Rozdział 2

12 2 5
                                    

Następnego dnia nie poszłam do szkoły tylko w miejsce gdzie wczoraj zaprowadził mnie Niko bo chciałam z nim porozmawiać.
Doszłam na miejsce ale go tam nie było, po chwili poczułam że ktoś za mną stoi, odwróciłam się i powiedziałam:

-słuchaj...mam pytanie
-wal śmiało
-bo wczoraj zanim jeszcze ją zabiłam to mówiła coś o moich oczach widziałes może co się wtedy z nimi stało?
-tak,zmieniły kolor na czerwony
-co?
-ja też tak mam kiedy się denerwóje
-tak wgl ładnie ci w czerwonych oczach
 
Przybliżył się do mnie i chyba chciał....mnie pocałować?
Odepchnełam go i powiedziałam że za krótko się znamy.

-masz czas dziś wieczorem?
-raczej tak ale widziałam w wiadomościach że teraz mnie szukają i trochę się boję
-nie martw się po to tu jestem żeby cię bronić.

Moja twarz się cała zarumieniła.

*dzwięk syren policyjnych*

-o ku**a
-spadamy!

Biegliśmy cały czas przed siebie, w jednej chwili zgubiłam Niko.

-pssyt
-chodz do mnie- Powiedział Niko z drzewa
-ale ja tam nie wejde, nie umiem
-chodź dam Ci rękę

Weszliśmy na samą góre drzewa, na szczęście gliny nas nie zauważyły.
Około 18 Niko do mnie napisał czy chce się spotkać, napisalam że nie mam czasu muszę dziś jechać zajmować się babcią.

Minęły 4 miesiące od kąd poznałam Niko, przez ten czas dosyć mocno go polubiłam i z dnia na dzień lubie go coraz bardziej. Przez te 4 miesiące dokonaliśmy już 5 morderstw i nadal nie zostaliśmy złapani.
Około 22:00 wyszłam z domu spotkać sie z Niko, ale nigdzie go nie było pomyslałam że może już śpi więc poszłam do domu. Następnego dnia napisałam do Niko czy dzisiaj mamy jakiś mordor w planach, ale nie odpisywał więc do niego zadzwoniłam ale też nie odbierał trochę się zdenerwowałam. Dzwoniłam do wszystkich jego znajomych żeby dowiedzieć się co się z nim dzieje, okazało się że bo złapali. Szybko wyszłam z domu i pojechałam do kicia gdzie go zamkneli ale nie chcieli mnie wpóścić, więc musiałam się przyznać że jestem z nim.

-Chodź wyjdziemy oknem
-Jest za wysoko
-Podsadzę Cię
-A ty?
- Ja sobie poradzę

Zrozumiałam że chodzi mu o zabicie glin, kiedy już wyszedł poszliśmy na to samo drzewo na które wcześniej weszliśmy żeby nas nie złapali, patrzeliśmy na piękny zachód słońca.

-Korgi?...Bo wiesz...
-tak?
-znamy się już dosyć długo i......chcesz być moją dziewczyną?

Nie wieżyłam że to się stało, zgodziłam się i go pocałowałam.
Około 2 w nocy wróciłam do domu.

Jestem Mordercą?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz