Każdy człowiek na świcie pragnie być kochanym.
Między nienawiścią, a miłością jest bardzo cienka granica.
***
- Kacchan, poczekaj na mnie.
Niski nastolatek z piegami na twarzy gonił wyższego chłopaka, który bezskutecznie uciekał przed nim.
- Zostaw mnie w spokoju, przestań za mną łazić.
Cały czerwony na twarzy blondyn zwrócił się do zielonowłosego. Stał w pozycji bojowej jakby zaraz miał się rzucić do walki. Jego czerwone oczy wpatrywały się uparcie w te niespokojne, zafascynowane, zielone odpowiedniczki.
- ale nie mogę - odpowiedział społszony.
- Dlaczego do cholery Deku?
Oboje stali naprzeciwko siebie. To był czas życiowych decyzji. Wspólna droga, którą kroczyli właśnie miała się skończyć na rzecz wyboru uczelni. Ciepła pora roku sprawiała radość mieszkańcom miasta, ale nie dla nich. Wraz z początkiem letniej pory roku wszystko miało mieć swój koniec. Odzielenni dużym dystansem, lekko dyszący z powodu biegu, ubrani po raz ostatni w szkolne mundurki. Młodzi i nie wiedzący czego tak naprawdę chcą od tej drugiej osoby.
- Bo jesteś moim przyjacielem, zależy mi na Tobie - jego głos lekko drżał, powieki mocno zaciskał, aby łzy nie wydostały się na zewnątrz. Oboje wiedzieli, że słowa, które teraz padną, właśnie w tym miejscu zadecydują o ich dalszych losach.
- Jesteś obrzydliwy, nigdy nie byliśmy przyjaciółmi, rozumiesz? Zniknij z mojego życia - powiedział przez zaciśnięte gardło.
- Kac.. - zielonowłosy nie zdążył już nic więcej powiedzieć. Został popchnięty przez swojego towarzysza, który pospiesznym krokiem odszedł tylko w sobie znanym kierunku. Izku nie miał siły. Pozwolił, aby łzy znalazły ujście wtedy kiedy blondwłosy zniknął mu z pola widzenia. Nie chciał nigdy nazwać swoich emocji kłębiących się w jego sercu. Jednak teraz musiał przyznać sam przed sobą.
- Wybacz mi, że Cię kocham - szepnął. Po raz pierwszy przyznał to. Zdradził swoją największą tejemnicę śpiewającym w pobliżu ptakom i szumiącym niespokojnie drzewom.***
Blondwłosy chłopak, ubrany w garnitur stał oparty o budynek jednej z najsławniejszych agnecji prawniczej. W dłoni trzymał tlący się papieros. O cienkej granicy pomiędzy miłością, a nienawiścią bardzo dobrze wiedział z autopsji. Jego szkarłatne spojrzenie śledziło ruchy ludzi chowających się przed deszczem. Błądził myślami. Minęło sześć lat kiedy ostatni raz było mu dane spojrzeć w te iskrzące, zielone oczy. Wtedy nie był do końca świadom swoich uczuć. Choć poznał to dziwne uczucie nazywane motylkami w brzuchu to jego zbyt młody wiek nie pozwolił na zrozumienie sytuacji. Obawiał się relacji najbliższych. Czy odpowiednie jest, aby chłopak zakochał się w chłopaku? Moralne? Kto pierwszy go opluje i sponiewiera jak psa za posiadanie zbyt wielu, silnych uczuć do niezdarnego chłopca? To sprawiło, że cienka granica została rozmazana. Pogubił się.
"Deku kochałem Cię?
Tylko powiedz, co oznaczają te słowa?"
CZYTASZ
Granica | Katsudeku/Bakudeku
Fiksi Penggemar"Wydaje mi się, że Cię kochałem Deku. Jednak czym tak naprawdę jest miłość?"