I.To wszystko twoja wina

58 5 0
                                    


Bakugo miał.... długą listę wrogów.
Deku to nie wróg a rywal.
Zaczynając od innych pseudo bohaterów, przez mniej znanych złoczyńców do tych, którzy znani byli na całą Japonię ale jakimś magicznym trafem zawsze uciekali. Sam zadawał sobie pytanie jakim cudem mogli uciekać przed nim, herosem numer dwa, Ground zero?
Były perełki wykorzystujące zamieszanie wśród bohaterów, byli też tacy co chamsko uciekali gdy ich przeciwnik ratował cywili, ale to nie są Ci najgorsi. Najgorszymi można nazwać tych grających na emocjach w taki sposób, że z człowieka zostaje sama skorupa a całe, dotychczas, ciepłe wnętrze ulatywało gdy nie było można nic zrobić. Tak było podczas ataku niby terrorystycznego w mieście Kobe, czyli szóstym największym mieście w Japonii..

Pamiętał to nazbyt dobrze. Przeszłość, historie z tamtego dnia wypaliły w jego umyśle, w każdym możliwym skrawku, dziurę której nie mogło załatać nic namacalnego.
 "To wszystko twoja wina".
Obijało się echem dosadniej niż krzyki osoby, która mogła stać obok blondyna, obijało się codziennie gdy tylko mógł spojrzeć w miejsce które przypominało mu o wielkiej stracie.
Ale..aby coś zyskać trzeba coś poświęcić, tak to chyba mówiły cytaty wielkich uczonych i filozofów szukających sposobu na swoje oświecenie czy pójście do raju. Tamtego dnia, poświęciło się całe życie Bakugo. Wszystko co stawiał od początku, z jego pomocą, nagle runęło z łatwością domku z kart bądź uleciało jak piasek między palcami. 

To właśnie z powodu tej ruiny jaka pozostała w jego głowie miał nowego wroga, najgorszego ze wszystkich możliwych bo takiego jakiego nigdy się nie dopadnie, takiego, którego nigdy się nie chwyci za kark i nie zabije jakby się chciało. Bo czasu nie da się jakkolwiek dotknąć.
To on ulatywał w czasie gdy Bakugo dosłownie stanął w miejscu, cały czas sunął zmieniając godziny na zegarach i daty na kalendarzach..dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu..dochodząc do zmiany pierdolonego roku. I tak nie raz, nie dwa, a pięć razy zmieniły się ostatnie cyferki w kalendarzu z 2066 na 2071. 
Gdy Katsuki spoglądał na kalendarz i przypomniał sobie o tej jednej osobie to od razu robiło mu się nie dobrze, nie miał wtedy siły wychodzić nawet do swojej agencji gdzie i tak zamykał się przed innymi by mu nie przeszkadzali. Czas pokazał, że nie warto było go lekceważyć skoro czas minął jak po pstryknięciu palcami, bo kto normalny nie poczułby, że minęło pięć zasranych lat w których górowała cisza, której ma się po dziurki w uszach.

Przez ten czas mógł zaledwie spoglądać jak nazwa jednego z bohaterów spadała z list najlepszych pro herosów aż zniknęła całkiem. Mógł jedyne co robić to wmawiać sobie, że wszystko będzie tak jak dawniej, bynajmniej nic i nikt nie będzie go rozpraszać w pracy bohatera.. to nie pomogło za żadne skarby. 
Nawet jak, magicznym cudem, zdarzyło mu się współpracować z bohaterem numer jeden, cholernym nerdem Deku, to zawsze słyszał pytania odnośnie tego czego on nie chciał pamiętać. I to nie tylko cholerny Deku! Shoto, Ingenium, Creati, Chargebolt, Pinky czy inaczej Królowa kosmitów, Cellophane, Uravity.. Każdy, kuźwa, każdy pytał się czy był u niego w szpitalu. Jakby sami nie mogli do niego pójść,  tak zwykle im odwarkiwał czy wysadzał twarze odchodząc z przytupem. Nie chciał być w ich pobliżu.. naprawdę, nie chciał słuchać tylko pustych słów pocieszenia, marnych nadziei bo jego z każdym dniem gasła.

A co dopiero w tym szpitalu gdzie przez większość czasu milczy. Nie wierzy, że osoby w śpiączce mają świadomość i słyszą wszystko co dzieje się dookoła, ale nie ukrywał czasem gadał sam do siebie wyrzucając żale. Z dziecięcym wręcz podejściem, że może usłyszy i jakoś zareaguje, reakcji nie dostał w ogóle.
Spoglądał na aparaturę, która nie wskazywała żadnej poprawy, żadne leki, tlen, czy inne medyczne zabawy przez pięć lat nie mogły wybudzić jego drugiej, o wiele lepszej, połówki ze snu. Przez pięć lat gdzie Bakugo wyrywał sobie włosy z głowy, przygryzał wargi do krwi albo katował siebie paznokciami naznaczając swoje ramiona nie słychać było żadnej poprawy a wręcz przeciwnie, przez te braki mieli odłączyć go od aparatury! 

Proszę, obudź się || KiriBakuWhere stories live. Discover now