielkie szczęście, że to właśnie ja jestem twoim przyjacielem.

Zaśmiałem się cicho. Zawsze był bardzo skromny.
Skontrolowałem godzinę.

— Kihyun? Za chwilę masz spotkanie z Hyunwoo! Co ty tu jeszcze robisz?! Jazda mi stąd! Bo zostaniesz prawiczkiem do końca życia!

— Nie bój się o moje... prawictwo? — Zaśmiał się, kierując ku wyjściu. — Które swoją drogą już nie istnieje. To do zobaczenia!

— Że co?! I ja nie znam pikantnych szczegółów?!

— Lecę! Nie chcę się spóźnić. — Zawołał, uciekając z kuchni.

Pokręciłem głową.
Oczywiście żartowałem, nie chciałem znać szczegółów, ale cieszyłem się, że przynajmniej jemu układa się w miłości.
Ja byłem gotowy cierpieć do końca życia. Bo... jeśli nie Jooheon, to nikt inny.

!Brife information from the author!

🐰: Napiszę coś pozytywnego xD
Już marzec, zbliża się wiosna, będzie ciepło, nikt nie będzie chorował, a i nasze nastroje także staną się lepsze! I tego się trzymajmy ♡

🐝:Hej!Moje królipszczółki!Jak tam u was ? U mnie cieplutko i właśnie idę do mamy do garażu sprzątać i dostać trochę pieniążków na nowy album Monsta X! Niestety xD miesiąc temu sprzątały ten garaż trzy osoby i zajęło nam to cały dzień, więc trzymajcie kciuki by coś mnie czasem nie wciągnęło xD. Do napisania ~papa

🐝WonHeon🐻

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

-One step from hatred to love- •JooKyun•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz