Rozdział 1 - Niezręczna sytuacja.

423 33 24
                                    

                           Łukasz

Po dziewięciu godzinach nagrywania teledysku wróciłem do domu. Od razu rzuciłem się na swoje łóżko. Potrzebowałem chwili spokoju, chciałem odizolować się od wszystkiego. Zostać tylko sam na sam ze swoimi myślami.

Wpadający przez niedokładnie zaciągniete zasłony blask księżyca wprowadzał mnie w relaksujący nastrój. Spoglądając w sufit rozmyślałem nad ostatnimi wydarzeniami. Czułem jakby wszystko mnie przerastało.
Tego dnia nie miałem ochoty już na nic.

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. W jednej chwili dostałem po oczach oślepiającym światłem, dochodzącym z korytarza. Zasłaniając twarz rękoma, usłyszałem dobrze znany mi głos Marka.

- Witam pana Wawrzyniaka - powiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

- No cześć - odpowiedziałem, nie dając po sobie poznać braku humoru.

- Lecisz z nami na miasto? - zapytał ochoczo chłopak.

- Z wami to znaczy z kim? - właściwie nie wiem dlaczego zadałem to pytanie. Bez względu na odpowiedź, nie miałem zamiaru ruszać się z ciepłego łóżeczka ani kroku.

- Oskar, Ja i Kuba. Być może Tomek później dołączy

- Wiesz co Marek? Nie mam ochoty na żadne łażenie po klubach -
po tych słowach Blondyn ostrożnie usiadł przy mnie na łóżku.

- Coś wątpię w to abyś opuścił taką okazję do napicia się - zasugerował z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

- No widzisz Mareczku, ludzie się zmieniają - sypnąłem żartobliwie, wiedząc do czego zmierza ta rozmowa.

- Bo ci uwierzę! Pan Łukasz Wawrzyniak, król każdej imprezy nie ma ochoty na wypad do klubu? - odpowiedział podnosząc do góry jedną brew - z paleniem było identycznie!

- Wcale nie - próbowałem się bronić.

- Wcale tak - zaprzeczył.

- Nie

- Tak

- Nie

- Tak

- Nie! - krzyknąłem nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

Uwielbiam się z nim droczyć. Muszę przyznać, że bardzo słodko się denerwuje. Wygląda wtedy jak mała, nadąsana dziewczynka, której rodzice nie chcieli kupić wymarzonej lalki.
Nie czekając na odpowiedź Marka, rzuciłem w jego twarz poduszką. Musiałem chyba przesadzić - uderzenie było na tyle mocne, że blondyn spadł z łóżka wywołując huk na cały dom.

- Ty debilu głupi! - krzyknął że zamrszczonym nosem, podnosząc się z ziemi. Ja zaś, zacząłem śmiać się jak debil, nie mogąc złapać powietrza.

- Głupia foka! Zamknij ryj! - wykrzyknął chłopak rzucając się na mnie z pięściami.

- Haha, uważaj bo się pokaleczysz ciołku! - rzekłem próbując go podburzyć. Blondyn wyglądał naprawdę komicznie, próbując wyrządzić mi krzywdę. Tak naprawdę, wystarczył mój jeden ruch, aby Marek znalazł się pode mną.

- Puszczaj! Bierz te łapska! - powtarzał próbując się wyrwać.

- No co kozaku? Zrób mi coś jeśli potrafisz! - śmiałem się spoglądając na jego wnerwioną twarzyczkę. Mogę szczerze przyznać, że dawno nie miałem takiego ubawu. Widok bezbronnego, wkurzonego Mareczka to coś cudownego!
Po chwili chłopak znacznie osłabł i przestał się szarpać. W pomieszczeniu nastała idealna cisza. Na szyi czułem ciepły oddech zmęczonego walką przyjaciela. W pewnym momencie nasz wzrok spotkał się. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w jego błękitne, zaszklone oczy. Miały w sobie coś takiego, co nie sposób opisać słowami. Szczerze mówiąc nie wiem co mnie do tego tknęło. Jeszcze dzień wcześniej, powiedziałbym że owe zachowanie jest strasznie pedalskie.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy klamka poruszyła się, a w drzwiach stanął Oskar.

- Eee... Ma... Marek? Co tu się odpierdala? - usłyszałem zza pleców czyiś głos.

W jednej chwili odskoczyliśmy od siebie. Zdaję sobie sprawę, że pozycja w której się znajdowaliśmy mogła wyglądać nieco dwuznacznie. Myślałem, że w tamtym momencie spalę się że wstydu, na policzkach Marka również zauważyłem spore rumieńce. Po minucie niezręcznej ciszy Oskar wyjąkał w kierunku chłopaka:

- Przyszedłem tylko zobaczyć, czy jeszcze żyjesz. Nie było cię z dobre dwadzieścia minut chłopie!

- Chciałem namówić tego głąba na wyjście, ale nie był zbyt chętny - odpowiedział ostrożnie blondyn, spoglądając w moim kierunku.

- No, to powiem szczerze, ciekawie wyglądało te twoje namawianie - parsknął drwiąco Duszyński.

- Dobra ryj. To jedziemy czy nie? - burknął pod nosem Maruś.

- No chyba po to po ciebie przyszedłem, nieprawdaż?

Blondyn nie odpowiadając, wziął kurtkę, po czym wyszedł z pokoju.

- A ty Łukasz? - dodał po chwili Oskar.

- Sory, ale jakoś nie mam ochoty - odpowiedziałem nie zmieniając zdania.

- No dobra, jak chcesz

- Ej, Duszyński! Idziesz ty czy nie?! - odezwał się z dołu głos Marka.

- No idę, idę - odpowiedział Oskar podając mi rękę na pożegnanie.

Ponownie zostałem sam. Siedziałem na brzegu łóżka kolejne piętnaście minut. Dalej nie dochodzilo do mnie, to co się właśnie wydarzyło.

- Taa, zajebiście Wawrzyniak. Teraz wszyscy będą rzucać w twoją stronę żartami o tym pieprzonym kxk - rzekłem sam do siebie.

Po chwili zamysłu spojrzałem na zegar, widniała na nim godzina dwudziesta trzecia dwadzieścia osiem. Byłem lekko zaskoczony tak szybkim upływem czasu.
Postanowiłem zejść na dół. Standardowo dosypałem kotom żarcia. Sam odgrzałem sobie w mikrofalówce pizze z dnia poprzedniego. Co prawda smakowała jak kapeć, ale na tamtą chwilę nie znalazłem nic lepszego co mógłbym zjeść. Spożywając ją, przeglądałem Instagrama. Nawet nie zauważyłem, kiedy wybiła pierwsza.

- Dobra przystojniaku, przydałoby się wykąpać - zarzuciłem do siebie stojąc nago przed lustrem.
Początkowe założenie było takie, aby wziąć szybki prysznic. Skończyło się jednak na tym, że wylądowałem w gorącej kąpieli. Myśl, o tej niezręcznej sytuacji nadal nie dawała mi spokoju.
Kładąc się spać, próbowałem pojąć co mnie do tego tknęło. Co prawda często droczyłem się z Markiem dla zabawy, jednak jeszcze niegdy nie doszło do czegoś takiego jak dzisiejszego wieczoru.
Niestety co prawda to prawda - muszę przyznać że nawet mi się to spodobało. Ale odsuńcie kudłate myśli na bok, przecież nie jesteśmy gejami, prawda?

Doskonały. ||| KxK [ZAWIESZONA NA CZAS NIEOKREŚLONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz