❝ wszystkie wspomnienia o nim wydawały się surrealne, a jej umysł odtwarzał je jak film ❞
Zapraszam do zapoznania się! Imagify.
[ZAMÓWIENIA: ZAMKNIĘTE]
✎okładka by: me
1. Sherlock stał właśnie razem z Johnem w laboratorium. Rozwiązywali jakąś wyjątkowo przejmującą zagadkę. Niestety, utknęli w martwym punkcie. Rozmawiali więc, w oczekiwaniu na spotkanie z patologiem, które mogłoby ruszyć bieg całej tej sprawy.
- Po co jednak zostawiać pierścień? To irracjonalne, a racjonalność to coś, co cechowało tego mordercę. Nie mógł też chcieć zostawić śladu, w końcu zbrodnia wyglądała na poczynioną...
- W afekcie. Trzeci raz mi to mówisz - Wtrącił się znudzony blondyn, przyglądając się mankietowi swojej koszuli. - Nie chciał zostawiać symbolu, ale nie chciał zabierać pierścienia. Nie bał się go dotknąć, ale postanowił go nie zabierać.
- Prawdziwy artysta.
Mężczyźni odwrócili się w stronę, z której dobiegał głos, wypowiadający ostatnie stwierdzenie. Szybko więc zostałaś zauważona. Czując natarczywe spojrzenie obydwu nieznajomych, uśmiechnęłaś się niezręcznie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Piękno go mami, ale i niepokoi. Wziął pierścień, bo go polubił, zostawił, bo się tego przestraszył. Racjonalność to duszona kreatywność. A moja gadka to tylko nadmierna interpretacja waszej wypowiedzi. - Powiedziałaś, mocniej ściskając swój papierowy kubek po kawie, po czym szybko przeszłaś obok nich, wychodząc bez słowa na korytarz. Rozejrzałaś się po wąskim przejściu.
Po chwili z powrotem weszłaś do pomieszczenia z dwójką mężczyzn.
- Wiecie może, jak dostać się do biura inspektora Lestrade'a? - Spytałaś z nerwowym chichotem, przechylając lekko głowę. Po chwili niezręcznej ciszy niższy z obcych ocknął się i uśmiechnął, kiwając głową.
- Idź na prawo i przy automacie z kawą skręć w drugi korytarz.
- Wiedziałam, że to gdzieś blisko wschodniego bloku! Dziękuję! - Twoja twarz wyrażała ogromną ulgę gdy odpowiadałaś. Natychmiast ulotniłaś się z pomieszczenia i ruszyłaś we wskazaną stronę. Bardzo ci zależało na odbiorze tych płócien. W końcu wystarczająco już się należały w pokoju dowodów.
Mężczyźni natomiast zostali w laboratorium.
- Masz odpowiedź, Sherlock - John spojrzał drwiąco na wyższego towarzysza.
- Idziemy stąd.
- A patolog?
- Ta nieszczęśliwa kobieta powiedziała nam więcej niż idiota z papierkiem da radę. Idziemy. - Brązowowłosy detektyw ruszył do wyjścia, poprawiając szalik. Watson tylko pokręcił głową i ruszył w jego ślady.
---
2. Siedziałaś właśnie na Baker Street, rozmawiając z Johnem. Sherlock w tym czasie siedział w swoim fotelu, postanawiając nie włączać się do waszej rozmowy. W pewnym jednak momencie Pani Hudson poprosiła Watsona na kwadrans w roli pomocnika. Zostałaś więc z wysokim detektywem sam na sam.