Chapter two

127 14 17
                                    

Tord usiadł powoli na kanapie. Laskę położył na szafce przy drzwiach, która została zrobiona z drewna. Jego meble były albo białe, albo czarne. Wszystko na wzór szachownicy.

Chłopak nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak wygląda jego mieszkanie. Po co, skoro i tak go nigdy nie zobaczy?
Nie wiedział. Jego najlepszy przyjaciel - porąbany, swoją drogą - mu umeblował dom. Uznał, że tak jest "stylowo" i pasuje do Torda.

Mieszkanie było dosyć małe. Niewidomy wszystko musiał mieć tutaj idealne. Dlaczego? Bo by się nie odnalazł. Właśnie. Pamięć to była jego supermoc. Dzięki niej mógł normalnie funkcjonować. Wszystko odkładał na swoje miejsca, musiało być jak w zegarku.

Rogacz ostrożnie zdjął okulary z nosa, odkładając je na blat szklanego stolika. Uśmiechnął się sam do siebie bez powodu i westchnął cicho. Powoli się podniósł i powędrował do swojego pokoju "muzycznego", gdzie często nagrywał filmiki na Youtube. Tak, szarooki również zasłynął, chociaż nie był specjalnie popularny, jeden z jego filmików miał 5 milionów wyświetleń. Chłopak dzielił się z innymi swoją codziennością, jako osoby niewidomej. Około 800 tysięcy osób go subskrybowało. Owy film, który tak bardzo się wybił był piosenką, którą karmelek napisał.

Filmik zaczynał słowami: "Myślicie, że osoba niewiadoma nie poradzi sobie bez opiekuna? Że nie dajemy rady? Otóż się mylicie!". Właśnie wtedy piękny śmiech Larssona wypełniał pokój i odbijał się przyjemnie długo w uszach. Rogaś grał na ukulele i keyboardzie. Wszystko montował sam. Miał specjalny telefon, specjalny tablet. Wszystko było dostosowane do jego "choroby".

Chwycił ukulele w dłoń i wrócił do salonu. Jeszcze tylko sprawdził godzinę na telefonie poprzez możliwość odsłuchania jej. 21:20.

- Hm.... Co by tu zagrać... - zaczął głośno myśleć. O tej porze zawsze grał i nikomu w bloku to nie przeszkadzało. Otóż Tord miał naprawdę piękny głos. Pani Hard, mieszkająca obok Norwega nazywała go "głosem anioła", co u chłopaka powodowało rumieńce. Ale cóż, taka była prawda.

- H-hm... - przymknął oczy i złapał chwyt "C". Przejechał palcami po 4 strunach i się uśmiechnął. Po chwili zaczął uderzać równomiernie, powodując wydostawanie się pięknej melodii z jego mieszkania. Cichy śpiew niewidomego dołączył do muzyki, tworząc idealną całość.

- She asked me "Son, when I grow old, will you buy me a house of gold...

***

Thomas próbował zasnąć, ale niestety nic nie wskazywało na to, że mu się uda. Nadal myślał o okularniku, którego spotkał chwilę temu. Na samą myśl robiło mu się ciepło na sercu. Rogacz był naprawdę kochany, a przynajmniej taki się wydawał.

Gdy myślał, że już nie zaśnie, usłyszał cichą grę na ukulele. Zmarszczył lekko brwi, wsłuchując się. Już chciał wstawać, by uciszyć tego kogoś, ale usłyszał głos dosłownie z nieba. Znów się położył, automatycznie zakrywając swoje nogi kołdrą i przytulając poduszkę. Słuchał śpiewu Torda, powoli zamykając oczy. Podobał mu się bardzo. Nigdy takiego nie słyszał. Leżał tak i leżał, aż w końcu.... W końcu zasnął. I zgadnijcie, kto mu się śnił?

ιт'ѕ darĸ нere... (TomTord)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz