I will bury my lonliness
in your body.
Drzwi nie zdążyły się porządnie zamknąć za Modmoiselle, a ja już waliłam wściekle pięściami w poduszki. Relaks jaki zapewnił mi dziki seks zeszłej nocy zastąpiony został frustracją. Tylko szacunek do własnej osoby powstrzymywał mnie przed krzyczenia w niebogłosy. I szczerze – brakowało mi tylko kilku chwil do tego by wierzgać ze złości nogami. Ale te przeklęte kończyny były tak piekielnie długie, że obawiałam się je połamać. Zrezygnowana wcisnęłam twarz w białe poduszki i próbowałam uspokoić swój oddech. Czy byłam zadowolona? W żadnej mierze. Klamka zapadła, w chwili, gdy Madmoiselle podjęła decyzję i wszelkie próby oporu były bezcelowe. Jedyne co zostało w mojej kwestii to uczynić z życia tej dziewczyny piekło. Pytanie tylko, po co? Skoro i tak byłam na nią skazana, to mogłam wykazać się chociaż szczątkową empatią i w bezbolesny sposób zaprezentować jej nasz skomplikowany świat wysokich stanowisk i nisko zawieszonych sportowych aut. Dla mnie to było proste jak oddychanie, ale dla niej niekoniecznie. Minęły wieki kiedy nauczyłam się odróżniać garnitury Toma Forda od tych włoskich jak chociażby Ermenegildo Zegna[i] i przyswoiłam nazwiska parlamentarzystów na tyle dobrze, że mogłabym recytować je przez sen. Nie wspominając już o tych wszystkich zasadach, o których nie można zapomnieć obcując z Madmoiselle. Ja? Cóż… Moje zachowanie w stosunku do pracodawczyni było dalekie od tego, którego wymagała od pozostałych dziewczyn. Ale my dzieliłyśmy tajemnice. Znałam jej sekret, ona znała mój. Każda z nas coś na siebie miała, a to czyniło z nas prawie przyjaciółki. Tak, znaczące jest tutaj „prawie”.
Więc tak, w zaistniałych okolicznościach i jako istota ludzka powinnam była pomóc tej dziewczynie kimkolwiek była. Ale nie miało najmniejszego sensu się oszukiwać. Do furii doprowadzał mnie fakt, że miałaby oddychać tym samym powietrzem jak ja.
Tolerancja była wysoce przeze mnie szanowana i ceniona. Fundamentem wielu relacji i stosunków międzynarodowych było właśnie poszanowanie dla odmienności drugiego człowieka. Poza tym, historia udowodniła, że tolerancja była przedmiotem walki od wielu lat i nie chciałam w żaden sposób uwłaczać tej idei. Problem leżał w innej kwestii:
Przyzwyczajenie jest jak choroba. Na początku próbujesz ją zwalczać, ale gdy nawroty nie ustępują, po prostu się poddajesz. Przyzwyczajasz się do swoich małych dziwactw, jak do samotności, chociażby. Wiesz, że twój mały świat należy tylko do ciebie wiec nie czujesz winy w pozostawionych szpilkach na środku przedpokoju. Tak samo kiedy chodzi o idealny odcisk twoich ust, wykonany zabójczo czerwoną szminką na lustrze w przedpokoju. Kiedy masz ochotę milczeć – milczysz. Kiedy masz ochotę upić się do nieprzytomności i masturbować na stole w kuchni – robisz to. Taką formę przybrało moje przyzwyczajenie. Od czterech lat mieszkałam sama. Odcięta od swojego starego życia, od rodziców i ludzi których nazywałam przyjaciółmi. Gardzę współczuciem, ale pewnie to właśnie uczucie dotyka osoby, które odkrywają jak bardzo samotne jest może życie. Nie żeby mi to przeszkadzało! Skąd! Kocham swoją samotność. Naprawdę. A dzięki pracy dla Modmoiselle mogłam się z niej wyrwać w każdej chwili. Miałam też znajomych z uniwersytetu, których trzymałam na bezpieczny dystans by nie odkryli czym są moje poza programowe zajęcia. Aczkolwiek odnajdowałam komfort w byciu samą ze sobą. Kontemplowałam świat po swojemu i chłonęłam go bez parcia i oczekiwań grupy społecznej. Byłam ponad tym.
I teraz ta moja wolność miała się skończyć. Bez mojej zgody czy przyzwolenia miałam nawiązać najbliższą więź, od czasu gdy opuściłam dom rodzinny ciągnąć za sobą pojedynczą, skórzaną walizkę. Nie było ucieczki przed tym. No bo i dokąd miałabym pójść? Ja i ta dziewczyna – kimkolwiek ona była- należałyśmy do tajemniczego świata ekskluzywnych prostytutek, a to wiązało silniej niż krew. Znałam jej imię, miałam poznać jej obawy i przyczynę dla której znalazła się pod skrzydłami Modmoiselle. A to było dużo.
CZYTASZ
Evris - Liam Payne Fanfiction
عاطفيةWidzisz to zdjęcie z boku? Wiem, że tak - gapisz mi się na pośladki. Owszem, masz rację: Jestem eskortą, damą do towarzystwa, prostytutką, kurtyzaną, dziwką. Nazywaj mnie jak chcesz. I tak, będąc tym kim jestem mówię z całą pewnością: Życie ssie. ...