;night changes;

917 80 9
                                    

Kolejna krwistoczerwona koszula przyozdobiła karmelowe ramiona, sprawiając, że Taehyung wyglądał inaczej, niż zwykle. Nie był chłopcem, potrzebującym wiecznej uwagi i pieszczot, nie był młodzieńcem z dobrymi ocenami i wielką przyszłością. W momencie zetknięcia materiału z chłodnawą skórą, Kim począł na nowo odkrywać swoje drugie - dotąd mu nieznajome - oblicze. Nie był niewinny, on kusił ludzkie oko, kusił zmysły. Zamiast delikatnej, pozbawionej makijażu buzi, ukazał się prawdziwy mężczyzna, który nie boi się niczego ani nikogo; jego drapieżne rysy wyszły na wierzch, a on sam przyglądał się sobie z niemałym zachwytem, bowiem nie spodziewał się, że uda mu się stworzyć kogoś nowego.

Ale to nie był on. To nie był Taehyung ze słodkimi policzkami i delikatnym, kruchym, dobrym sercem. Nałożył maskę, ukrył się za zbroją i nikomu nie dał dostępu do tego, co skrył w środku. Niewiarygodne, jak jeden człowiek potrafi zmienić dosłownie wszystko. Potrafi sprawić, że ludzie zamykają się na siebie, na świat. Tworzą skorupy, aby nikt ich nie dotknął i nie sprawił, że coś im się stanie, niczym szklana, mocarna gablota, ochraniająca niezwykle cenny skarb w muzeum.

Yoongi miał duży wpływ na życie blondyna właściwie od początku ich znajomości. Czarnowłosy miał dar do manipulowania ludźmi, idealnie potrafił owinąć sobie drugiego człowieka wokół palca, wykorzystując wszystko na swoją korzyść. Nie liczył się z uczuciami partnerów czy partnerek, ważna była jedynie jego wygoda i nigdy się z tym nie krył. Półtora roku temu, kiedy zaczynali randkować, jego przyjazne spojrzenie i słodkie, dyskretne gesty omamiły umysł młodszego i na dobre zatopił się w uczuciu, które stopniowo niebezpiecznie się zwiększało.

Mężczyzna spojrzał raz jeszcze w swoje lustrzane odbicie i zadowolony z tego, co uzyskał, wyszedł z domu i skierował się w stronę odwiedzonego trzy dni temu klubu.

Kiedy przedstawił Mina swojej matce, w momencie, w którym zdecydowali się podjąć nieco poważniejszy krok w swojej relacji, kobieta od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Pomimo, iż mniejszy wzrostem mężczyzna sprawiał wrażenie kochanego, dobrodusznego człowieka, z wystawionym sercem na dłoni, to pani Kim nie dała wodzić się za nos tak, jak jej biedny, niczego nieświadomy syn. Taehyung był naiwny, niestety nie odziedziczył po matce dobrego wyczucia, co do ludzi i ich zamiarów. Kobieta, zamiast zwrócić uwagę Taehyungowi na to, iż pakuję się w tarapaty, gdzie pewniakiem było złamane serce i liczne, krystaliczne oraz pełne bólu łzy, postanowiła przemilczeć sprawę i uśmiechnąć się smutno w stronę dwudziestodwulatka, kiedy opuszczał malutkie mieszkanko dorosłej kobiety. Było jej żal syna, w końcu była jedynie pięćdziesięcioletnią, samotną brunetką, która wychowywała swoje dziecko w miejscu, usłanym z ogromu miłości, troski i delikatności, niczym płatki białej róży. Chłopiec nie miał męskiej ręki, nie posiadał mężnego superbohatera, na którym mógłby się wzorować, aby wyrosnąć na mężczyznę silnego i z charyzmą. Lecz pomimo wszystko była dumna. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, kiedy mogła oglądać swojego chłopca takiego szczęśliwego, z tym wielkim, dziecięcym półksiężycem na buzi. Wiedziała, że wyrósł na dobrego, troskliwego człowieka, a los po prostu igrał z jego serdeczną dobrocią, podsyłając mu pod nos samych wysłańców szatana, aby skierowali go na ścieżkę wyłożoną znieczulicą, złością i obojętnością na wszystko, co ludzkie.

Wędrówka trwała w najlepsze, między aksamitnymi palcami trzymał papierosa, z którego popiół ulatywał za każdym, mocniejszym podmuchem letniego wiatru. Po chwili rzucił używkę pod but, aby przygasić żarzącą się jeszcze końcówkę i skręcił w prawo.

Fioletowe neony oświetliły jego postać, jeszcze mocniej wyostrzając jego męskie rysy twarzy. Z iskierkami podniecenia spojrzał na duży napis, widniejący nad drzwiami klubu. Stał tak przez parę chwil, wpatrując się swoimi ciemnymi orbami w mosiężne drzwi i marząc o tym, aby zatopić się w tańcu i tanim alkoholu, który był wizytówką całego tego miejsca. Ruszył w kierunku wejścia, po paru sekundach znikając w tłumie, który również oświetlony był ostatnim kolorem tęczy.

Z głośników leciała piosenka, którą kiedyś niesamowicie katował. Potrafił słuchać jej od białego świtu, aż po ciemną, spowitą gwiazdami noc i nigdy mu się nie nudziła. Miał z nią wiele wspomnień, bo to między przy niej poznali się z Yoongim, czy też przeżył swój pierwszy pocałunek. Night Changes od One Direction brzmiało mu w uszach, a sam Taehyung co chwila podśpiewywał pod nosem nieumiejętnie angielską piosenkę, ciągle przekręcając jej tekst.

W tłumie zdawał się nie dostrzec sylwetki czarnowłosego mężczyzny, który trzy dni temu wpatrywał się w niego przy wyjściu z Purple Fantasy, który teraz również wodził za nim ciekawskimi ślepiami, próbując zwrócić na siebie uwagę blondwłosego. Pomiędzy swoimi wargami trzymał końcówkę wymyślnego papierosa, a jego lewa dłoń spokojnie przeczesywała raz po raz czarne, niczym smoła, kosmyki.

Kim dopadł stołek barowy, ten sam, który okupował parę dni wstecz, lecz nie zawołał do siebie barmana od razu. Przyjrzał się fioletowemu tłumowi, który jedynie zachęcał do bujania ciała w rytm wypływającej z głośników melodii, lecz Tae się nie skusił. Na ułamek sekundy jego czekoladowe oczy spotkały się z pewnymi, ciemnymi jak noc, wielkimi tęczówkami. Poczuł dreszcz, ponieważ mężczyzna ewidentnie wpatrzony był w jego sylwetkę, a nie był przyzwyczajony do tego typu spojrzenia. Próbował przekrzyknąć muzykę, aby poprosić tego samego, przystojnego pracownika klubu o szklankę whisky, zaraz potem wracając do rozglądania się po sali.

Czarnowłosy kończył już papierosa, kiedy ścieżki ich spojrzeń się przecięły. Wszystko wokół jakby stanęło, czas się zatrzymał, a wszechświat nie pozwolił ulecieć tej chwili w dalekie, odległe miejsca, nie pozwolił im zapomnieć.

Taehyung poprzez oczy wyrażał wszystkie emocje, które chciał trzymać głęboko w sobie, nie chciał wyciągać na zewnątrz swojego poniszczonego serca, ani niezbyt miłych myśli, ale osoba, z którą nawiązał kontakt była wręcz zbyt bardzo inteligenta, aby nie dostrzec jego uczuć. Musiałby być ślepcem, by nie zauważyć smutku, pogłębiającego się z każdą, nową myślą o byłym partnerze, lecz przyczyny nie znał. Wiedział, iż jasnowłosego coś trapi, poniewaź zawachania i zamyślenia w jego źrenicach było ponad miarę. W jego oczętach migotały iskierki pierwszych, cennych łez, lecz nie były bezbarwne. Mieniły się na fioletowo, dodawały mu piekielnej tajemniczości oraz magii, lecz brunet wiedział, iż to tylko przez klubowe oświetlenie. Mimo wszystko, pragnął wierzyć, że ten facet niesie ze sobą wiele zagadek, których nie byłby w stanie rozwikłać najlepszy detektyw na świecie. Chciał wierzyć, że ta piękność, która trzymała w sobie wiele gorzkiego bólu, zawita w jego życiu, a on sprosta postawionemu mu zadaniu, jakim miało być wyciągnięcie młodego dorosłego z ponurych sideł i wprowadzenie w jego świat kolorów tęczy. Chciał oświetlać jego umysł, oczyszczać zmęczoną duszę.

Obaj nie wiedzą ile czasu minęło, kiedy odwrócili od siebie zaintrygowane spojrzenia, lecz to nie było ważne.

W tamtym momencie pragnęli czegoś więcej, niżeli zwyczajnej wymiany spojrzeń.











tired of love songs || taekook ; taegi✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz