2.

294 11 0
                                    

Rano. Zacza się ten dzień. Dzień w którym rozpoczynałyśmy nasz plan. Na sama myśl sciskało mnie w żołądku. Bałam się, że nie dam rady i się tylko ośmiesze, a Tomek będzie miał mnie za jakąś idiotke.
- Która godzina?- z zamyśleń wyrwał mnie zaspany głos przyjaciółki.
- Po 11:00- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Kurwa...- Laura zerwała się z łóżka jakby ducha zobaczyła. - No szybko mamy tylko pół godziny, by wyglądać zajebiście.
- Nie rozumiem. - obserwowałam jak koleżanka biega po pokoju i zbiera swoje najlepsze ciuchy.
- O 12:00 Tomek jedzie na trening. Jedziemy z nim. Musimy wyglądać zajebiście, a przede wszystkim Ty. - westchnęłam ciężko i zaczęłam się zbierać.
Chciałam się ubrać normalnie. Jakieś jeansy, zwykły t-shirt, ale Laura stwierdziła, że sama wybierze mój strój. Więc końcowo stałam na dole gotowa do wyjścia w czarnych przylegających spodniach i bluzce z lekkim sznurowanym dekotem. Nie powiem wygladałam całkiem okej, a nawet lekko seksownie, ale czy to było konieczne? Nie wiem, zdałam się na gust koleżanki.
- Widzę, że gotowe.- Tomek wszedł do przedpokoju. - To lecimy.
Droga na trening Jastrzębia minęła szybko. Próbowałam zagadywać Tomka po drodze, ale nasza rozmowa nie zbaczała z relacji jaką dotychczas mieliśmy. Chyba żadna z nas nie spodziewała się, że będzie to tak ciężko szło.

Trening. Beznadzieja. My siedziałyśmy na trybunach, a on grał z drużyną. Na szczęście miałyśmy trochę czasu, by obmyślić nowe plany.

- Dobra, robimy tak. - Laura zaczęła tłumaczyć mi swój "plan życia". - Musimy zabrać Tomkowi telefon i wyślemy sms'a do Karoliny, że dziś zamiast się spotkać u nas w domu to żeby zobaczyli się gdzieś na mieście, ale to zalatwie ja. Potem w salonie odpalimy  jakiś serial i zawolamy Tomka, by z nami obejrzał i nagle całkiem przypadkiem zorietuje się, że nie mamy nic do jedzenia, więc pójdę do sklepu a wy zostaniecie sami! - zaczęłam się śmiać. Jej ton i to przekonanie w oczach, że jej plan wypali nieźle mnie rozśmieszyło.
- Jasne, ale co ja mam z nim robić jak Ciebie nie będzie? Przecież się na niego nie rzucę. - Mimo że uważałam plan Laury za beznadziejny to i tak wiadome było, że jej pomogę. Zresztą będzie zabawnie.
- Oj no, Jezu wymyślisz coś na spontanie, teraz chodź bo zaraz kończą trening, a musimy jeszcze tego sms'a wysłać. - blondyna pociągnęła mnie w stronę szatni siatkarzy.
- Pilnuj drzwi! - ustawiłam się tak, bym widziała czy ktoś z hali  zmierza w naszym kierunku. - "Mam parę spraw do załatwienia, więc spotkajmy się dziś pod kinem 'Magic' o 19:00. Do zobaczenia. Kocham Cię". - powtarzała na głos Laura treść sms'a, a ja śmiejąc się pod nosem nie mogłam uwierzyć w to co robimy. Czułam się jak w jakimś melodramacie.
- Dobra chodź już. - poganiałam koleżankę. W końcu chłopaki w każdej chwili mogą tu wejść.
-  Poczekaj niech dopisze. Od razu usunę wiadomość, żeby nic nie skumał. - po minucie rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Gdy Laura usunęła wiadomości chciałyśmy wyjść z szatni lecz było już za późno. Siatkarze jeden po drugim wychodzili z sali i zmierzali w naszym kierunku.
- Fuck! Co robimy? - miałyśmy kilka sekund na reakcję.
- Siadaj! - popchnęła mnie na stolik, który stał na środku szatni. Szybko wyskoczyłam na niego i założyłam nogę na nogę, aby wyglądać sexi i odwrócić uwagę chłopaków od tego że tu jesteśmy. W tym czasie Laura siadła naprzeciw mnie w miejscu, gdzie zawodnicy zmieniają zapewne buty.
- Nie było bloku... a wy co tu? - zapytał zdezorietowany Kuba wchodząc do szatni, przerywając dyskusję trwającą między nim a kolagami zza siatki.
- A nic, tak się darliście na sali, że nie miałyśmy nawet jak pogadać, a tu jest cicho. - Laura na jednym tchu wypowiedziała zmyśloną na poczekaniu formułkę. W tym czasie reszta siatkarzy weszła już do pomieszczenia, ale większość z nich nawet nie przejęła się naszą obecnością. Czułam na sobie jedynie ich wzrok przez co po minucie opuściłyśmy szatnie.
Mam dość wrażeń już na dziś.

Z Laurą od godziny szykujemy się na wieczór. Chciałam się przebrać w jakieś wygodniejsze ciuchy, ale jak zawsze Lori kazała mi się odpierdolić jak szczur na otwarcie kanału. Na koniec przygotowań wyglądałam naprawdę świetnie. Chodź nie czułam się komfortowo.

 Chodź nie czułam się komfortowo

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

18:30
- Dobra zaczynamy. - rzuciła do mnie koleżanka, gdy schodziłyśmy na dół po krętych schodach.
Na dole nie było Tomka. Odetchnęłam z ulgą. Boję się trochę, że Fornal się czegoś domyśli.
Usiadłyśmy wygodnie na kanapie, odpaliłyśmy jakieś romansidło i czekałyśmy, aż brat blondyny pojawi się na dole. Po kilkunastu minutach usłyszałam kroki. Ktoś schodzi po schodach. Odruchowo spojrzałam na Laure, a ta tylko się uśmiechnęła i pobiegla do kuchni.
- Co oglądacie? - zapytał Fornal siadajac obok mnie. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
- Sama nie wiem. Twoja siostra coś puściła. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, spoglądając na niego. Wyglądał mega. I te jego perfumy...
- Ja pierdole jak zawsze w tym domu nic nie ma do jedzenia! - krzyknęła z kuchni blondyna. - Idę do sklepu. Zaraz wracam. - rzuciła przechodząc przez salon, gdzie siedzieliśmy.
- Ja mogę pójść i tak czekam na Karolinę. Mą wpaść za chwilę. - odpowiedział Tomek.
O nie nasz plan się wali...
- Nie! - krzyknęła nerwowo Laura. - Umm... Ja pójdę, bo jak przyjdzie Karolina to nawet jej nie otworzę więc może lepiej zostań. - boże jak ona potrafi kłamać. Jestem pod wrażeniem.
Tomek tylko pokręcił głową i wlepił wzrok w telewizor. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
Czyli teraz czas na mnie. Laura swoją część planu wykonała perfekcyjne, nie moge jej tego teraz zepsuć...

(Nie)miłość. | Tomek FornalWhere stories live. Discover now