2.

14 1 0
                                    

     Clementine stała w starym salonie, był jej on znany. Richmond. Obok niej znajdowało się lustro, na które spojrzała, jej wygląd był sprzed 3, prawie 4 lat.

- Clem! - usłyszała za sobą znany głos, odwróciła się i ujrzała małą dziewczynkę. Jedno jej oko było zielone a drugie ciemnobrązowe, śliczne włosy związane w dwa warkoczyki, przytuliła ją mocno.- Clem! Fajnie, że jesteś! - krzyknęła, się uśmiechając.

- Leticia..- kucnęła przed dziewczynką. Patrzyła na nią, na sam jej widok serce już ją bolało.- Jak się czujesz?

- Super! Zaczęłam rysować naszych przyjaciół, chodź. Musisz zobaczyć! -pobiegła do stoliczka, gdzie był duży bałagan. Dużo kredek, kilka czystych kartek i kartonik z sokiem. Wzięła rysunek i podała podchodzącej nastolatce. - Starałam się narysować Juniora z pamięci i ciebie też, Clem. Dawno was nie widziałam! - usiadła i zaczęła znów rysować. Brunetka spojrzała na rysunek, było na nim osiem osób: A.J, Leticia, Javi, Kate, Gabe, ją samą..

- A.J chyba cię potrzebuje, Clem. - przestała się uśmiechać i odłożyła ołówek.- Tęsknie za moją kuzynką, Clem..- zaczęła drżeć i złapała się za brzuch. - Ciociu...-stanęła przed nią, z jej ust zaczęła lać się krew. Dziewczyna w czapce patrzyła na całą scenę przerażona.- Chce do Evii..- inne głosy się odezwały. Wymieszane, niektóre znane..

-A.J!!

W Międzyczasie

     Louis grał na fortepianie, zajmując się nieznanym chłopcem, jego podopieczna dalej była nieprzytomna. Mały patrzył ze zdziwieniem na instrument. Pewnie urodził się w takim strasznym świecie i wychował się na nim. Ruby podeszła od tyłu do malca, by dotknąć jego ramienia, ale została ugryziona przez niego.

     Krzyknęła i złapała się za niego, wyszła, mówiąc wianuszek przekleństw. Gwizdnął, obserwując, jak dziewczyna szybko wychodziła, wrócił do pogrywania.

- Clem!- chwilę potem usłyszał, jak krzyknął chłopiec, gdy znów otworzyły się drzwi. Nie chciał za bardzo przeszkadzać po ich rozłące.

     Nastolatek spojrzał po chwili na oboje. Już od razu spodobała mu się dziewczyna, była piękna.

- Wybaczcie, że przeszkadzam w tym małym spotkaniu rodzinnym. Jestem Louis przy okazji. Opiekowałem się brzdącem, gdy byłaś nieprzytomna. - powiedział, uśmiechając się w stronę brązowowłosej.

- A.J. Jestem A.J.

- Wybacz, Opiekowałem się A.J'em.- spojrzał na malca.

- Clementine i dziękuję. Mam nadzieje, że nie sprawia dużych problemów.

- Nie ma za co. Cóż, był problemem, ale ja miałem lekko w porównaniu do Ruby. - zaśmiał się. Clem spojrzała na niego z niezrozumieniem.

- Kim jest Ruby?- zapytała. Zdziwił się na zadane pytanie.

- Huh? Nie minęliście się? A.J ją ugryzł.- Louis słuchał jak Clementine pouczała młodszego, że nie wolno było tak robić. Może ta dwójka wiedziała coś na temat wybuchu dwa dni temu...

- Przy okazji, wasze rzeczy powinny gdzieś tu być..- zaczął znów grać, gdy Clem poszła szukać plecaka.- Um, Clem? Czy jak tu jechaliście..Uh. Czy po drodze nie minęliście czegoś, co, mogło wywołać wybuch ?- Spojrzał na nią, jak dawała Juniorowi pistolet.

- Hm... Nie jestem pewna. Chyba przejeżdżaliśmy obok tira.. Raczej jego resztki. Cały spalony i zniszczony. Nikt tego nie przeżył. A nawet gdyby, zostałby zjedzony przez szwendaczy. Czemu pytasz?- westchnął cicho.

▪Piękna I Kat Richmond▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz