2 część

2.9K 127 10
                                    

Pov. Czkawka

   Byłem związany i leżałem na podłodze w jakiejś celi. Nagle poczułem przeszywający mnie ból w nodze, spojżałem na nią i zobaczyłem metalowy kikut.
-Pięknie-  pomyślałem i wyjąłem sztylet z mojego kostiumu żeby się uwolnić. Wszystko mnie bolało ale spróbowałem wstać. Gdy już to zrobiłem, wyjżałem przez okno nadal byłem na morzu. W tej chwili do pokoju, w którym znajdowała się moja cela wbiegł Szczerbatek rozwalając kraty, a za nim biegli wojownicy Drago.
-Przykro mi mordko ale nie mam jak ci pomóc-wskazałem na kikut. Mordka spojrzał na metalową "część" mojego ciała i wskazał bym na niego wsiadł co zrobiłem bez zastanowienia. Ufam mu nad życie i wiem, że on mnie nigdy nie zawiedzie. Szczerbatek strzelił plazmą w filar podtrzymujący górny pokład  przez co ten zaczął się delikatnie zapadać. Mordka znów strzelił plazmą ale tym razem nad nami przez co powstała dziura, którą mogliśmy uciec i tak też zrobiliśmy. Niestety nie przywiązałem się do siodła i zacząłem spadać...
-Szczerbatek!....

-Szczerbatek!- otworzyłem oczy i zobaczyłem że leżę w jakimś łóżku, zacząłem się rozglądać po pokoju aż zobaczyłem dziewczynę siedzącą na fotelu. Była blondynką i chyba zasnęła. Kogoś mi przypominała ale nie wiem kogo... Dziewczyna się poruszyła i otworzyła oczy. Były niebieskie niczym ocean, nad którym tak częsta latałem ze Szczerbatkiem. I w tedy przypomniałem sobie skąd znam tę dziewczynę...
-Jestem na Berk prawda?
-Tak - dziewczyna odpowiedziała ale niepewnie co mnie bardzo zdziwiło bo przecież to Astrid!
-Pięknie po prostu pięknie! Przez tyle lat starałem się unikać tej wyspy i oczywiście kiedy zemdlałem musiałem na nią trafić!-mówiłem z podniesionym głosem i wstając z łóżka.-gdzie mój smok!?- zapytałem łapiąc ją za gardło. Widziałem w jej oczach strach.
- Pewnie na arenie. Mógłbyś puścić moją szyję?- puściłem ją i zmierzałem ku drzwiom.
-Mam nadzieję, że nikt nie zdejmował mi maski i nie widział mojej twarzy?- zapytałem trochę zły na co ona pokiwała przecząco głową.Wyszedłem.
-Ej! Czekaj!
-Co znowu?!
-Zapomniałeś o koszuli.
-Dziękuję. Mam pytanie.
-Więc czemu jeszcze nie zapytałeś?-Astrid jak zwykle musi dogryzać...
-Gdzie jest ta arena?
- Chcesz iść do tej bestii? Ona cie zabije!
-Jakoś w to wątpię, a i jeszcze jedno nigdy więcej nie mów przy mnie że Szczerbatek to bestia. Jasne! - mówiłem wyciągając Piekło i podpalając je- No a teraz gdzie jest ta arena?
-Zaprowadzę cię, tylko schowaj ten miecz.
- No to prowadź!

Pov. Astrid

  Po przyprowadzeniu chłopaka i smoka do osady zabraliśmy jeźdźca do Gothi, a smoka na arenę. Gothi dała nam różne maści na rany chłopaka, których ja nie widziałam, a wódz postanowił, że zabierzemy jeźdźca do starego pokoju Czkawki. Po położeniu go w łóżku Stoik stwierdził, że to ja zostanę by go pilnować. Siedziałam przy nim już kilka godzin aż zasnęłam.
 
  Prowadziłam go do areny a po drodze zadawałam kilka pytań, na które nie  zbyt chętnie odpowiadał.
-Gdzie mieszkasz?
-Daleko...
-A konkretniej?
-Na wyspie poza archipelagiem...
-Dlaczego tak zareagowałeś na wiadomość o tym że jesteś na Berk?
-Nie twoja sprawa!
-A właśnie że moja. Jesteś na wyspie, na której się urodziłam i wychowałam i mam zamiar też na niej umrzeć!
-Tym bardziej nie powinienem ci odpowiadać na to pytanie!
-Albo mi odpowiesz albo nie zabiorę cię na arenę.
-Proszę bardzo, doskonale wiem gdzie ona jest. I wiem że spałem w starym pokoju syna wodza!!- Jeździec wydawał się być trochę zdenerwowany.
-Skąd wiesz w czyim pokoju spałeś?
-Znam tę wyspę na wylot. Jażdą kryjówkę w domu wodza, kuźni czy lesie. Znasz mnie ale i tak nie na tyle by wiedzieć kim jestem...
-A więc mi to powiedz!-niedawałam za wygraną.
-Chyba śnisz!! A teraz przepraszam ale muszę iść do mojego smoka.

Pov. Czkawka

   Kiedy od niej odszedłem czułem na sobie jej zdziwiony wzrok. Zaśmiałem się w duchu i poszedłem przed siebie. Byłem właśnie u bram areny ale były zamknięte.
-No cóż został jeszcze dach...-westchnąłem do siebie i z łatwością wspiąłem się na druty, które robiły za dach. Usłyszałem w tedy jakiś dźwięk. Doskonale wiem, że Astrid śledziła mnie odkąd od niej odszedłem. Nic sobie nie robiąc z jej obecności złapałem się drutów i tak zwisałem następnie zeskoczyłem na "podłogę" areny.
Gdy już miałem otworzyć jedną z klatek usłyszałem świst i złapałem topór lecący w moją stronę.
-Astrid, Astrid, Astrid. -zacząłem mówić nie odwracając się w jej stronę-naucz się lepiej śledzić- i odrzuciłem jej topór trafiając w sam środek tarczy
-Jak ty to...
-Zrobiłeś? Hahaha od kilkunastu lat trenuję żucanie toporem, walkę mieczem i inne takie...-podszedłem do klatki i otworzyłem ją ze środka wyszedł Śmiertnik Zębacz.
-Uważaj!-Astrid wydawała się być przestraszona?
-Hej mała spokojnie nic ci nie zrobię. Nie bój się.-mówiłem spokojnym głosem do smoka aż ten dał mi się pogłaskać. Kątem oka zobaczyłem zdziwioną twarz Astrid.
-Co to było?!
-To się nazywa oswojenie smoka.-podszedłem do kolejnych klatek i uwolniłem wszystkie smoki następnie je oswajając. Została tylko jedna klatka to tam jest Szczerbatek. Musi tam być. Otworzyłem powoli drzwi klatki, a w tym samym czasie usłyszałem warczenie Mordki.
-Szczerbatek już wszystko dobrze to ja.-po tych słowach smok skoczył na mnie, przewrócił na ziemię i zaczął lizać.
-Szczerbatek wiesz że to się nie zmywa.-smok zaśmiał się po swojemu. Całemu zajściu przyglądała się Astrid ale i ktoś jeszcze....



Powracają rany z przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz