Won't Be Home For Christmas || Ziall

462 26 2
                                    

[1] 

    Niall zaciska telefon w dłoni pod twardym spojrzeniem mężczyzny, który wyprowadził go z celi, by mógł zadzwonić. 

    – Masz pięć minut, dzieciaku. – Niall prycha i mówi pod nosem ciche “pieprz się”, zanim wykręca pierwszy numer, który przychodzi mu na myśl. Czeka kilka sekund, dźwięk połączenia rozbrzmiewa ciężko w jego uszach, zanim słyszy oddech po drugiej stronie słuchawki. 

    – Halo? – Jego głos jest pełen zmęczenia i gdyby Niall nie był tak pijany, pewnie czułby się źle z powodu tego, że go obudził. 

    – Zayn? – stara się, aby brzmieć na jak najbardziej ogarniętego, lecz i tak wychodzi z tego jedynie bełkot i od razu słyszy, jak Zayn jęczy przez telefon. 

    – Co do cholery, Niall? – Malik ziewa głośno. – Czy cię już do reszty porąbało? Wracaj do spania, a nie… 

    – Czekaj! – Zayn wzdycha. – Potrzebuję cię. Jestem na posterunku… 

    – Więc obudź kogoś innego, dobrej nocy! 

    – Nie mogę. Dostałem pozwolenie na tylko jeden telefon i wykorzystałem go na ciebie – wyznaje z zawstydzeniem. Strażnik mówi mu, żeby się pospieszył, lecz Niall zbywa go machnięciem dłoni. 

    – Dobra. Już jadę. Ale lepiej, żeby takie coś się już nigdy więcej nie wydarzyło, bo w innym wypadku odetnę ci kutasa. – Niall uśmiecha się cwanie. 

    – Nah, masz z nim za dużo frajdy – mówi flirciarsko i dzięki temu Zayn wie, że jest całkowicie zalany. 

    – Pa, Niall.

[2]

    – Co jest z tobą nie tak? – pyta Zayn po upewnieniu się, że Niall ma zapięte pasy. Wsadza kluczyki do stacyjki, włącza ogrzewanie i wyjeżdża z parkingu przy posterunku policji. – Wiesz, że zabrali ci prawo jazdy? Cholera, Niall, to było kurewsko głupie. 

    Zayn bierze papierosa i odpala go, uchylając okno, by wydmuchać dym w chłodne zimowe powietrze. Co jakiś czas musi szturchnąć Nialla, by ten nie usnął, wiedząc dobrze, że jeśli pijany chłopak zaśnie, nie będzie w stanie go wybudzić. Krótka podróż przebiega w ciszy i Niall otwiera oczy, gdy zatrzymują się przed domem. 

    – Dawaj, trzeba cię zabrać do łóżka – mówi Zayn, otwierając drzwi od strony pasażera, by pomóc mu wyjść z auta. 

    Owija ramiona wokół pasa Horana, by utrzymać go w pionie, i powoli wchodzą po schodach, uważając, by nie poślizgnąć się na oblodzonych stopniach. Niall nie puszcza Zayna nawet na sekundę, gdy idą do jego sypialni i kiedy upada na łóżko, pociąga go za sobą, przez co starszy leży na nim. 

    – Niall, puść mnie – wzdycha Malik, lecz chłopak jedynie mocniej się do niego przytula, chowając twarz w ciepłej szyi mulata. 

    – Przepraszam – bełkocze, składając małe całusy na skórze Zayna. 

    – Mogłeś kogoś zabić, Ni. Mogłeś zabić siebie. – Stara się odepchnąć pijanego chłopaka, lecz ten nie daje za wygraną, mocno przytulając się do jego piersi. 

    – Będziesz dzisiaj ze mną spał? Proszę? – Zayn obserwuje powieki chłopaka, które z każdą chwilą robią się coraz cięższe i nie potrafi powiedzieć nie, więc zamiast tego pozwala Niallowi całkowicie owinąć się wokół jego ciała. 

[3] 

    – Naprawdę robisz się dobry w byciu aresztowanym, Ni. Byliśmy w tym samym klubie! Jak to się w ogóle stało? – pyta rozbawiony Zayn na parkingu komisariatu. Niall jedynie uśmiecha się i zderza ze sobą ich ramiona. 

Let it snow || Multifandom [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz