Sirius Black And The Effects Of Mistletoe || WolfStar

368 19 4
                                    

    Wszystko zaczęło się od jemioły – świątecznego symbolu niezręczności, wygłupów i niechcianej wymiany śliny z całkowicie nieznajomymi osobami. Syriusz Black, wychowany w jaskini, z puchowymi oparciami i wieloma bardzo niepokojącymi dekoracjami, pierwszy raz spotkał się z jemiołą dopiero w Hogwarcie. Prawdziwą tajemnicą jest to, jak przez pięć lat udało mu się uniknąć znalezienia się pod jemiołą z innym człowiekiem, z jego tendencją do flirtowania z każdym, kogo serce biło rytmicznie (chociaż punkt ten nie zawsze stanowił główne kryterium, zwłaszcza gdy czuł się znudzony na tyle, by zaczepić mijającego go ducha). 

    Lecz pewnego dnia podczas piątego roku, Black znalazł się pod jemiołą z dziewczyną, z którą chodził na Zaklęcia, która najprawdopodobniej była Krukonką i to najbardziej atrakcyjną w najbardziej konwekcjonalny sposób. Będąc piętnastoletnim chłopakiem, jej urocza osobowość nie liczyła się dla niego tak bardzo jak to, że zdecydowanie była sporo w tyle z procesem dojrzewania. 

    Ale wciąż. Pocałowała go. 

    I absolutnie nic się nie wydarzyło. 

    – Czy one muszą ci się podobać? – zastanawiał się Syriusz, ułożony do góry nogami na łóżku, zaraz obok Remusa, który stereotypowo próbował robić pracę domową. – No wiesz, jeśli pragniesz tych całych fajerwerków, czy musisz spędzić godziny na gapieniu się w tył jej głowy i zastanawianiu się, o czym myśli? Czy trzeba chcieć zacałować ją na śmierć? 

    – Przymknij się, Syriuszu. Dobrze by było, żeby przynajmniej jeden z nas zdał egzamin z Transmutacji. 

    – Ale na poważnie! Nie oczekiwałem cholernego alleluja, ale byłoby miło, gdyby było to coś więcej niż: Oh, jej usta są dziwne mokre, dlaczego znajdują się na moich, jak długo to będzie jeszcze trwało? Całowanie dziewczyny po raz pierwszy powinno być czymś wyjątkowym! A przynajmniej nie powinno być nudne. Bycie nudnym to najgorsze, co może być. 

    – Spleśniałe. 

    – Co znowu, Lunatyku? 

    – Zapomniałeś o spleśniałym. I złym. I opętanym przez zło. I w ogniu. Przeklętym. Przeklętym tak, by odpadły ci kończyny. Szczerze wątpię w to, że nuda to najgorsza rzecz, która może się przytrafić człowiekowi. 

    – Nie o to w tym wszystkim chodzi! Dlaczego było nudno? 

    Remus przerwał na chwilę, by zastanowić się, czy powinien wskazać punkt, który właśnie zwrócił jego uwagę, lecz pokręcił jedynie głową i ponownie chwycił pióro w dłoń. 

    – Naprawdę nie wiem, Syriuszu, może muszą ci się podobać, żebyś coś poczuł. 

———

    – Ale ona mi się podobała! A przynajmniej tak mi się wydaje, nie jestem do końca pewny, jak to działa, ale dość długo się jej przypatrywałem i miała na sobie ten sweter, przez który było widać jej… Tak czy inaczej, podobała mi się! I nic! 

    Remus uniósł brew. 

    – Zupełnie nic? 

    – Nie wiem, nic to ze mną nie zrobiło. Po prostu siedziałem tam, kiedy ona praktycznie na mnie leżała, podczas gdy ja zastanawiałem się, kiedy ostatni raz myła zęby!

    Remus powoli uniósł dłoń i zacisnął palce na czubku swojego nosa, zamykając oczy. Wskazanie Syriuszowi Blackowi czegoś kompletnie oczywistego zawsze wiązało się z dużym ryzykiem. Zazwyczaj kończyło się to fochem na to, że nie odkrył tego pierwszy, albo nieplanowaną wycieczką w okolice Egiptu. 

Let it snow || Multifandom [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz