[y/n] umówiła się z Larrym na szesnastą. Dlatego też o godzinie piętnastej dwadzieścia zaczęła powoli ogarniać się do wyjścia. Zrobiła sobie leciutki, prawie nie widoczny makijaż. Co do stroju postanowiła trochę zaszaleć i ubrać zwiewną, [d/c] sukienkę, która sięgała jej do kolan. Była to jedyna tego typu rzecz jaką ze sobą zabrała i pakując ją nawet przez myśl jej nie przeszło, że będzie miała okazję ją założyć. Do tego ubrała zwykłe czarne trampki i małe dodatki w postaci bransoletek. Nie wiedziała co zaplanował Larry, ani gdzie chce ją zabrać. Mimo to miała nadzieję, że jej strój będzie w sam raz i spodoba się szatynowi. Gotowa była dwadzieścia minut przed wyjściem.
×××
[y/n] w oczekiwaniu na godzinę szesnastą i Larrego, siedziała na kanapie i grała na swoim Gear Boy'u. Wsłuchiwała się również w muzykę którą puścił jej brat na odtwarzaczu. Metal rozbrzmiewał po mieszkaniu, które Robert w końcu postanowił ogarnąć. Ubrany w różowy fartuch w serduszka, do czego oczywiście przekonała go [h/c]włosa. Mega rozbawiona [h/c]włosa.
W końcu rozbrzmiało, ledwo słyszalne przez muzykę, pukanie do drzwi. Nastolatka wstała na równe nogi, odrzucając na bok swoją grę. Poprawiając dół swojej sukienki podeszła do drzwi, które otworzyła bez żadnego wahania. Po drugiej stronie stał Larry. Dziewczyna zmierzyła go rozbawionym wzrokiem. Czarnooki wyjątkowo miał włosy związane w kucyk, a ubrany był w czarne, dziurawe jeansy oraz czerwoną koszule hawajską w kwiaty.
Larry za to patrzył na nią jak w transie. Przez myśl jej przeszło aby w końcu go z niego wybudzić, gdyż jeszcze chwila i chłopak będzie musiał zbierać szczękę z podłogi.
- Hejka - powiedziała, machając mu ręką przed twarzą.
Johnson zamrugał kilkukrotnie, po czym potrząsnął głową, w ten sposób się odwieszając.
- H-hej - wydusił w końcu, raz jeszcze mierząc dziewczynę wzrokiem. - Świetnie wyglądasz [y/n].
[y/s] złożyła ręce za plecami, uśmiechając się delikatnie. Poczuła jak na jej twarz wpływają rumieńce, które postanowiła tym razem zignorować. Cudownie, Larremu aż odebrało mowę.
- Dzięki, ty również dobrze wyglądasz - pochwaliła go, na co chłopak uśmiechnął się lekko, wsadzając ręce do kieszeni spodni.
Spojrzał gdzieś ponad nią i przybrał nagle bliżej nie określoną mimikę twarzy, uciekając wzrokiem w bok. Zdezoriętowana [y/n] zmarszczyła brwi i spojrzała przez ramię.
Zaraz za nią stał Robert trzymający w ręku miotłę. Jego mina wyrażała coś w stylu "skrzywdź ją a nie ręczę za siebie". No proszę! Znalazł się nagle nadopiekuńczy braciszek, pomyślała.
- Weź no przestań Robert, bo mi go straszysz - mruknęła, dając mu kuksańca w ramie.
Czerwonowłosy wzruszył jedynie ramieniem i pokazał Larremu gest mówiący, że ma go na oku. A potem na całe szczęście odszedł, wracając do zamiatania podłogi w kuchni.
- To... - zaczęła niepewnie, zerkając na chłopaka.
- Idziemy? - jakby dokończył za nią, równie niepewnie co ona.
[y/n] pokiwała ochoczo głową i odprowadzona wzrokiem przez Roberta, przekroczyła próg mieszkania, zamykając za sobą drzwi.
CZYTASZ
korepetycje z rysunku [Larry Johnson × reader]
FanfictionWakacje to świetny okres, w którym młodzi mogą odpocząć od szkoły, a dorośli od pracy. Rodzice [y/n] [y/s] postanowili w dwójkę spędzić "romantyczne" trzy tygodnie na Karaibach, posyłając na ten czas córkę do jej starszego brata - Roberta z którym...