Rozdział 2

441 15 1
                                    

Wstałam dzisiaj niezwykle wyspana. Dzisiaj wykonam zemstę na Latte. Zrobię plakaty. Będzie wywieszone w całym sierocińcu, że zakochała się w tym... Arnoldzie? Arthurze? O! Adamie!

Ubrałam się w czarną koszulkę z logiem mojego ulubionego zespołu, czarne, powycierane jeansy i katanę z podwiniętymi rękawami. Do tego czarne, skórzane rękawiczki bez palców i glany.

Usiadłam przy biurku, wzięłam kredki i zaczęłam rysować.

Godzinę później.

Byłam nawet zadowolona z efektu końcowego. Pełno tych plakatów. I do tego są bardzo ładne!

Zabrałam taśmę klejącą i wyszłam z pokoju. Powywieszałam wszystkie plakaty na wszystkich piętrach. Potem ukryłam się na strychu, skąd miałam bardzo dobry widok na jedną z tych cudownych ulotek.

Nagłówek brzmiał:

Amber Latte zakochała się!

Potem było:

Dzisiaj poznacie kim jest wybranek Amber Latte!

To jest brzydki, zadufany w sobie dupek.
Adam Smith!

Razem stanowili by piękną parę! Ona brzydka, on brzydki, ona głupia, on głupi, ona pusta lala, on pusty i tak dalej można wymieniać.

Hi hi hi! Mogłabym pisać w gazetach! Ale jazda!

No i co Latte, zemsta przyszła!
Teraz wszyscy się z niej śmieją. Smith to najgłupszy, najbrzydszy chłopak w sierocińcu. Żadna dziewczyna nie chce z nim chodzić. A tu Latte się w nim zakochała!
- Black! - Podskoczyłam na głos opiekunki.
Powoli zeszłam ze strychu i stanęłam przed nią.
- Taak?- Zapytałam ostrożnie.
- Czy to ty rozwiesiłaś te brzydkie plakaty?- Zapytała surowo.
Ty szujo. One są piękne!
- Jakie?
- Takie.- Pokazała na ścianę na której wisiał plakat.
- To nie ja, ale ten kto to zrobił to ma łeb!
Genialne!
- Black! Powiedz prawdę!
- Ja nie kłamię! Ja zawsze mówię prawdę! No, przecież pani mnie zna!
- Znam cię i wiem, że byłabyś zdolna coś takiego zrobić.
- Niech pani postawi się na moim miejscu. Ktoś oskarża panią o coś, czego pani nie zrobiła! Czy to fair?- Moja gra aktorska jest po prostu genialna.
Opiekunka spojrzała się na mnie surowo.
- Upiekło ci się. I pozbieraj plakaty.- Odwróciła się i poszła. Wystawiłam jej plecom środkowego palca. Głupia krowa!

Moje piękne plakaty! Śliczne, cudowne, genialne plakaty! Dlaczego muszę je zbierać?! Powisiały by trochę i tyle... A tak to tylko pół sierocińca je widziało! Ja się chyba zabije...
Weszłam do gabinetu opiekunki bez pukania.
- Proszę.- Rzuciłam plakatami o biurko.- Dowidzenia.- Wyszłam z gabinetu.

Godzinę później.

Po obiedzie zaczepiła mnie Latte ze swoimi przyjaciółeczkami.
- Wiem, że to ty.- Wysyczała w moją stronę.
- Oczywiście, że to ja! - Zaśmiałam się złośliwie.
- Ty głupia...- Już się zamachnęła, żeby mnie uderzyć.
- Nie radzę.- Powiedziałam chłodno trzymając jej rękę w mocnym uścisku.- Latte, uwierz mi, ja nawet nos ci mogę złamać. Więc... - Nachyliłam się do niej- Wypierdalaj.- Puściłam jej rękę.
Ona przerażona uciekła, a za nią jej przyjaciółeczki. Bez komentarza.

Wakacje, wakacje i po wakacjach!
Ciągnęłam za sobą ciężki kufer. Szłam na nogach na stację. Trochę daleko. Byłam ubrana w to:

Angel Black- siostra BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz