Post mortem

72 15 14
                                    

– Wiesz, kim była kobieta, która udaje w tym momencie w kostnicy Vivienne? – spytała Śmierć swym głębokim głosem.

Blanca pokręciła przecząco głową.

– Nie zdążyłam zapytać.

– Kolejna piękność, której się bała. Kojarzysz Gabrielle Lenoir? – mężczyzna zadał pytanie od niechcenia, przyglądając się paznokciom.

– Modelka?

– Mhm. Podobna, prawda? Nietrudno było wmówić wszystkim, że to Genevive Arden. Etienne postarał się o to, by policja uznała, że to właśnie aktorka spadła z tej przeklętej wieży.

– Ale ta Gabrielle nie rzuciła się stamtąd z własnej woli, prawda? Vivienne jej w tym pomogła?

– O ile można to nazwać pomocą, to tak.

Zapadła cisza.

– Co chciałeś mi wyjaśnić? Mam dość tego mieszkania, tej sytuacji i tego dnia. Chcę wrócić do domu.

– Och, oczywiście, już. Czy wiesz, skąd zarówno Clementine, jak i Vivienne otrzymały dar oszałamiającej urody?

– Biologia, genetyka, natura?

– Niee, nie masz za grosz kreatywności. Matka Clementine rzucała jakieś bzdurne zaklęcie, żeby jej córka została obdarzona nieprzeciętną urodą.

– I to zadziałało?

– Oczywiście, że nie. Samo nie zadziałało. Ja to zrobiłem.

– Ty? A zresztą, nie powinno mnie to dziwić, po tym wszystkim, co tu się wydarzyło.

– Tak czy siak, Clementine zrobiła to samo. Tak naprawdę sprowadziły na siebie z matką klątwę, przez którą jedynie uroda się dla nich liczyła. Clementine, gdy zaczęła ją tracić, straciła również chęci do życia. Nie dbała o własne dziecko, nienawidziła go z powodu jego piękna. Absurdalne i chore, lecz tak było. Etienne nie kłamał, Vivienne też nie. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, więc i córka Clementine stała się kobietą, której zależało wyłącznie na własnym wyglądzie, młodości. Myślisz, że kochała Etienne'a? Że na choć jedno jego tęskne spojrzenie odpowiedziała choćby uśmiechem? Nie, nie, nie. Myślała tylko o sobie. Nie przejmowała się tym, że chroniąc ją, Etienne naraża się na niebezpieczeństwo. Była egoistką w każdym calu i uważała się za centrum wszechświata. A on, taki wierny i oddany, biegł do jej zdemolowanego mieszkania sam, bezbronny. Tak, to ja zniszczyłem te jej kosmetyki i książki. Jej obsesja była niesmaczna, tyle mam na swoje usprawiedliwienie. To była kara za jej pierwsze morderstwo. Głos matki, mój... Doprowadziliśmy ją z Clementine do załamania nerwowego, może nawet szaleństwa. – Śmierć zmarszczyła brwi. – Nie jestem pewien, nie jestem przecież psychologiem.

Blanca była przekonana co do tego, że to ona właśnie popadła w obłęd.

– Czyli... To wszystko przez ciebie? Szaleństwo jej matki, jej życie, cała kabała, w jaką się wplątała, by zachować swój najcenniejszy skarb...

– Chyba niczego się nie nauczyłaś, Blanco Roxanne Springston – warknęła Śmierć. – Najcenniejszy skarb, tak? To wszystko, co tu się wydarzyło, cała historia, którą Etienne ci opowiedział, co zresztą zrobił pierwszy raz, było po to, żeby odwieść cię od tego, co czynisz właśnie ze swoim życiem. Podążasz tą samą ścieżką, którą wybrała Vivienne Chloé Blanchard. Nie rób tego. Dziś widziałaś konsekwencje czynów. Zazwyczaj nie odkrywam przed nikim jego jutra. Ty miałaś możliwość ujrzenia przyszłości, nim nadeszła. Możesz jeszcze odwrócić bieg wydarzeń. Nie musisz kończyć jak ona. – Biała, zadbana dłoń, wyglądająca zaskakująco żywo, wskazała na martwe, zwinięte w kłębek ciało Vivienne. – To jest nauka, którą powinnaś przyswoić.

Blanca kiwnęła głową.

– Ach, a poza próżnością zrezygnuj także z egocentryzmu i egoizmu, dostaniesz dodatkowe punkty w niebie.

Kobieta spojrzała na Śmierć z niedowierzaniem.

– No co? – Uśmiech na twarzy Śmierci sprawił, że znów wyglądała ona drapieżnie. – Żartowałem. A teraz żegnaj, moja droga, zobaczymy się, gdy tak jak im zabraknie ci już sił do życia.

Mężczyzna odwrócił się i już zamierzał wyjść, gdy Blanca zawołała:

– Czy to wszystko... Jak ja mam teraz żyć, wiedząc, że to wszystko wydarzyło się naprawdę?

Wyglądała na niezwykle spanikowaną.

To sprawiło, że Śmierci zaświtał w głowie doskonały pomysł, zgodny z jej poczuciem humoru.

– A skąd wiesz, że to wydarzyło się naprawdę?

Rzuciła ostatni figlarny uśmiech, po czym zniknęła za drzwiami mieszkania. Gdy Blanca wyjrzała przez okno, nie zobaczyła nikogo.

Czuła się fatalnie. Rozejrzała się po pokoju. Ciała Etienne'a i Vivienne zniknęły.

Blanca Springston poczuła nagłe duszności i wybiegła na zewnątrz, przed kamienicę. Pędząc przez miasto do domu, myślała tylko o jednym.

Musi się zmienić.

Gdy dotarła do swego mieszkania, zgarnęła część bezużytecznych kosmetyków do kosza, zostawiła jedynie te najpotrzebniejsze.

Blanca Springston do końca życia nie wiedziała, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Immortalem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz