I Felt Younger When We Met
Waterparksi said i love you to death, so i must be dead
_______________________________________Jakże pięknym i zarazem trującym kwiatem jest miłość. W pierwszej chwili czujesz samą słodycz, unoszenie się nad ziemią, aksamit, świeży zapach powietrza po deszczu. Wszystko wydaje się tak piękne, jak we śnie. Każda myśl prowadzi do jednego kierunku - ich. Wydaje ci się, że zniknęły wszystkie twoje problemy.
A potem okazuje się, że zrobiły się jeszcze większe.Nachodzą cię nieskończone pytania i myśli.
Co jeśli mnie nienawidzą?
Albo ich nie obchodzę?
Oni wolą kogoś innego.
Ja w życiu nie zwróciłbym ich uwagi.
Wszystkie "znaki" to zwykłe bycie miłym.Zaczynasz zauważać coś poza zaletami.
Dlaczego oni to zrobili? W życiu bym tego nie zrobił.
Co ja w nich właściwie widzę?
Przecież to zupełnie nie mój typ.
Nie mamy żadnych wspólnych zainteresowań.
Myślałem, że mają jakąś głębię.Ale co z tego? I tak ich kochasz. Nie wiesz czemu, nie wiesz jak się tego pozbyć. Starasz się zająć czymś myśli, ale jak napiszą to wszystko staje się niczym w ich obliczu.
Zdajesz sobie sprawę z tego, jak to na ciebie wpływa. I tak nic nie robisz. Bo ile może nieszczęśliwie zakochany człowiek z iskierką nadziei w łamanym z każdym niemiłym tekstem sercu?
Masz dość, zaczynasz ich nienawidzić. W twoim sercu zerwaliście i zeszliście się jakieś kilkanaście razy. Nie dają ci spokoju nawet podczas snu. Jak już myślisz, że ci przeszło, znów wraca.
Chciałbyś czytać w myślach. Dowiedzieć się o nich wszystkiego. Co o tobie myślą, co czują. Ale nie możesz i dobrze o tym wiesz. Możesz się tylko domyślać albo zwyczajnie zapytać.
Ale wolałbyś zginąć niż przyznać się do swoich uczuć. Zaprzeczenie złamałoby twoje serce i co dalej? Nagle wszystko straciło sens. Całe starania, wszystkie nieprzespane noce.
Pewnie dlatego ukochanym daje się róże. Z pozoru piękne, delikatne, a jednak gdy przyjmiesz je w swoje ręce, ranią.