Skup się! Skup się! - Powtarzała w myślach Rey. Chodziła spokojnie na kłodzie przewróconego drzewa, nad przepaścią. Oczy miała zawiązane bladą chustą, a obok niej latał mały droid, który strzelał w nią czerwonymi laserami. Dziewczyna jednak sprytnie wymachiwała mieczem, broniąc się przed jakimkolwiek urażeniem.
- Rey...
Usłyszała po chwili miękki, ciepły głos wołający jej imię.
- Rey...
Ignorowała ten cichy pomruk w głowie, jednak po chwili to było już nie do wytrzymania. Zamachnęła się i przecięła latającego droida na dwie części. Zdjęła wściekle opaskę i rzuciła ją w przepaść. Zrozumiała, że to nie głos Bena... jego głos jest... chłodny.... inny niż ten. Po za tym już od dawna się nie porozumiewają umysłowo. Nawet jeśli chcieliby... nie ma szans. Sama nawet nie zna powodu. Próbowała kiedy czuła się samotna. Po chwili jednak znów usłyszała ten sam głos :
- Rey...
- Kim ty jesteś ?! - odwrzasnęła, jednak nie otrzymała odpowiedzi. Ruszyła przed siebie, schodząc z kłody. Kierowała się w stronę głównej siedziby. Jednak w pewnym momencie, poczuła silny ból w okolicy barku. Ktoś ją postrzelił. Dziewczyna jęknęła z bólu i obejrzała się za siebie, jednak nikogo nie ujrzała. Położyła rękę w miejscu rany. Krew przeciekała jej przez palce i zostawiała po sobie ciemny ślad na ubraniu.
- P-pomocy! - krzyknęła
Wokół słychać było tylko śpiew ptaków i szum wiatru, poruszający liście drzew. Żadnych ludzkich głosów, kroków. Tak dobrze znała drogę w te i we wte, więc dlaczego tak nagle się zgubiła. Ktoś na pewno maczał w tym palce.
- Nie, przecież to niemożliwe.. - szepnęła do siebie. Postanowiła jednak iść dalej, aż zobaczy kogoś znajomego...
Krok za krokiem... wydawało się, że go już tak blisko, a jednak choć skrawka siedziby nie dało się dostrzec.
- Rey! - usłyszała znajomy głos. Gdzie jesteś?!
- Tu... - odpowiedziała dziewczyna tak cicho, że zapewne sama siebie nawet ledwo co słyszała. Nie obchodziło jej kto to był, chciała tylko wrócić już do domu... powoli zaczęła zamykać oczy, nie miała już siły mieć ich otwartych [...]
Obudziła się na miękkim, przytulnym łóżku. Otworzyła oczy. Nad nią stał Finn. Kiedy chłopak ujrzał, że przyjaciółka już oprzytomniała uśmiechnął się do niej.
- Jak się czujesz? - spytał opiekuńczo.
- Nienajgorzej - odpowiedziała żartobliwie.
- Generał przełożyła twoją dzisiejszą misje. Wiesz, jest ona bardzo ważna, a jak się nie uda to nastąpi nasz koniec - poinformował Finn.
- Co?! Chyba żartujesz! Właśnie, jest bardzo ważna dlatego nie możemy dłużej zwlekać! - krzyknęła Rey. - Nie ma mowy. Lecę!
Uparta jak zwykle - pomyślał Finn, ale nie chciał już jej denerwować. Sam przyrzekł sobie, że dopilnuje osobiście, aby wyzdrowiała do końca i nie puści jej. Nie teraz.
- W ogóle zboczyłem z głównego tematu. Co ci się stało? No wiesz, ty krzyczałaś o pomoc, że krwawisz, a tak naprawdę nic ci nie było. Rey czy te głosy znowu cię dręczą?
W tej chwili Rey kompletnie się zdezorientowała. Przecież ją postrzelono! O takiej sytuacji jeszcze nie słyszała... nie chciała się narazie dzielić swoimi przemyśleniami z innymi, dlatego wyprosiła Finna mówiąc mu, że chce narazie zostać sama. Chłopak jej uległ i wyszedł z sali.
Przyczyna tego zdarzenia jest teraz na pewno mniej istotna od mojej misji - pomyślała. Jeśli Finn myśli, że zostanę tutaj i będę leżała w łóżku jak bezradne dziecko, to otóż mnie nie zna. Ja zawsze postawię na swoim i pojadę na tą misje choćby nie wiem co. Cała Galaktyka leży w moich rękach. Wylecę kiedy wszyscy będą spali... Więc nie ma czasu do stracenia.Co sądzicie narazie? Kolejna część będzie z udziałem Kylo. Zostawiajcie głosy, będzie mnie to bardziej motywować do pisania kolejnych rozdziałów ❤️.
CZYTASZ
Płomyk nadziei || Reylo
AdventureNadszedł ten moment kiedy Rey musi zniszczyć generała Kylo Rena oraz cały Najwyższy Porządek. Jednak ma z tym wcale niemały problem...