Rozdział 5

60 2 0
                                    

Siadając z kawą przy stoliku położyłam przed siebie gazetę "The Sun". Zza otwartego okna słychać było dźwięki odpalanych samochodów oraz płacz małych dzieci, które dopiero wstały i pragnęły by mamy je przewinęły, albo dały coś do jedzenia. Wczytując się w treść artykułu o ostatnim pokazie filmu, pomijałam te odgłosy. W mieszkaniu panowała kompletna cisza,  jak makiem zasiał. Do czasu...

-Ach ten jetlag, w ogóle nie mogłam zasnąć - odparła Zara wchodząca do kuchni

-Tak już by..-urwałam odkręcając się w jej stronę i wpatrując się w jej oblicze wyłupiastymi oczami 

-Matko, Zara co ty tu robisz ? - krzyknęłam, gdy tylko zrozumiałam, że przez ostatni miesiąc mieszkała w Stanach Zjednoczonych

Nic się nie zmieniła. Jej czarna burza loków, wydatne policzki, i piękny uśmiech uzupełniający urok śnieżnobiałych zębów to tylko kilka jej atutów. Jak zwykle miała na sobie obcisłe spodnie i czarną bluzkę na ramiączka, która wręcz idealnie podkreślała jej ciemną opaleniznę.

-Wow, ale ślicznie wyglądasz - powiedziałam wpatrując się w nią jeszcze bardziej

-Emm, dzięki - odpowiedziała lekko zawstydzona

-No to opowiadaj, jak było w USA - zaproponowałam wstając i szykując jej kawę

***

-Czyli jednak wybierasz się na tą galę - zapytała dla upewnienia 

-Tak - odparłam z niesmakiem

Nie chciałam tam iść. W ogóle tam nie pasowałam. Wiem, że taniec to sport i wielu tancerzy na pewno tam będzie, ale nie zmieniało to faktu, że nie miałam ochoty tam się pojawić. Zresztą miałam złe przeczucia, co do tego wieczoru.

-Słuchaj, ale to może będzie twój najwspanialszy wieczór w całym twoim życiu. Zobaczysz wiele legend sportowych, czy ty wiesz ile to dla ciebie znaczy?

-Zara, pragnę ci przypomnieć, że ja nie lubię sportu- odparłam wpatrując się z lekką irytacją

-Pauline, weź się uspokój, to tylko jeden wieczór, wystrój się i zrób to dla swojej babci- powiedziała, chowając do szafy ubrania

Może miała rację, że coś się wydarzy. Nigdy nie wierzyłam w coś takiego jak przypadek. Dlatego nie sądzę, że tak po prostu los chciał, żebym poszła na tą galę.

***

Zostało mi tylko 15 minut do przyjazdu taksówki, którą już zamówiłam o 12. Założyłam czarną długą suknię z głębokimi wycięciami, moje blond włosy spięłam w eleganckiego koka, a z makijażem pomogła mi Zara. 

-Jesteś pewna, że powinnam tam iść?- zapytałam po raz ostatni z lekkim niepokojem w głosie

-Tak- odparła krótko posyłając mi pocieszający uśmiech 

Przęknęłam głośno ślinę i skinęłam głową w geście zaakceptowania. Złapałam szybko za klamkę od drzwi i wyszłam. 

Nie było już odwrotu. Zeszłam szybko po schodach. Czarna taksówka już na mnie czekała. Przymknęłam powieki i powiedziałam sobie w duchu "To będzie twój najlepszy wieczór w życiu"

***

Dwa słowa. Leicester Square. Coś najbardziej zjawiskowego, co widziałam w moim życiu. Długi czerwony dywan rozłożony przed wejściem do budynku, a po jego dwóch bokach ułożone metalowe bramki oddzielające ludzi, od zaproszonych gości. Ci ludzie czekali, na swoich idoli, by chociaż raz przyjrzeć się im i powiedzieć jak bardzo zmienili ich życie. Było tu tak dużo ludzi, że z ledwością się poruszałam po dywanie. Wielkim dyskomfortem były dla mnie również wiecznie migające lampy błyskowe. Nie zatrzymałam się ani razu przy jakiejkolwiek ściance. Po prostu szłam przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi. No i tak to się skończyło, że po blisko minucie wylądowałam na podłodze

-Jak chodzisz deb..- zatrzymałam głos spoglądając ku górze

 To było deja vu. To był on. Louis. Wyglądał cudownie. Cudownie? To mało powiedziane.Nie ma słów, żeby opisać jak on wyglądał. Dwudniowy zarost i błyskotliwe błękitne oczy. Ideał

-Sądziłem, że mnie polubiłaś?- odparł z zaskoczeniem

Nagle w moim gardle stanęła gula. Nic nie mogłam powiedzieć. Wpatrywałam się przez niego dłuższą chwilę, aż w końcu zrobiło mi się dostatecznie głupio, żeby się zaczerwienić.

-Co ty tu robisz?- zapytał z uśmiechem na twarzy chłopak widząc moje zakłopotanie

-To dłuższa historia- wypaliłam odwracając wzrok w inną stronę

-A ty?- po chwili dodałam

-To dłuższa historia- odpowiedział ironicznie

Ledwo łapałam oddech. Byłam... no właśnie jaka? Zauroczona?- mówił mi głos w głowie. Nie, nie na pewno nie. Idiotyzm. Powiedziałam sobie wyraźnie. Kariera, indywidualizm. samodzielność, zero miłości.

-Słuchaj, może chcesz się napić czegoś?- zapytał z troską lekko obejmując mnie w tali

Wymownie odsunęłam się od niego i przytaknęłam. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy drinki.

-Nadal mi nie powiedziałaś co tu robisz- powiedział Louis spoglądając na mnie i kierując do barmana krótkie "jeszcze raz. proszę"

-Hmm- westchnęłam- na prośbę mojej...managerki- powiedziałam i dopiłam do końca alkohol

-A ty?- dodałam

-Zostałem nominowany- odparł z dumą

Przystojny, utalentowany i doceniany- Louis Tomlinson, marzenie wszystkich dziewczyn.

Guardian Angel | l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz