2

100 8 2
                                    


Poszłam spać. Wstałam o 12. A przecież na 14 muszę być gotowa. Szybko wzięłam się za mycie włosów, ogarnianie siebie. O 13:30 gotowa wyszłam. To było do mnie nie podobne, że tak ekspresowo się wyszykowałam. Chyba nie zapomniałam niczego, mam w zwyczaju sprawdzać po 4 razy czy wszystko mam, no ale teraz jakoś nie mam na to czasu.

O 13:59 zjawiłam się przed kawiarnią o której mówił. Ale gdzie on jest? Zdenerwowałam się, kurde wystawił mnie.

Wtem poczułam czyjąś ciepłą a zarazem ogromną łapę na moich oczach, która była w stanie zasłonić mi oczy. Zdjęłam ją ze swoich oczu i odwróciłam się do sprawcy.

Ah no tak. Nic nowego. Nie no żartuje. To był Eunwoo... EUNWOO Z KWIATAMI DLA MNIE. Nie sądziłam, że aż tak się postara. No zrobił na mnie jakieś tam wrażenie.

-Prosze, to dla ciebie. - jejku jakie ślicznie te kwiatuszki. Róże, moje ulubione. Pewnie pytał się dziewczyn jakie lubię. Chociaż nawet zwiędłe by przeszły. Chociaż nie. Musiał się trochę wysilić, ja też dużo robię, że biorę w tym udział i jak chce się spotkać to przychodzę, a dużo mnie to wytrzymałości kosztuje. Nie dam się tak łatwo jak wcześniej, że jeden uśmiech i po sprawie. O nie, nie, nie.
-Dziękuję ci bardzo, nie trzeba było. - uznajmy, że mówię to szczerze, nie ważne jaka jest prawda,on tego nie musi wiedzieć.
-Oj tam. - machnał nonszalancko ręką i weszliśmy do kawiarni zajmując stolik przy oknie.

-Weź co chcesz. Ja stawiam. - powiedział pewny siebie.
-Jaki ty chojny. - zażartowałam, co się ze mną dzieje. Gdzie te jąkania? Chyba już nie czuje tej bariery, pewnie przez to, że wiem, że trochę udaje z tym wszystkim i tak naprawdę to zabrał by mnie na śmietnik dawając jakieś zwiędłe hortensje, które kwiaciarka wyrzuciła 3 dni temu.

Wybrałam koniec końców moje ukochane ciasto orzechowe i czekoladowego shake'a.
Eunwoo wybrał zaś jakieś ciasto truskawkowe, a do tego też shake'a tylko o smaku truskawkowym. Wow cóż za połączenie.

Gdy czekaliśmy na zamówienie chłopak wpatrywał się we mnie. Mimo, że odwróciłam wzrok i tak to widziałam. Mimowolnie podniosłam końcik ust. Myślałam, że będę miała cały czas poker face, ale no trochę głupio gdy taki ładny chłopak patrzy na ciebie niczym krytycy na obraz Monalisy a ty jak taki gbur siedzisz i udajesz, że nie widzisz.
-Hahaha, uśmiechnęłaś się. - powiedział chłopak. Chodziło mu tylko o to? - Wiedziałem, że nie dasz rady wytrzymać z tą swoją miną.

Dostaliśmy zamówienie. Moje ciasto było takie śliczne, z bitą śmietanką!

Tak właściwie nie rozmawialiśmy ze sobą. No co? Wstydziłam się, aż do tego momentu. Jadłam jak gdyby nigdy nic moje ciasto gdy Eunwoo podniósł się trochę i nachylił nade mną.
Przestałam jeść i patrzyłam na niego.
A on?
Obtarł mi buzię, bo się ubrudziłam śmietanką.
Zgon na miejscu. Co prawda nie kciukiem jak w tych pięknych filmach tylko chusteczką, bo pewnie się brzydził, albo nie chciał sobie palcy brudzić. Ale dobre i to, pewnie dba o to by się nie wstydzić za mnie.

Czuję się trochę jakbym grała w jakieś dramie, to się nie dzieje naprawdę. On jest zbyt przystojny by siedzieć tutaj ze mną.

-To dopiero pierwszy dzień a ty już chyba masz mnie dość haha. - człowieku żebyś ty widział, że ja nie potrzebuje tego rozkochiwania. Nienawidzę cię, naprawdę. Przeszkadzasz w głowie bardziej niż metka w bluzce, lub drapiący sweter, poważnie.

Ja naprawdę myślałam, że umrę ze wstydu albo, że moje piekące policzki mnie zeżrą. No powiem tyle, pewnie przez te kolejne dni będzie miał darmowy kabaret, chyba, że zacznę panować nad sobą.

Zjedliśmy, a chłopak poszedł zapłacić po czym wyszliśmy z kawiarni.
-Gdzie byś chciała się udać? - zapytał. No nie wiem... do domu?
-A w sumie mi to obojętne. - odpowiedziałam, bo przecież nie powiem mu, tego o czym pomyślałam.
-Nie bądź taka skromna. - sorki nie robię tego specjalnie- Jutro w parku jest festiwal, dokładnie nie wiem jaki ale jesteś chętna pójść ze mną?
-Tak pewnie. Ten festiwal jest festiwalem jakiś piosenek. Dosyć ciekawy, byłam 2 lata temu. Wiesz piosenki regionalne i te sprawy.
-Pewnie musi być widowiskowe. - znowu się uśmiechał. Człowieku przestań, bo ci tak zostanie. Ale z drugiej strony do twarzy mu.
-Zapewne. To widzimy się jutro tak? - chłopak chyba był zdziwiony tym moim nagłym pożegnaniem, o ile mogę to tak nazwać. Wzruszył ramionami i pokiwał głową.
-Tak.
-No to dziękuje za wszystko, do zobaczenia jutro. - ruszyłam ale jego dłoń na moim nadgarstku mnie powstrzymała. Ah te dramy. On na 100% chodzi na jakieś kursy teatralne albo to ja siedzę za długo przed telewizorem albo nad książką.

Odwróciłam się do niego.
-Nawet się nie pożegnałaś. - no przecież powiedziałam ,, do zobaczenia jutro". Chłopak uniósł brew do góry i patrzył na mnie wyczekująco. No co ty chcesz ode mnie?

Wystawiłam w końcu rękę złożoną w żółwika i przysunęłam do niego. Przecież nie będę jak ten karp z wysuniętym dziobem by czekać aż mu dać buziaka. Nie odważyłabym się. Chłopak tylko westchnął i znowu się uśmiechnął, no stop, przestań chłopie, chyba musimy dokończyć to wyzwanie tak? Chociaż ja bym nie wolała, zbyt krępujące ono jest tym bardziej, że wszyscy moi przyjaciele wiedzą co do niego czuje i dla nich to jest takie zabawne . Ale przybił tego żółwik.

Speszona odeszłam.
Zadzwoniłam na video chat do Yeri i Rose.

-O cześć [T.I]. - powiedziała Yeri i Rose.
-Cześć wam jak tam spędziłyście ten dzień?
-Byłam u mamy pomóc w ogrodzie. - powiedziała Rose.
-A ja sprzątałam w domu. A ty? - zapytała się Yeri.
-Eee no to tak. Byłam z Eunwoo. - zaczęłam a dziewczyny zakrztusiły się powietrzem. - No, bo te wyzwanie.
-A no faktycznie. - powiedziały.
-Opowiadaj. - poprosiły a na zaczęłam im mówić wszytko.

Dziewczyny dostały normalnie szału macicy. A ja czułam się bardzo niekomfortowo w tamtej sytuacji.
-No a jutro idę z nim na festiwal.
-Ej! Miałaś ze mną iść. - zbulwersowała się Yeri.

O nie. Zapomniałam, umówiłam się z nią miesiąc temu. Rose nie mogłaby, bo ma wyjazd rodzinny. Ale nawaliłam.
-Oh Yeri, tak bardzo cię przepraszam. Najwyżej będziesz z nami. - pokazałam skruchę.
-Nie chcę patrzeć jak się z Dongminem obściskujesz. - powiedziała smutno.
-Przecież my się nawet nie przytulamy. Nasz jedyny kontakt fizyczny to przybicie żółwika.
-Eh no dobrze. Ale powiedz mu o tym, żeby później nie było, okej?
-Jasna sprawa.
-Ej dziewczyny muszę kończyć. Mama mnie zagania bym jej pomogła się pakować. Tak więc pa pa, trzymajcie się i informujcie mnie na bieżąco. Buziaczki. - powiedziała Rose.
-Pa kochana.
-Pa pa Rose.

Pogadałam jeszcze trochę z Yeri i w końcu i my się rozłączyłyśmy.
Teraz przeżyć jeszcze kolejny dzień. Dobrze, że chociaż Yeri będzie ze mną.
Mimo, że za nim nie przepadam, bo jest momentami irytujący, zarywa do wszystkiego co się rusza to jednak chyba nadal jestem w nim zakochana po uszy.

Hejka! Tak, wracam po straaasznie długiej przerwie, ale już się tłumacze! Zapomniałam hasła do tego konta jak i emaila i no trochę problemów z tym było ale odzyskałam i powracam! Mam nadzieję, że nie jesteście źli, wynagrodze wam to! A i ogólnie wszystkiego dobrego w nowym roku!

11 DNI | Cha EunwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz