Life#12

437 22 1
                                    

-Ket, proszę uspokój się i powiedz co się stało. Proszę.- od jakiś 15 minut próbuje go uspokoić i zdobyć jakiekolwiek informacje na temat mojej bliźniaczki. Na domiar złego tym razem rodzice nie odbierają. - oddychaj. Wdech, wydech, wdech wydech. Proszę musisz mi powiedzieć, gdzie jest Lema i rodzice.- chłopak jest bardzo w złym stanie. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Ona, ona.... ona mnie uratowała. Znowu... znowu któraś z moich młodszych sióstr ryzykuje dla mnie życie. To nie powinno tak być! To ja powinienem ją uratować i teraz leżeć w szpitalu! Ja! Nie ona!- o nie, nie, nie. Znowu coś się stało. Lema uratowała Keta jak ja wcześniej. Gdzie ona jest?!
-Ket musimy do nich pojechać. W którym szpitalu leży?
-Chodź, poprowadzisz.- proszę, aby była cała. Proszę, aby była cała.
....
-Mamo!!!
-Sera!- mama nie jest w cale lepszym stanie od Keta. Jest źle, jest bardzo źle. Nie panikuj,nie panikuj. Musisz być silna, dla Lemy.
-Mamo, co się stało? Gdzie Lema? Co z nią?
-Ona jest...- nie wytrzymała dłużej i wybuchła płaczem. Nie nie nie nie. Nie tylko nie Lema!
-Mamo proszę, powiedz mi.- nie jest w stanie. Usiadła na ziemi i schowała głowę w ramionach. Ku mojemu zbawieniu za zakrętu wyłonił się tata, jego oczy też były czerwone, ale na pewno wyglądał na bardziej świadomego niż pozostała część mojej rodziny.
-Tato?
-Sera, jesteś. Czemu nie odbierałaś?
-Nie ważne. Proszę powiedz mi co się stało.- w moich oczach pojawiły się łzy, które niedługo się nasilą.
-My... my szliśmy do sklepu z Lemą i Ketem, bo mamie zabrakło czegoś do obiadu. Szliśmy i pod sklepem...tam..
-Tato proszę.
-Tam ktoś był. Mierzył z pistoletu do Keta. Nic nie zrobiłem. Byłem sparaliżowany. To był ułamek sekundy. Mężczyzna strzelił, a Lema odpechnęła twojego brata. Ona, ona... trwa opercja. Jej stan jest nie stabilny.- Lema. LEMA!!!! Muszę tam wejść, muszę ją zobaczyć.
-Muszę ja zobaczyć.
-Sera, nie nie możesz.
-Muszę.- zaczęłam walić pięśćmi w drzwi.- WPUŚCIE MNIE !!!!!
-Sera, proszę.
-Zostaw mnie tato!- waliłam w dzrwi z całej siły. Proszę muszę ją zobaczyć! Muszę. Ona tam leży sama, nie było mnie wtedy przy niej Musiałam już wracać do domu. Byłam tak blisko, a jednak niczego nie słyszałam. Dalej wliłam w drzwi, a tata próbował mnie odciągnąć od nich.
-WPUŚCIE MNIE!- ona tam leży i nie wiadomo czy.... nie mam siły. Zwinęłam się w kłębek i ułożyłam pod drzwiami od sali siostry. Od sali mojej bliźniaczki.
-Sera, chodź usiądź na krześle.
Z tamtego momemtu mało pamiętam. Tata pomógł mi usiąść jak człowiek. Mijały minuty, godziny i nic. Wszyscy tam siedzieliśmy, bez żadnej informacji. Nikt nie przychodził, aby nam cokolwiek powiedzieć. Co to znaczy? Czemu to trwa tak długo?
-Sera, skarbie przyniosłam kawę.
-Co? Dziękuję mamo. Która godzina?
-Około pierwszej w nocy.- to znaczy, że operują ją od około trzech godzin. Czemu to tak długi trwa? Co jeśli ona tam umiera? Lema, moja bliźniaczka. Kiedy byłyśmy małe zawsze byłyśmy razem. Papuszki nie rozłączki. Ostatnio to się zmieniło, mniej rozmawiamy, nie chcę aby było to jej ostatnie wspomnienia ze mną. Nie chcę, aby były ostatnie. Ona, ona.... nie Lema jest silna, zawsze była silniejszą bliźniaczką. Da radę, wyjdzie z tego. Nie mogę jej stracić. Nie ją. Spojrzałam w bok na mamę śpiącą na ramieniu taty. Nie, my nie możemy jej stracić. Ja, mama, tata, Ket. To nie będzie ta sama rodzina, nie bez bliźniaczek. Nie mogę być nie bliźniaczką. Jak ja sobie poradzę sama, ona zawsze była przy mnie. Nie może jej zabraknąć.

Dalej patrzę na te białe, cholerne drzwi. Nigdy niczego tak nie nawiedziłam jak tych drzwi. Od ponad 4 godzin, ani nie drgną. Spojrzałam na moją rodzinę. Mama chyba musi być naprawdę zmęczona, bo znowu zasnęła, tym razem na ramieniu Keta, który nerwowo ściska dłonie w pięści. Tata od jakiś trzydziestu minut bez ustanku krąży, krąży, krąży. Zaczyna się denerwować, widzę to w jego oczach i co chwilę słyszę "to nie może tak długo trwać ", albo "to ja powinienem tam leżeć na sali". Wini się, że nie był w stanie ich obronić. Mimo wszytko z ich trójki, to o niego sie najbardziej boję. Świadomość, że twoja córka została zraniona metr od ciebie i teraz walczy o życie, a ty nic nie zrobiłeś, ta myśl go będzie dobijała do końca życia.
Jeśli ona... jeśli ona nie da rady, załamie się, będzie się obwiniał do końca życia. Nagle drzwi drgnęły. W końcu!!! Proszę, aby to były dobre wieści.
-Co z naszą córką?
-Operacja nadal trwa, ale kończy nam się krew dla pacjentki. Musimy szybko ją uzyskam.
-Ja oddam krew, jestem jej bliźniaczką.
-Wpsaniale. Ile ma pani lat?
-19
-Dobrze, w takim razie zapraszam za mną. - chociaż tyle mogę zrobić. Pomogę jej, ale i tak to za mało, to tylko krew.
Pani pielęgniarka zadała mi parę rutynowych pytań i wbiła mi się w ramię. Nigdy tego nie lubiłam, ale Lema jest ważniejsza, teraz jest najważniejsza.
-Niech pani ściągnie jej tyle ile jest potrzeba.
-Pobiorę jej tyle ile mogę. Nie mogę wziąć dużo, bo pojawią się konsekwencje w pani organiźmie, których nie chcemy.
Co tam konsekwencje! Chcę, aby ona przeżyła. Po chwili było po wszytkim, a pielęgniarka pakowała moją krew.
-Jak z nią? Z moją siostrą?
-Walczy. Jest naprawdę silna i dzielna.
-Uda się?
-Jesteśmy pozytywnej myśli.- przynajmniej tyle wiem. Jednak to nadal mało, ja nadal nic nie wiem!
Po chwili znowu byłam pod salą z resztą.
-I jak?
-Wszystko dobrze, oddałam jak najwięcej. Pani powiedziała, że są dobrej myśli.
-My też musimy być.
.......
-Co, ale jak to? Panie doktorze proszę to nie może być prawda!- mama, płacz, szpital, LEMA! Zasnęłam, znowu. Czemu mama płacze? Czy? Czy?
-Dobrze, dziękujemy.- tata wydawał się na dużo spokojniejszego. Może jednak?
-Mamo, tato co powiedział doktor?
-Żyje.- ona żyje, żyje!!! Jest przy mnie, dała radę! Jestem nadal bliźniaczką. Ona żyje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa. Lemie się udało, została z nami. Czemu oni się nie cieszą? Czemu mama nadal płacze, przecież to dobra wiadomość...
-Ale?
-Jej stan jest niestabilny. Nie jest w stanie sama oddychać, jest w śpiączce. Nie wiemy ile to potrwa.
-Co? Jak to? Muszę ją zobaczyć! Muszę ją teraz zobaczyć.
-Dobrze, uspokój się. Przeniosą ją na inną salę i tam będziemy mogli wejść.
-Ja muszę ją zobaczyć!
-Sera cisza! Jest czwarta w nocy. Zaraz ją zobaczysz, zrozumiałaś!
-Tak..- tym razem to on podniósł na mnie głos. Nie robił tego od czasu pożaru. Jestem straszną egoistką, przecież oni wszyscy chcą ją zobaczyć, a ja odstawiam teatrzyki.- przepraszam. Po prostu, bardzo tęsknię za nią. Chcę ją zobaczyć. Tak bardzo chciałabym ją przytulić.
-Wiem. Nie powinienem podnosić głosu. To trudny czas dla nas wszystkich.- tata wytarł łzy z moich policzków i po chwili mnie przytulił. -Ket, kochanie chodźcie tu. Grupowy uścisk. Musicie mnie posłuchać uważnie. Wiecie co powiedział doktor, ona żyje. Udało jej się. Teraz my musimy ją wspierać. Kochanie musimy być silni. Chodźcie tu bliżej muszę was przytulić. Kocham was.
-Też cię kochamy, tato. - dobrze, że tata potrafi zachować zimną krew i nas przywołać do porządku. Jest naszą oazą spokoju i opanowania. Jak on to robi?
-Państwo są rodziną pacjentki Lemy..
-Tak!- nie dałam pielęgniarce skończyć. Jasne, że to nasza Lema.
-Zapraszam za mną, mogą państwo ją zobaczyć.
Stresuję się, co tam zobaczę. Będzie tam ona. Żyje, ale nie sama maszyny jej pomagają. Moja Lema.
-Sala nr 4, zostawię państwa samych.
Pierwszy wszedł tata, a za nim mama i Ket. Ja nie dałam rady. Tak bardzo chciałam ją zobaczyć, ale nie mogę nie chcę jej zobaczyć w takim stanie. Prawie martwą, nie cicho ona żyje. Pamiętaj. Płacz mamy. Słyszę tu jak łamie jej się serce. Nie dam rady. Nie dam rady. Nie chcę. Wystraczy, że słyszę płacz mamy i pikanie maszyn. Nie dam rady.
-Sero chcesz wejść?
-Tato, ja nie dam rady. Boję się. Nie jestem w stanie.
-Sero, chodź pamiętaj jesteśmy tu dla niej. Ona chce cię usłyszeć, jestem tego pewien.
-Dobrze..- wejdę, dla Lemy. Weszłam powoli za tatą. Widok sali zwalił mnie z nóg. Ket siedział na krześle i płakał, a mama trzymała Lemę za rękę i ją całowała. Lema.... Jest cała blada, podłączona do maszyn. Na klatce piersiowej, ma parę bandaży jeszcze z krwią. Bądź silna, bądź silna. Podeszłam bliżej łóżka i chciałam złapać ją za rękę. Jej twarz wyglądała jakby, jakby... Jej dłoń jest taka chłodna.
-Przepraszam Lema nie dam rady!!- wybiegłam, uciekłam. Nie dałam rady. Nie mogę na nią tak patrzeć. Wybiegłam na parking, jest jeszcze ciemno. Potknęłam się o krawężnik i upadłam. Nie mam siły by wstać, więc siedzę na ziemi i płaczę. Nie, nie płaczę rycze. Ona, ona..... nie mogę.
-Czemu ona!!!! Czemu nie ja!!! Nie Lema, proszę nie!!!- nie wiem do kogo to kieruję, do świata, który próbuje zabrać mi siostrę. - Czemu!!!! To nie fair!! Proszę obudź się! Lema proszę obudź się! Obudź się!!! Proszę...- zdarłam całe gardło, ale to nie pomogło, tracę ją. Tracę Lemę. Nie dam rady dalej żyć bez niej. Nie, nie to powinnam być ja. Czemu ona musi tam leżeć i walczyć o życie! Ja jestem słaba, mnie mógł się pozbyć świat. Ona powinna żyć, ma dla kogo.. Luce, będę musiała mu powiedzieć. Nie, nie chcę!
-CHCĘ SIĘ Z NIĄ ZAMIENIĆ!! Słyszysz świecie! Zostaw ją, a zabij mnie!- zamieniłabym się, bez zastanowienia. Chcę, aby żyła, chcę ją przytulić.
-Sera? Chodź do środka. Jest zimno.
-Ket?
-Proszę.
-Ja nie mogę. Nie mogę tam wrócić i znowu ją zobaczyć.
-Sera weź się w garść! Tata mówił mamy być silni dla niej! A nie mazać się i krzyczeć w przestrzeń!!
-Nie krzycz na mnie!! Nic nie zrobiłam!!
-Ja też, w tym problem. - o nie...
-Ket nie oto mi chodziło. Przepraszam.
-Sera zrozum ja też cierpię, też za nią tęsknię. Ta rozmowa powinna wyglądać kompletnie inaczej. Tu powinna stać Lema i mówić ci, że masz wrócić do MOJEJ sali. Ja jestem winny jej śmierci! Ja powinienem tam leżeć, tamten koleś chciał zabić mnie!! Nie ją!!
-Ket...
-Przyjdź zaraz.- poszedł. Jestem okropną siostrą. Powinnam ich wspierać. Być przy Lemie i Kecie. On obwinia się o jej śmierć, bo tamten koleś chciał zabić je.... KOLEŚ! ŁOWCA!!! Obraz z grobami Keta i Lemy! On.... chciał zabić Keta, ale Lema. To moja wina. To przeze mnie teraz Lema tam leży. TO ON PRAWIE ZABIŁ MOJĄ SIOSTRĘ!!!! NIE,NIE NIE, NIE, NIE! To moja wina. Moja. Moja, to wszytsko przez ten pieprzony dar! Przez niego stracę siostrę! Czemu ja! Czemu ona musiała ucierpieć.
-CZEMU!!!! AAAAAAA!!!! NIE CHCĘ ZOSTAĆ SAMA!!!- czuję, że zaraz mnie coś rozsadzi od środka. Zaraz rozerwę się na strzępki. Nagle poczułam wstrząśniecie ziemi, a błysk oślepił moje oczy. Nic nie widzę, a moje oczy przysłania czarna plama.
-Sera! SERA CO SIĘ STAŁO? SERA?!
-Co..?- nadal nic nie widzę i bębni mi w uszach. Co się właśnie stało? Czuję się taka pusta i wyczerpana.
-Co ja tu robię? Co ja robię na ziemi? Sera co się stało?
-Loki!!!!
......

Bardzo długo pracowałam nad zdjęciem w galerii, bo musiałam je przerobić od podstaw, dlatego wstawiam rozdział, aby się nim pochwalić.
+ nie mogłam zostawić Lemy.

You are my dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz