III. Miał odpowiedź

20 2 2
                                    


Czy tak właśnie wygląda zawał?
Czy tak czują się osoby po zawale? 
Pozbawieni siły i witalności, ciało odmawiające im przesadnie posłuszeństwa, drżące jakby z zimna, którego tak naprawdę nie było. Twarze pobladłe z kontrastującymi wypiekami na policzkach, mokre przez pot i łzy, które ulatywały a osoba nie zdawała sobie z ich sprawy. Następowała nawet katalepsja zmieniając, i tak buntujące się, ciało w kamienną rzeźbę, która ni drgnie pod siłą osób trzecich. Tak zesztywniałe w stanie wręcz opłakanym było jednak łatwiejsze do przetransportowania z ziemi na jakąś inną powierzchnię, zdecydowanie wygodniejszą i zapewne przyjemniejszą w odczuciach blondyna, który zamykał nawet oczy z nadzieją, że sam zaśnie i obudzi się za kilka lat. Tak gdy wszystkie problemy najzwyczajniej znikną i ściągną bagaż problemów z jego ramion dając mu wymarzoną, od lat, ulgę i błogość chwili.
To niestety tak nie działało.

Opad jego powiek nie trwał więcej niż ułamki sekund, nie mógł sobie pozwolić na przetrzymanie ich w stanie zamknięcia na dłużej. Chęci zaśnięcia były silne jednak nie potężne by złamać jego upartego ducha, którego można było przyrównać do maratończyka - biegł bezustannie przed siebie tratując wszystko co było na drodze jakby nie chcąc pozwolić by ten ostatni płomień zgasł przedwcześnie. 
Nadzieja - miała zgasnąć, czuł nawet ból jaki temu powinien towarzyszyć, nie miał tego przyjemnego ciepła w piersi..można powiedzieć, że gorąca jakie powinno topić i z jakim nie można dłużej wytrzymać. Pożoga rozprzestrzeniać się powinna po całym ciele a pokazywać miały to co najmniej zarumienione poliki powoli zachodzące w barwie oczu Katsukiego. Miała go nosić z miejsca do miejsca nie dając mu żadnego spokoju, żadnego fizycznego leku by pozbyć się nieznośnej dla wnętrza ciała temperatury. Czas, ten najgorszy wróg, dawał do zrozumienia, że nie powinien żyć przy żadnej nadziei skoro początkowo piekielny ogień był niczym więcej jak zapałkowym płomieniem łaskotającym najwyżej zdartą skórę dłoni. 
Oszukiwał siebie przez cały czas. Nadzieja cały czas była w nim żywa co uświadomił mu ten jeden telefon doprowadzający go niemal do agonalnego stanu.

Niewinna zapalona zapałka, zostając przy owym porównaniu, niby łaskotała a była gorsza od kleszcza na psim zadku. Cholerstwo nie dość, że dla nosiciela było niezauważalne ale też uciążliwe towarzyszyło temu uczucie to jeszcze każdy wokoło potrafił zauważyć jak coś było przeczepione do psiego futra. Kończąc z barwnymi określeniami - pozostali byli w stanie zauważyć jak Bakugo, pomimo głośnego i ostentacyjnego  wyrażania swojej opinii o braku wiary, dalej był w stanie żyć z przekonaniem, że pewnego dnia on się obudzi. 

-Bakugo. - niski głos starał się wyrwać blondyna z letargu a za nim zawtórowały dwa, nie, trzy inne głosy chcące go ocucić. Marna próba skoro nie przekręcił nawet na moment głowy chociażby w stronę jednej z osób, która go nawet podniosła z ziemi na wygodniejszą sofę a przez ciągły pęd czasu nie mógł poczuć jak zaatakował go zapach kofeiny. - Bakugo Katsuki. 

-Może faktycznie miał atak? - troska uderzyła o każdą ścianę pomieszczenia pobudzając myśli każdej zgromadzonej osoby i niechybnie ciągnąc je w zupełny mrok, to jakby ta czarna wizja, zwyczajne pytanie miało okazać się bolesną prawdą.

Dziękować wszystkim Bóstwom skoro czerwonooki był w stanie sam się poruszyć a oddech niby ciężki potrafił po kilku minutach zelżeć. Mięśnie traciły powoli swoje napięcie przez co uczucie jakby Bakugo był kamienną rzeźbą zanikły a na to miejsce wpełzło to co było na drugim, strasznie odległym, końcu gdy ciało zwiotczało i można było uznać go za szmacianą lalkę. 

-Nie dramatyzujmy. - jedno głośne westchnienie osoby będącej najbliżej Bakugo potrafiło zabrać dech w piersi pozostałych. Nie dziwne skoro przy tym uniósł dłoń złożoną w pięść by uderzyć ich kukiełkę z odpowiednią siłą, pięścią będącą z prawdziwego żelaza co zostawi ślad na dłużej niż kilka minut czy nawet kilkadziesiąt. - Bakugo do cholery jasnej!

Proszę, obudź się || KiriBakuWhere stories live. Discover now