Rozdział 2 - Nocny Wypad.

274 27 4
                                    

Marek

Wybiegając z pokoju o mało nie pogubiłem nóg, a moje czoło zalało się potem. Jak najszybciej chciałem zniknąć z pola widzenia chłopaków. Czułem się cholernie upokorzony i doskonale wiedziałem, że przez zaistniałą sytuację nie dadzą mi żyć. Gdy tylko zbiegłem na dół zatrzymałem się i panicznie zacząłem rozglądać się dookoła.

- Kurwa, teraz to sobie narobiłem - rzekłem sam do siebie przecierając twarz rękoma.

W tamtym momencie chciałem zapaść się pod ziemię. Miałam jednak nadzieję, że Łukasz wybrnie z tej sytuacji jakąś sensowną gadką, przez co obejdzie się bez głupich sytuacji w przyszłości. Udałem się więc śpiesznym krokiem do korytarza, wziąłem parę głębokich wdechów i zacząłem ubierać buty. Klęcząc na zimnych kafelkach, skupiłem się na tęczowych sznurówkach moich butów. Byłem zdziwiony, bo zdawało mi się, że jeszcze wczoraj były czarne. Po chwili namysłu zrozumiałem, że to chłopacy zrobili mi żałosny kawał, podmieniając je. Zagryzłem jednak zęby i powstrzymałem się od komentarza na ten temat.
Nagle coś zasłoniło mi dopływ światła. Przymrużając oczy spojrzałem w górę. Był to oczywiście Duszyński. Wpatrywał się we mnie z ironicznym, typowym dla niego uśmieszkiem. Wypuściłem z zażenowaniem powietrze z ust, czekając na dalsze rozwinięcie sytuacji.

- No Marek, Marek...

- Tak kurwa! KxK is real! Co noc rucham się z Łukaszkiem, a moja ulubiona pozycja to ta na pieska! - burknąłem groźnie, marszcząc czoło. Miałem nadzieję że to zamknie mu tą niewyszczekaną gębę.

- Ej, stary co cię ugryzło? Przecież tylko sobie żartuję - odpowiedział zmieszany chłopak. Chyba nie spodziewał się po mnie takiego wybuchu agresji. Właściwie to nie dziwię mu się. Sam nie wiem co we mnie wstąpiło.

- Super - odpowiedziałem chłodno, nie przerywając wykonywanej przeze mnie czynności. Nie chciałem dać po sobie poznać, że wymiękam. Oskar chyba zrozumiał, że nie mam nastroju na żarty tego typu. Po chwili wyjąkał:

- Marek, nie ma o co się spinać. Jeżeli tak bardzo Ci na tym zależy, zostanie to między nami, zgoda? - przyznam że po tych słowach odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że mogę mu zaufać.

- Dzięki Oski - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy - chodźmy już, chłopaki się pewnie niecierpliwią

Czym prędzej wyszliśmy z domu i udaliśmy się w kierunku auta. Siedział w nim Kuba i Tomek

- Ocie panie, Maruś dłużej się nie dało? - zarzucił żartobliwie Kuba.

- Musiałem skorzystać z toalety - odpowiedziałem bez emocji zajmując miejsce na tylnym siedzieniu przy oknie. Było to moje drugie ulubione miejsce w mercedesie. Logiczne, że zawsze wolałem siedzieć z przodu obok Łukasza, jednak jeżeli sytuacja na to nie pozwalała przeważnie siadałem właśnie tutaj.

- Mhmm - wyjąkał Kuba wymieniając się podejrzliwym spojrzeniem z Olejnikiem.

- Dobra Oski, przyznaj się co tam zastałeś! - wykrzyknął Tomek, wyszczerzając swoje bialutkie zęby.
Oskar poprawił lusterko, spoglądając w nim na moje odbicie. Dyskretnie puścił oczko w moją stronę i powiedział:

- Tak jak powiedział Marek, musiał skorzystać z toalety

Chłopacy po raz kolejny wybuchnęli śmiechem. Założę, że domyślili się niektórych szczegółów. Mimo wszystko olałem ich zachowanie, zrozumiałem że nie warto psuć sobie nerwów.

Doskonały. ||| KxK [ZAWIESZONA NA CZAS NIEOKREŚLONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz