Od ich przyjazdu do Londynu, mijają prawie dwa tygodnie. Spędzają w czwórkę obrzydliwie dużo czasu, choć zazwyczaj w szóstkę ponieważ wciąż pracuje jako opiekunka dzieci Amelie, ale nikt nie miał nic przeciw.
Liam i Niall zdecydowanie mieli rękę do dzieci, dogadywali się z nimi bardzo dobrze. W szczególności Payne, który jak Louis się ostatnio dowiedział od dłuższego czasu szuka ostoi i naprawdę zależy mu na założeniu własnej rodziny. Chris i Lisa zaufali mu niemal natychmiast co zdziwiło każdego a Tomlinson zaczął się stresować, że rośnie mu konkurencja.W między czasie, zrealizowali kilka zamówień co teraz szło im jak z płatka, im więcej rąk do pracy - tym lepiej.
Szatyn parę razy musiał wyjechać za miasto po odbiór paczki z nowymi przyborami i dwoma siatkami pełnymi tubek ze świeżymi farbami, poza tym dni mijały mu standardowo. Był zawieszony między studiem, własnym mieszkaniem, samochodem i pobliskim boiskiem do piłki nożnej z placem zabaw obok.Często rozmawiał z Lottie i obiecał jej przyjechać w przyszły weekend, ponieważ teraz jest dość zabiegany, co wcale kłamstwem nie było. Prawdopodobnie znów będzie w rozjazdach z dwójką diabełków na głowie.
Tego dnia, drobiazg zmienił się w jego rutynie ponieważ Zayn poprosił go by udał się do tej ślicznej kwiaciarenki naprzeciw i przyniósł mu najpiękniejszy bukiet jaki może zdobyć, przy czym uparł się, że Louis sam ma te kwiaty wybrać co gryzło się z pojęciem "najpiękniejszy", ponieważ wcale się nie znał na roślinach, tym bardziej tych ozdobnych.
Jednak nie byłby sobą, gdyby nie przystał na tą prośbę i tak więc się stało, że jest jeszcze przed południem zmierza ku wejściu do środka. Może to zabrzmieć głupio, aczkolwiek pomimo tego, że mieszka tu już tyle lat a ten lokal jest dosłownie parę metrów od studia i jego mieszkania, to nigdy tak naprawdę nie był w środku. Nigdy nie nadażyła się odpowiednia okazja, aż do dzisiaj.
Otwiera drzwi a jego drogi oddechowe i zmysł węchu natychmiast atakuje intensywny zapach, mieszających się oryginalnych kwiatowych aromatów, z czego zdecydowanie najbardziej przebijała się lawenda i zapach świeżej, mokrej trawy.
Wnętrze jest zdecydowanie większe niż mu się wydawało, jest tu tak przytulnie, czysto i schludnie, sam wystrój (poza kwiatami oczywiście) jest niesamowicie minimalistyczny i prosty, ale tak bardzo miły dla oka. Wisi tu nawet kilka obrazów, co sprawia, że czuje się tutaj niesamowicie komfortowo. A zapach jest prawdziwym afrodyzjakiem, oszałamiającym i kojącym.
Wtedy rozbrzmiewa lekkie szarpnięcie strun... gitary?
Chwilę później lekkie szarpnięcia zaczęły sklejać się i wiązać w melodię gładką, cichą oraz spokojną.
Odwraca głowę i zauważa blondynkę, o gęstych kręconych włosach, w które wplątany jest dojrzały kwiat słonecznika, siedzącą na parapecie z machoniową gitarą akustyczną w rękach, grającą coś, co kojarzył ale szczerze nie miał pojęcia skąd.
Za ladą stała kobieta o czerwonych, krótkich włosach, w fartuszku we wzór maków i nuciła pod nosem, co zlewało się idealnie z dźwiękiem gitary.
Prędko zauważyła, że mają nowego klienta więc przestała i odchrząknęła.
Wygląda na to że zdążyły się pogodzić po ostatnim wybuchu przed kwiaciarnią.Dostrzega przypiętą na jej piersi plakietkę z podpisem, na której widnieje imię Marisol co automatycznie wydaje mu się dziwnym imieniem, jednak podświadomie twierdzi, że ma swój urok, a kiedy szuka tego samego na torsie blondynki, odczytuje Monique.
Więc prawdopodobnie-Monique, nie zaprzestaje gry, jednak spogląda na Louisa, dużymi bursztynowymi oczami, które błyszczą złotem kiedy lekko odwraca głowę i zbija się z nimi lekkie światło zza okna.
-Dzień dobry.- odzywa się jako pierwsza, wciąż ze smukłymi palcami błądzącymi po zimnych strunach. Zauważa, że jeden z nich zdobi skromny pierścionek zaręczynowy.- Mogę w czymś pomóc?- jej głos jest ciepły i sympatyczny, wysoki ale nie piskliwy.
CZYTASZ
Piece of Art || L.S
FanfictionPiękno jest jedną z podstawowych kategorii estetyki, pojmowane na ogół jako artystyczna wartość pozytywna lub ideał estetyczny. Jednak tak naprawdę prawdziwe piękno kryje się absolutnie wszędzie. Może nim być zapach przypominający o domu, delikatny...