Rozdział 4

369 15 1
                                    

- Dzisiaj będziemy mieć zajęcia. Akurat w tym roku tak się przytrafiło, że na początek mamy prawie od razu weekend.- Wytłumaczyła mi Ginny.
- Faajnie...- Mruknęłam ociążale. Byłam strasznie niewyspana, bo Hermiona Granger obudziła nas o szóstej. Chociaż były jeszcze cztery godziny do śniadania, to nie, panna Granger musiała, po prostu MUSIAŁA obudzić nas o szóstej.
Ginny popchnęła drzwi do Wielkiej Sali. Śniadanie się jeszcze nie zaczęło, więc miałyśmy szczęście. Chciałam usiąść daleko, ale Ginny pociągnęła mnie tam, gdzie było więcej ludzi.
Jak tylko usiadłyśmy na półmiskach pojawiło się jedzenie. Wzięłam sobie tylko tosta i nalałam wody.
McGonnagal zaczęła rozdawać nam plany lekcji. Od razu spojrzałam na piątek.

Piątek
1. Transmutacja - Ravenclaw.
2. Eliksiry - Slytherin
3. Eliksiry - Slytherin
4. Obrona Przed Czarna Magią - Slytherin

Mamy prawie wszystkie lekcje ze Ślizgonami. Hugh...
Nagle poczułam, że ktoś mi się przygląda. Podniosłam wzrok i zobaczyłam czarne oczy Snape'a, który szybko odwrócił wzrok.

- Angel, ty nie jesz?- Spytała Ginny.
- Nie jestem głodna.
- To może już pójdziemy?
- Przecież dopiero śniadanie się zaczęło.
- Dobra tam. Chodź. - Ginny wstała i chwyciła swój plan lekcji.  Ja też wstałam i wyszłyśmy. Po kilku minutach już byłyśmy w Pokoju Wspólnym.
- A ty masz naturalne białe włosy, czy farbujesz?
- Naturalne.
- Och, masz fajnie. Ja to mam te ochydne rude.
- Zobaczysz, jeszcze nimi oczarujesz nie jednego, Ginny.
- Na razie nie widać.- Skrzywiła się.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy o głupotach.

- Idziemy?- Spytałam.
- Okej. - Ginny wstała zabierając torbę.
Wyszłyśmy z Pokoju Wspólnego mijając Potter'a i Weasley'a. Rzuciłam Ronaldowi krzywe spojrzenie.

Time skip.

- To cześć.- Pożegnałam się z Ginny.
- To po lekcjach pokazuję ci Hogwart, tak?- Upewniła się rudowłosa.
- Tak.
- Fajnie! To pa!
- Czekaj! Gdzie jest sala od Transmutacji?
- Oh, przeciesz ty nie wiesz!- Ginny zachichotała z własnej głupoty.- Tam korytarz na lewo, parę osób powinno tam być.
- Okej, dzięki. Cześć!- Pożegnałam się i odeszłam. Skręciłam w korytarz na lewo.
Rzeczywiście, było już kilkoro uczniów.
Posłali mi wrogie spojrzenia. Po kilku minutach przyszła reszta uczniów i McGonnagal. Weszłam do klasy ostatnia i usiadłam w ostatniej ławce.
- Dzień dobry, moi drodzy! - Przywitała się McGonnagal stojąc na środku sali. - Dzisiaj spróbujecie przemienić kota w krzesło i na odwrót. Może nie każdemu się udać od razu. Zaczynajcie!

Na mojej ławce pojawił się bury kot, a po chwili zamiast kota pojawiło się krzesło.
- Brawo panno Black! Gryffindor dostaje 5 punktów. - McGonnagal zjawiła się obok mnie.
- Super.- Mruknęłam bez cienia entuzjazmu. Ona spojrzała na mnie dziwnie. Przecież nie każdy musi cieszyć się z jakichś bzdur!
- Co? Jak ty to zrobiłaś?- Jakiś Krukon zapytał marszcząc brwi. Zignorowałam go.

Time skip Transmutacja.

Wyszłam z klasy i odnalazłam wzrokiem Potter'a. Nie za bardzo orientowałam się w terenie. Poszłam za nim aż do lochów. Po chwili przyszedł Snape. Otworzył klasę i weszliśmy do środka. Nie było już wolnych miejsc, więc usiadłam przy lekko grubym chłopcu. On spojrzał na mnie  przestraszony.
Snape usiadł za biurkiem i zaczął wyczytywać obecność.
- Malfoy!
- Jestem!
- Parkinson!
- Jestem!
- Potter! - Tu spojrzał wrogo na Potter'a.
- Obecny.
- Black!- Również przy moim nazwisku spojrzał na mnie, ale nie wrogo jak na Potter'a.
Snape skończył sprawdzać obecność.
- Eliksir, który macie zrobić jest na stronie 128. Macie na to dwie godziny.

Otworzyłam podręcznik na właściwej stronie i zaczęłam robić eliksir. Po kilku minutach mój eliksir zrobił się fioletowy, taki jaki miał być. Spojrzałam jak radzi sobie chłopak z ławki. Jego eliksir był zielony. W tym czasie Snape podszedł do naszej ławki i ocenił eliksiry.
- Black, pomóż Longbottomowi.- Nachyliłam się nad kociołkiem Longbottoma.
- Zapomniałeś chyba dodać ogona ze szczura. I nie pokroiłeś fasolki.- Oznajmiłam.
- Och, n-no ta-ak. Dzię-ęki.- Wyjąkał. Czy ja serio jestem taka straszna?
- Taa... Nie ma za co. - Longbottomowi bardzo ręce się trzęsły.- Daj, ja pokroję ci tą nieszczęsną fasolkę. - Wzięłam nóż i zaczęłam kroić fasolę. - Trzymaj.
- Dzię-ę-ki-i.- Wyjąkał ponownie.
Przelałam eliksir do fiolki i podpisałam się. Podeszłam do biurka Snape'a i położyłam przed nim eliksir.
- Powyżej Oczekiwań. - Mruknął. Ja usiadłam z powrotem w ławce.
- O taki-i ma by-yć?- Spytał Longbottom.
- Tak. Fioletowy. - Odparłam. On przelał eliksir i podpisał się.

                            Neville Longbottom.

A więc Neville. Podszedł do Snape'a i wrócił ze spuszczoną głową.
- Nędzny.- Powiedział cicho przypatrując mi się uważnie. Tak kilka chwil się na siebie patrzyliśmy.
- Co się tak patrzysz? Myślisz, że będę się z ciebie śmiać, bo dostałeś z Eliksirów Nędzny?
- Yhm.
Westchnęłam.
- Ty serio-o jesteś córką B-blacka?- Zapytał Neville.
- Jestem jego siostrą, nie córką, Neville.
- C-co? Sk-kąd znasz-z moje imię?- Spojrzał na mnie lekko przestraszony.
- Podpisałeś się na fiolce.
- Ach. Rzeczy-ywi-iście-e.

Time skip, po lekcjach.

- Cześć. I jak było?- Spytała radośnie Ginny.
- Okropnie. - Wyszeptałam. - Wiesz, co zrobił Moody?- Spytałam drżącym głosem.
- Nie, a co?- Spytała zaniepokojona.
- Pokazał nam jak używać zaklęć niewybaczalnych i użył ich na pająku. Granger nawet się poryczała.- Zaszkliły mi się oczy. Biedne zwierzę! Jak można coś takiego zrobić?!
- C-co?- Wyjąkała Ginny.
- Panno Black.- Moody pojawił się za mną. - Zapraszam panią do mojego gabinetu. Uspokoi się pani trochę przy herbacie.
- A pocałuj mnie pan w dupę.- Warknęłam wściekła. - Chodź Ginny!- Pociągnęłam rudą za sobą.
- Łał, to serio było odważne.- Pochwaliła mnie Ginny.
- Skurwysyn w dupę pierdolony. - Warknęłam. Akurat przechodziła McGonnagal.
- Panno Black! Co to za słownictwo?!- Krzyknęła zaskoczona.
- Normalne.- Mruknęłam.
- Dobrze się czujesz, Black?- Spytała trochę zaniepokojona.
- Nie. Chodź Ginny.

_________________________________________

- Może przedstawię cię moim braciom?- Zaproponowała Ginny.
- Okej.- Mruknęłam
- Fred, George!- Krzyknęła rudowłosa.
- Co chcesz siostrzyczko?- Spytali jednocześnie bliźniacy schodząc po schodach.
- To jest Angel. Rozweselcie ją, bo przybita jakaś jest.
- Już się robi! - Krzyknął jeden.

_________________________________________

~ 1018 słów ~

Angel Black- siostra BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz