3

37 2 0
                                    

Maggie ostrożnie wyszła z kręgu soli.

-Żeby dostać się do biura szeryfa musimy przejść przez praktycznie cały posterunek- poinformowała Deana.

-Idę pierwszy. Idziesz za mną i nie kombinujesz. Jeśli po drodze zobaczysz coś żelaznego, czym będziemy w stanie się bronić, zabierasz to. Jasne?

Maggie przytaknęła. Dean podszedł do drzwi. Odwrócił się i spojrzał jej w oczy.

-Gotowa?

O'Dell przełknęła ślinę. Ponownie skinęła głową. Winchester przetrzymał jej spojrzenie chwilę dłużej. Potem otworzył drzwi. Wyjrzał i dał znak ręką. Maggie dołączyła do niego. Mężczyzna ruszył przed siebie, Maggie zaraz za nim.

Dean szedł przed siebie pewnym krokiem, na każdym rozwidleniu rozglądając się na boki. O'Dell co chwilę oglądała się do tyłu, jednocześnie cicho instruując go jak ma iść. Cała droga trwała może 2 minuty, choć dla Maggie wydawało się to wiecznością. Dawno nie czuła się tak bezsilna, tak zdana na kogoś. Na kogoś, kto, bo jakże by inaczej, był masowym mordercą. Jakiś głosik z tyłu głowy mówił jej jednak, że Winchester był niewinny. Skoro duchy istnieją, może to wcale nie on i jego brat są odpowiedzialni za te wszystkie zbrodnie?

Tak się zamyśliła, że nie zauważyła, kiedy Dean się zatrzymał. Wpadła na jego plecy. Mężczyzna posłał jej karcące spojrzenie. Rozejrzał się na boki i skręcił w lewo, gdzie na końcu korytarza stały drzwi z tabliczką z napisem SZERYF.

Gdy weszli do środka, Dean podbiegł do biurka, na którym leżały jego rzeczy. Maggie zamknęła drzwi i podeszła do niego. Winchester właśnie załadowywał pociski do shotguna. Druga taka sama broń leżała obok.

-Mówiłeś, że zwykłe kule nic mu nie zrobią- zauważyła.

-To pociski z soli. Rozproszą go na chwilę.

Podał jej shotguna. Zabrał się za ładowanie drugiego. Resztę pocisków, które mu zostały, wrzucił do kieszeni kurtki. Pozostałe przedmioty z biurka zgarnął do torby.

-Musimy się stąd wydostać.

Podszedł do wiszącego na ścianie mini planu budynku. Przestudiował go pospiesznie.

-Żeby dostać się do wyjścia, musimy wrócić się praktycznie tą samą drogą. Jeśli po drodze go zobaczysz, strzelaj, nawet się nie wahaj.

Maggie kiwnęła głową. Winchester podszedł do drzwi i otworzył je. Z wyciągniętą przed siebie bronią wyszedł z biura. Maggie podążyła za nim, w duszy błagając, by po drodze jednak go nie spotkali.

Zdawało się, że jej błagania zostały wysłuchane. Do drzwi wyjściowych udało im się dotrzeć bez trudu. Problem pojawił się, gdy okazało się, że drzwi nie da się otworzyć.

-Cholera- zaklął Dean, szarpiąc za nie. Wyjął swój rewolwer, usiłując zrobić to samo, co Maggie zrobiła z zamkiem w pokoju przesłuchań. I choć zamek poszedł, drzwi nadal ani drgnęły.

-Sukinsyn je trzyma.

-Co teraz?- duże oczy Maggie były pełne strachu.

-Wracamy do kuchni- zarządził i chwycił ją za dłoń. Pociągnął ją do otwartych drzwi. Od razu wskoczyli do kręgu z soli.

-Dean, co my teraz zrobimy?- spytała O'Dell szeptem.

Winchester spojrzał na nią. Była przerażona. Gdy zwróciła się do niego po imieniu, ze ślepym zaufaniem w głosie, nie był w stanie dostrzec w niej tamtej twardej agentki, która przesłuchiwała go bez cienia emocji.

Maggie O'Dell: WinchestersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz