Prawda wyszła na jaw

143 14 9
                                    

Pov. EDD

Jak prawie codziennie idę do szkoły, ta sama nudna klasa, te same nudne lekcje. Ale na co może liczyć 16-letni chłopak, w moim wieku nic ciekawego się nie wydarzy.

Godzina wychowawcza... lekcja na której i tak nic nie robimy, i która nic nie zmieni w naszym życiu.
...SUPER...

Odblokowałem telefon, i zacząłem przeglądać Pinterest'a. Gdzie nie gdzie przewijały się obrazki, z parami LGBT, ale co mam poradzić, czasami sobie przeglądam, w końcu sam jestem Homo, a poza tym i tak siedzę sam... nie mam przyjaciół, więc i tak nikt nie zobaczy.

??- Hej
Edd (E)- Hmm?

Podniosłem głowę z nad telefonu, i zobaczyłem jedną z dziewczyn, która chodzi ze mną do klasy, odruchowo zablokowałm telefon.

E- Hej. Co tam?
Dziewczyna (Dz)- Bo jest taka sprawa.
E- Jaka?
Dz- Widzisz tamtą dziewczynę w drugiej ławce?
E- No. Co z nią.
Dz- Podobasz jej się.

Co? Nigdy bym się nie spodziewał, że usłyszę to od kogokolwiek, Ale i tak preferuje chłopców. Się to nie wypali.

E- I co w związku z tym?
Dz- Mogę was spiknąć. Co ty na to?
E- Emm... Podziękuj.
Dz- No weź. Wiem że nikogo nie masz, a taka okazja może ci się nie zdążyć.
E- Trudno.

Posmutniałem na myśl, że nie będę z tym z kim ja będę chciał, ale wolę być sam, niż się użeraż z jakąś babą. (Nie ma to na celu urazenie kobiet).

Wróciłem do przeglądania telefonu, totalnie przestałem zwracać uwagę, na to co się dzieje wokół mnie, wiem tylko tyle, że nauczycielka gdzieś wyszła.

Nagle ktoś mi wyrwał telefon, był to Eduardo, taki debil z klasy.

E- Oddaj to...
Eduardo(Ed)- Co my tu mamy?

Zaczął przeglądać mój telefon.

E- Oddawaj!
Ed- No no, nie spodziewał bym się.
E- Oddaj!!!
Ed- Słuchajcie wszyscy. Wygląda na to, że mamy pedała w klasie.

Wszyscy się zdziwili, większość zaczęła się śmiać ze mnie.
Co?... Jak on mógł?
Staranowałem go, on upadł na podłogę, zabrałem telefon oraz plecak i wybiegłem z klasy.
Kontem oka widziałem nauczycielkę wracającą do klasy.
Rozpłakałem się, co chwila przecierałem oczy rękawem, żeby cokolwiek widzieć, bo przez słone łzy obraz mi się zamazywał.

Nie wieżę w to.
Jestem pośmiewiskiem klasy.

Otarłem łzy, zatrzymałem się pod drzewem wiśni, akurat kwitła.
Usiadłem na trawniku pod drzewem i zacząłem się zastanawiać, co teraz?

Z przemyśleń wyrwał mnie delikatny głos rudo włosego chłopaka, który właśnie do mnie podszedł.

??-Wszystko w pożądku?
E- Chyba... nie wiem

Nie chciałem zadręczać obcej osoby swoimi problemami.

??- Napewno?
E- Tak. Jest OK.
Matt(M)- Jestem Matt.
E- Edd. Miło mi

Uśmiechnął się, a on odwzajemnił uśmiech.

M- Dlaczego nie jesteś na lekcji?
E- Nie ważne.
M- No nie bądź taki.
E- W sumie, to ciebie mogę zapytać o to samo.
M- Ja mam okienko. A ty?
E- Emm... ja też.
M- A teraz naprawdę.
E- Wyszedłem z klasy. Zadowolony?
M- Dlaczego?
E- Bo mam klasę debili.
M- Dlaczego?
E- Bo się ze mnie śmieją.
M- Dlaczego?
E- Bo dowiedzieli się, że jestem ... Nie ważne.
M- Ej powiedz.
E- Nie.
M- No weź.

Ludzie zaczeli wychodzić z budynku, wygląda na to, że już przerwa.

M- Powiedz.
E- Nie
M- Tak
E- Nie
M- No weź powiedz, co się dowiedzieli...
Ed- PEDAŁ!!

Eduardo wykrzyczał w moim kierunku. Spojrzałem na Matta, on tylko na mnie spojrzał milcząco, domyślałem się o co chodzi.
Tylko wstałem i odszedłem nie oglądając się za siebie.

Rodziców nie było w domu, więc tam postanowiłem pójść. Położyłem się na łóżko i chciałem zapomnieć o tym co się dziś stało.
Jednak ktoś miał inne plany. n telefon zaczął wibrować.

E- Jak mnie znalazłeś?
M- W naszej szkole jest mało Edd'ów. Więc było łatwo.
E- Czego chcesz?
M- Żądam przeprosin. Jak mogłeś tak odejść bez słowa.
E- Przepraszam.
M- Nie. To za mało.
E- Bardzo przepraszam.
M- Nadal nie.
E- No dobra. Zabiorę cię na lody. Co ty na to?
M- Na to mogę przestać.
E- To kiedy?
M- Dziś po szkole?
E- Nie ma mnie w szkole.
M- Wiem, ale ja jestem.
E- Po ilu skończysz?
M- jeszcze 2 lekcje.
E- OK. Będę czekał pod szkołą.
M- Oki.

Poszedłem coś zjeść i się umyć, następnie się przebrałem, wziąłem pieniądza i poszedłem pod szkołę.
Poczekałem jeszcze kilka minut, i zobaczyłem jak ludzie zaczęli wychodzić ze szkoły, ale nie było tam tego rudzielca.

M- Gotowy na randkę?
E- Co?
M- No idziemy na lody.
E- No tak.
M- Wiec to randka.
E- Nie.
M- Tak sobie wmawiaj.

Poszliśmy do lodziarni.
Ja wziąłem waniliowe, a Matt jeszcze wybierał. Ja poszedłem zapłacić.

E- I jak? Jakie wziąłeś?
M- cola
E- Co? Mają smak Coli?
M- No chyba tak.

Polizałem jego lody, nie zastanawiając się nad tym, co robię. - Tak to Cola. Pomyślałem. Właśnie wtedy dotarło do mnie co odwaliłem. Zacząłem zmieniać kolor na czerwony, niczym kameleon.

E- Przepraszam
M- Nie szkodzi.

Mówiąc to polizał lody dokładnie w to miejsce, które ja wcześniej lizałem.

E- Matt co ty robisz?
M- O co ci chodzi?
E- Ty właśnie... polizałeś tam gdzie ja.
M- Naprawdę?

Powiedział jakby wiedział o tym.
Ale dobra. Może to przypadek.

Reszta dnia minęła w miarę normalnie. Na początku miało to być tylko wyjście na lody, ale miło mi się z nim rozmawiało. Poszliśmy do parku na spacer.

Gdy wróciłem do domu była już 21:00 więc od razu po kolacji poszedłem spać.

*****
Dzięki, a następny rozdział niedługo.

(850 słów)

PS. Pisząc to telefon mi się zawiesił, i musiałem pisać praktycznie to samo 2x więc doceńcie. PROSZĘ

Fałszywe przebudzenie [Matt x Edd]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz