Rozdział 14 - Sigmund (Dzień 8)

87 10 3
                                    

– Sig, widziałeś Musztardę?

Gdy miałem rozpocząć moją poranną rutynę karmienia kurcząt, zauważyłem, że jeden z nich nie wrócił do zagrody. Zapytałem o to Siga, ponieważ zwykle to on je wypuszczał.

Sig, który właśnie skończył rąbać drewno, wskazał kierunek kiwnięciem głowy. – Jest na dachu.

No naprawdę. Na czubku czerwonych okapów dachu, które właśnie odmalowaliśmy, był mały kogut z dumnie wypiętą piersią. Jego pióra w porannym słońcu lśniły w odcieniu złota, przez co sprawiał boskie wrażenie. Jednak wciąż był wielkości pisklaka.

Nasz jedyny kogut miał na imię Musztarda. Wszystkim pozostałym nadano nazwy żółtego jedzenia, takich jak proso* czy papryka.

– Musztardo, czas jeść.

Kurczaki znały swoje imiona. Musztarda natychmiast zeskoczył na dźwięk mojego głosu, ćwierkając cały czas. Skoczył na wystającą krawędź nad wejściem do zagrody, na ramię Siga, a potem na moje. Prawdę mówiąc to reagował na sałatę, którą właśnie trzymałem, niż na jego imię. Musztarda pochylił się i wziął gryza.

Dwa dni temu zacząłem uprawiać sałatę na polu. Była to jedna z najłatwiejszych roślin do uprawy, więc musiałem tylko zająć się sianiem nasion. Nie trzeba było mówić, że była to lekka praca. Szybko też się ją zbierało.

Ale szczerze mówiąc, mogłem pomyśleć tylko o sałacie jako składnik do sałatek. Z tego powodu zaoszczędziłem porcję dla kur.

Trzy dni minęły od incydentu z tamtej nocy.

Każdej nocy nie przestawałem zasypiać w salonie, wykorzystując wymówkę, że potrzebowałem poprowadzić księgowość. Tak, byłem nierozsądnie uparty. Mimo to, kiedy budziłem się rano, zawsze znajdowałem się na łóżku. Oczywiście Sig był tym, który mnie tam zanosił. Na szczęście liczba razy, kiedy uderzył mnie w głowę, nie wzrosła.

Sig, który wstawał wcześniej przez ostatnie trzy dni, by wypuścić kurczaki, zawsze spał nago. Jednak tej nocy, kiedy zostałem zaatakowany przez stonogę, drżałem, gdy poprosiłem go, aby przynajmniej założył bieliznę. Zrobiłem, co mogłem.

Minęło osiem dni, odkąd znalazłem się w tym świecie, i pięć dni, kiedy straciłem kontakt z Bogiem.

Od tego czasu spędziłem moje dni w zgodzie z Sigiem.

Tak, tak, Boże. „Czuła Opieka Rangi B" również dołączyła do imprezy, wraz z powiadomieniami przychodzącymi każdego ranka. Nawet mój tytuł w kategorii „Opieki" awansował z „Usychający z miłości" na „Oddaną Miłość".

...To był błąd, prawda?

***

– Ale super... – Westchnienie wydostało się z moich ust, gdy zobaczyłem oszałamiające plecy Siga kompletnie przemoczone przez wodospad. Gdybym miał tutaj mój szkicownik, na pewno zrobiłbym szkic tego widoku.

Cóż, to nie tak, że miałem odwagę poprosić go o zgodę.

– Mówiłeś coś?

– Nie... To nic – powiedziałem, zmuszając się do uśmiechu.

Sig, wracając po zmyciu swojego potu, oblał się jeszcze raz wodą w drodze powrotnej. Ahh, jego klatka piersiowa i mięśnie brzucha były również wspaniałe. Co zrobił, aby uzyskać takie ciało? Zmrużyłem oczy i zbadałem moją miękką klatkę piersiową i brzuch, zanurzając bose stopy w źródle.

Podczas gdy wąski wodospad był tylko tak wysoki jak ja, źródło pod nim było dość szerokie i głębokie. Te cenne źródło, które odkrył Sig, pozwoliło nam mieć darmową wodę źródlaną, a także być świetną alternatywę dla studni. Było to również dobre miejsce do umycia się po ciężkim dniu pracy.

[BL] It's Easy to Take Care of a Live-in Hero! [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz