1

4.4K 145 32
                                    

Pov. Czkawka

  Cześć, jestem Czkawka Haddock III. Jestem synem wodza Berk, Stoika Ważkiego. Na naszej wyspie zabija się smoki ale oczywiście ja jak zwykle muszę być inny... nie mogę zabić smoka, a raczej nie chcę. Zwłaszcza że moim najlepszym, a zarazem jedynym przyjacielem jest Nocna Furia. Najstraszliwszy ze wszystkich smoków, pomiot burzy, błyskawic i samej śmierci. Tak naprawdę Szczerbatek jest łagodny i zabawny, a dziś w nocy uciekamy z tej przeklętej wyspy, mam już dość poniżania i bicia, nawet mój ojciec się mnie wstydzi ale to nic dziś jego cierpienie minie i nigdy więcej mnie nie zobaczy.
-Cześć mordko- Szczerbatek podbiegł do mnie i zaczął mnie trącać głową w brzuch po to żebym go podrapał pod brodą.- to już dzisiaj Szczerbo, uciekamy z tąd i nigdy więcej tu nie wrócimy.-spojżałem w niebo, słońce zaczęło chować się za horyzontem. Już czas. Pomyślałem.

Pov. Czkawka (13 lat później)

  Przez te 13 lat wiele się zmieniło. Wydoroślałem i wyrobiłem sobie całkiem niezły sześciopak, stałem się też postrachem wielu wodzów, każdy zna Smoczego Jeźdźca, którym jestem. Chronię te wspaniałe zwierzęta ale również i ludzi, którzy tego potrzebują. Dzięki temu mam wielu sprzymierzeńców ale nie brakuje też i wrogów. Właśnie lecieliśmy nad wodami oceanu gdy nagle zaatakowano nas i złapano. Od mocnego uderzenia w głowę straciłem przytomność...
Obudziłem się z mocnym bulem głowy, rozejrzałem się i zdałem sobie sprawę z tego, że jestem zamknięty w celi i że nie ma obok mnie Szczerbatka. Martwiłem się o niego... Po kilku minutach usłyszałem kroki, dobrze znałem ten dźwięk, Drago...
- Wreszcie wstałeś- usłuszałem jego głos
- A co martwiłeś się o mnie Draguś?- zacząłem go prowokować. Uwielbiam to robić.
- Może masz ochotę na rozmowę?- zadał mi pytanie udając że nie miał mi za złe tej odzywki. Doskonale wiedziałem o co mu chodzi i od razu odpiwiedziałem
- Oj Draguś, Draguś, jeszcze nie zrozumiałeś że ci nie powiem jak tresuję smoki?- na jego twarzy zobaczyłem złość
- W takim razie-odpowiedział-może to ci rozwiąże język- w tedy wyjął metalowy bat i zawołał dwóch strażników, którzy wyciągnęli mnie z celi i zaprowadzili do pomieszczenia obok. Sala tortur... Tak dobrze mi znana. Strażnicy przywiązali mnie tak bym nie mógł uciec, nawet nie starałem się im wyrwać tylko spokojnie czekałem... Draguś wszedł do sali dopiero po kilku minutach trzymając w ręce "Pana Bacika".
- A więc powiesz mi w końcu jak tresujesz smoki?-zapytał na co się tylko zaśmiałem w duchu
- Żartujesz Draguś? I tak nie potrafiłbyś tego zrobić poprawnie.- po tych słowach poczułem przeszywający całe moje plecy ból. Krew zaczęła płynąć wzdłóż kręgosłupa, dostałem poraz kolejny. "Pan Bacik" za każdym uderzeniem coraz bardziej rozrywał mi skórę ale i tak nic mu nie powiedziałem, ani jak się nazywam, ani skąd jestem, czy chodźby nawet tego ile mam lat.

Trzy tygodnie później...

   Przez trzy tygodnie, codziennie byłem bity, opadałem z sił ale nie chciałem tego po sobie okazywać.  Martwiłem się o Szczerbatka, nawet nie wiedziałem czy on jeszcze żyje...

Pov. Astrid

    Jestem Astrid Hofferson i mieszkam na Berk. 13 lat temu zaginął syn wodza, Czkawka. Trochę trudno się przyznać ale ja razem z grupą Smarka biliśmy go i poniżaliśmy, a teraz jest mi z tego powodu strasznie wstyd. Żałuję, że go nie przeprosiłam, a teraz on nie żyje i muszę sobie jakoś z tym uczuciem poradzić. Razem z jego zniknięciem, jakimś cudem smoki przestały atakować naszą wyspę. Myślę że obie sytuacje są ze sobą jakoś powiązane...
   Rok po zniknięciu Czkawki zabiłam swojego pierwszego smoka i tym sposobem stałam się pełnoprawnym wikingiem. Od tygodnia mam bardzo dziwne przeczucie, że stanie się coś co odmieni życie wszystkich na Berk...

   Pov. Czkawka

  Lecieliśmy ze Szczerbatkiem nad chmurami. Nie wiem jak ale jakoś udało nam się uciec od Drago, teraz jestem ledwo przytomny dlatego ustawiłem lotkę Mordki na automatyczną i mocno przywiązałem się do siodła żeby nie spaść. Przed oczami pojawiły mi się czarne mroczki, a ostatnie co zobaczyłem to zarysy wyspy...
-Szczerbatku leć na klify...- tylko tyle zdąrzyłem powiedzieć zanim całkowicie straciłem przytomność...

Pov. Astrid

   Właśnie zmierzałam na klify gdy zobaczyłam czarny kształt na nich leżący. Podeszłam bliżej i zamórowało mnie. Na klifie leżał smok... i to nie byle jaki, tylko Nocna Furia. Wytężyłam wzrok żeby się lepiej przyjżeć, a to co zobaczyłam zbiło mnie całkim z tropu. Na jego grzbiecie leżał jakiś chłopak, cały we krwi. Miał na sobie dziwny strój i maskę. Smok nagle zaczął się poruszać, a ja cicho się przyglądałam temu co robi. Zsunął on bowiem delikatnie tego chłopaka ze swojego grzbietu i przegryzł linkę, która przytrzymywała jeźdźca na siodle, zapewne była po to by nie spadł on podczas lotu. Tylko zastanawia mnie to kim ten chłopak jest, że Nocna Furia go nie zabiła i czemu jak mniemam on lata na smoku. Przecierz to bestia, która tylko zabija.  W tedy z powrotem zajęłam się przyglądaniu smokowi. Lizał on plecy chłopaka, a gdy już skończył położył on na nim swoje skrzydło, jakby przykrywał go jakimś kocem i poszedł spać. Ja jak najszybciej wstałam i udałam się do wioski.
-Wodzu!Wodzu!- droge zablokował mi Gbur- Pyskacz gdzie jest wódz to bardzo pilne!
- Co się stało Astrid? Wódz jest u siebie w domu.- pobiegłam natychmiast tam kdzie wskazał Pyskacz i wpadłam jak oparzona do chaty wodza.
-Wodzu!
- Co się stało Astrid?!
- Szłam na klify i zobaczyłam Nocną Furię, a  na niej nieprzytomnego chłopaka.
Wódz po moich słowach spoważniał i wyszedł z chaty.
-Wszyscy do broni i idziemy na klify!

   (Pół godziny później)
Wszyscy byliśmy już na klifach i otaczaliśmy pomiot burzy, błyskawic i samej śmierci. Chłopak nadal leżał nieprzytomny pod skrzydłem smoka. Zaatakowaliśmy, smok nie miał szans żeby się obronić. Złapaliśmy go i zabraliśmy od niego jeźdźca. Smok zdawał się o niego.... martwić? Starał się go chronić?! Zabraliśmy smoka i chłopaka do wioski....

Powracają rany z przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz