- Mam nadzieję, że wszyscy jesteście gotowi na nowe doświadczenia, ponieważ dziś będą pierwsze zajęcia z aktywności Sary - ogłosił David podczas odczytywania porannych wiadomości.
- David? - ręką odziana w niebieski rękaw wystrzeliła w powietrze.
- Tak Max? - zapytał uprzejmie rudowłosy.
- Źle się dzisiaj czuję. Mam, khy khy, kaszel i boli mnie gardło. Lepiej abym został dziś w namiocie - powiedział Max.
- Dobrze. Max, do namiotu, cała reszta, za mną!
Obozowicze wyszli na pole i ustawili się przed stanowiskiem Sary. Dziewczyna niepewnie rozdała wszystkim podkładki, kartki i długopisy, oraz kazała wszystkim usiąść na ziemi.
- Tak więc, pomyślałam że całkiem interesującą pierwszą aktywnością byłoby napisanie czegoś. Tak więc, dzisiaj skupimy się na wierszach. Macie dziesięć minut aby napisać krótki wiersz. Nie musi się rymować - jasnowłosa podrapała się po karku.
Wszystkich pochłonęło wymyślanie wierszy, co zadowoliło Sarę. Po dziesięciu minutach zapytała, czy ktoś nie chciałby przedstawić swojej pracy innym. Pierwszy wstał Nurf.
- Jak kwiaty pachnące,
Jak dzieci klnące,
Tak nienawidzę jajogłowych.- O... wow. Całkiem nieźle jak na pierwszy raz.
Nurf uśmiechnął się i z powrotem usiadł. Następnie czytała Nerris.
- Oh, elfy wodne,
Oh, nimfy płodne,
Moja armia niezwyciężona,
Obroni tę magiczną krainę.
Bez obaw,
Gdyż Słodka Nerris,
Nigdy nie dopuści do zagłady!Po kolei kolejni obozowicze odczytywali swoje prace. Tylko Harrison się wstrzymał i bez przerwy czytał swój wiersz. Kiedy wszyscy się rozeszli, magik jako jedyny został razem z Sarą przy jej stanowisku.
- Sara, potrzebuje pomocy.
- Jakiej?
- Nie wiem czy komukolwiek spodoba się mój wiersz.
- Dokładnie tak samo miałam z opowiadaniami na początku. Myślałam że nikt ich nie polubi. W końcu odważyłam się wysłać jedno na konkurs i wygrałam go. Musisz po prostu wierzyć w siebie. Pokaż mi ten wiersz.
Brunet niechętnie podał dziewczynie kawałek papieru.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ciebie,
Wiedziałem, że już nic nie będzie takie samo,
Twoje spojrzenie sprawia, że zapominam o całym bożym świecie,
Kiedy się uśmiechasz, czuję się jak w siódmym niebie.
Nie mogę przestać śnić o tobie.
Zakochałem się, nic już mi nie pomoże.Przez chwilę Sara się nie odzywała.
- Widzisz? Mówiłem że ci się nie spodoba - powiedział Harrison smutno, widząc że dziewczyna ciągle nic nie mówi.
- To jest cudowne - wyszeptała Sara. Jednak rzekła to na tyle głośno, żeby usłyszał ją Harrison.
- Naprawdę? - zapytał chłopak, który nagle się rozpromienił. Jasnowłosa tylko pokiwała głową, ponieważ ciągle była w głębokiej zadumie. Jednak nie zdążyli porozmawiać, gdyż zaczynały się właśnie zajęcia u Nerris. Dziewczyna pokazała obozowiczom jak stworzyć kartonowy miecz i tarcze, i potem wszyscy aż do obiadu bawili się w wojowników. Po obiedzie, na który podano imitującą ziemniaki papkę, przyszła kolej na Prestona. Nawet Max dołączył tym razem.
- Witajcie przyjaciele i widownio. Zebrałem was tu, aby nauczyć was szlachetnej sztuki improwizacji aktorskiej. Improwizacją nazywamy moment, kiedy zapomnieliście kawałka scenariusza, ale nadal gracie, wymyślając coś na poczekaniu. Wszystko jasne? - zapytał, i natychmiast powiedział - W takim razie zaczynajmy!
Sara obserwowała próby reszty. Nurf prawie uderzył Prestona, a Ered kompletnie go olała.
- Jesteście okropni! W żadnej trupie aktorskiej nie zechcą takich beztalenci! - chłopak już nie wytrzymał, kiedy po raz kolejny ktoś zrobił coś niezgodnie z jego wskazówkami. Improwizacja, niby nic trudnego. Niestety dzieciaki nie brały tego zbyt poważnie. Brunet miał zamiar wejść na scenę i wygonić z niej wszystkich. Wtedy Sarze przyszła do głowy świetna myśl. Swoim drewnianym mieczem (bo znalazła w trakcie misji) zagrodziła drogę Prestonowi.
- Nie możesz tu wejść! - powiedziała uroczyście.
- A niby dlaczego? - odpyskował chłopak.
- To jest miejsce dla uczniów, a ty jesteś Mistrzem. Nie możesz tu wejść.
Po tych słowach Preston prawie wybuchł z radości. Powiedział że w końcu ktoś docenił jego sztukę. Wtedy już wszyscy mogli się rozejść i mieli czas wolny.
- Hej Sara!
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Harrisona biegnącego w jej stronę.
- Tak?
- Mam coś dla ciebie! - powiedział kiedy do niej podbiegł.
Zdjął uroczyście kapelusz i włożył tam rękę aż po łokieć. Następnie wyjął z nich wyschnięte kwiaty i zrobił zawiedzioną minę.
- No nie! Nie, nie, nie!! - krzyknął i zaglądnął do kapelusza jeszcze raz. - To miały być róże...
Sara wzięła z jego ręki kwiaty i je obejrzała. Faktycznie były wyschnięte, ale ciągle można było poznać że były to kiedyś róże. Uśmiechnęła się, ponieważ róże, nawet wyschnięte to miły gest, i widać że Harrison się starał.
- Hej, nie przejmuj się. Spójrz, włożę je do słoika, albo czegoś, i będę miała cudną ozdobę do namiotu. W końcu nie zwiędną już bardziej.
Chłopak też się delikatnie uśmiechnął, ale jednak ciągle był przygnębiony. W końcu razem z Sarą poszedł do reszty przyjaciół nad jezioro.
Max pov.
Kiedy szperałem w rzeczach Sary znalazłem jej pamiętnik. Muszę go tylko otworzyć, i będę miał dostęp do jej sekretów, którymi chętnie podzielę się z resztą.
-------
Hej hej! Rozdział ma 760 słów. Przepraszam że długo nie pisałam, jednak chciałam się upewnić czy ktoś to w ogóle czyta. Mam nadzieję że spodoba wam się ten rozdział, i do napisania!
CZYTASZ
Las Przygód | Camp Camp
Fiksi PenggemarSara Jackson ma zamiar spędzić lato w obozie literackim. Jednak kiedy przyjeżdża na miejsce, okazuje się, że nie wszystko jest tak jak w było napisane w broszurce. Jednak Sarę to tylko ekscytuje i dziewczyna stara się patrzeć na wszystko z optymizme...