Rozdział 5

455 25 6
                                    

Ważne ogłoszenie na dole

Wszystko mnie boli. Nie mogę się ruszyć. Mam ochotę krzyczeć ale nie mam jak. Otwieram oczy i widzę ciemność. Kiedy moje oczy przyzwyczajają się do panującej w koło ciemności mogę rozpoznać, że jestem w piwnicy. Leżę na jakimś starym materacu. Czuję unoszącą się w górze woń krwi. Mojej krwi. Wstaje z wielkim bólem i chce zmierzać w kierunku drzwi, z pod których wydobywa się mała łuna światła. Niestety uniemożliwiają mi to grube kajdany na nogach, które są przyczepione do ściany. Siadam zrezygnowana pod ścianą i podkulam nogi pod brodę. Sięgam do rękawa aby wyjąć sztylet od ojca. Nie ma go. Jedynej pamiątki po rodzicach. Jestem taka słaba. Po co ja tu szłam? Jedynie na śmierć.

Kiedy rozmyślam nad moim marnym losem nagle do pomieszczenia wchodzi dwóch mężczyzn, mogłam to rozpoznać po ich głosach . Kiedy mój wzrok przyzwyczaja się do światła widzę, że jeden ma czarne włosy a drugi brązowe. Są oboje mniej więcej tego samego wzrostu. Są również bardzo napakowani. Jeden z nich podchodzi do mnie i odpina kajdany a następnie podnosi i wlecze do wyjścia.

-Nawet nie próbuj sztuczek bo się to źle na ciebie skończy - ściska boleśnie moje ramię i wypycha z pomieszczenia upadam na ziemię - nie bój się szmatą do podłogi zostaniesz później - podnosi mnie i wpycha do pomieszczenia obok, na środku widzę jakieś krzesło. Czyli będą mnie torturować, zajebiście.

Posadzili mnie na nim i przywiązali. Nagle zostałam oblana lodowatą wodą. Krzyknęłam bo to aż zaszczypiało.

-Dobra teraz troszkę cię rozgrzejemy. Kiedy przyjedzie alfa wyciągnie z ciebie resztę - wziął jakieś nożyce i przejechał po moim ramieniu - po co przybyłaś do naszej watahy?

-Nie dowiecie się niczego - czuję jak część mojej skóry zostaje odcięta. Mam łzy w oczach ale nie dam im satysfakcji z moich krzyków

-Złe posunięcie - wbił mi nożyce w udo a ja zacisnęłam mocno zęby. Zaszlochałam cicho- jeszcze raz dla kogo pracujesz? - nie odpowiedziałam tylko spuściłam głowę w dół a drugi z nich wziął sól posypał nią moje rany. Krzyknęłam z bólu. Kiedy to się skończy?

-Odpowiadaj dziwko!! - drugi z nich patrzył na mnie ale nic nie robił dalej trzymał w rękach sól. Dostrzegłam w jego oczach wstyd i współczucie? - gdzie jest wasza baza!? - uderzył mnie mocno w policzek a następnie w brzuch. Krzesło się przechyliło od nagłego popchnięcia w tył i teraz leżałam na ziemi i patrzyłam na sufit. Miałam nierówny oddech.

Ja wraz z krzesłem zostaje podniesiona. Widzę przed twarzą tego lepszego wilkołaka

-Dan zostaw ją alfa się nią zajmie będzie za 15 minut. Zostawmy ją niech przemyśli czy dalej chce być cicho - rzekomy Dan wychodzi a ten co został podchodzi do mnie - radzę ci przemyśleć swoje zachowanie. Uwierz na słowo mój brat jest o wiele gorszy od Dana - wyszedł. Zostałam sama. Czyli on to jego brat. W zleceniu przeczytałam, że ma brata ma ich chyba dwóch jeden miał o ile dobrze pamiętam chyba 10 lat, drugi 18. Nie pamiętam niestety imion.

Ciekawe w jaki sposób umrę. Będą mi obcinać kończyny jedna po drugiej aż w końcu się wykrwawię albo będą tamować krwotoki abym jak najwięcej z tego widziała. Wszystko mnie boli. Chyba wolę to mieć już za sobą. Niech on już przychodzi. Chcę już umrzeć.

Po 5 minutach, które były wiecznością drzwi do pomieszczenia się otwierają. Nigdy w życiu nie bałam się tak bardzo jak teraz. Serce waliło mi jak oszalałe. Wiem, że idzie właśnie moja śmierć.

Nadchodzi powolnymi krokami. Jak drapieżnik, który poluje na swoją ofiarę. Przybieram kamienną twarz. Nie dam po sobie poznać strachu. Chodź wiem, że on i tak go wyczuje.

-A więc Aniele śmierci po co przybyłaś do mojej watahy? - nie odpowiadam. Czuję jak z moich ran cieknie coraz więcej krwi. Chyba nie dam rady już dłużej być przytomna. - popatrz na mnie. Popatrz na tego kogo zobaczysz poraz ostatni. Popatrz na tego kogo chciałaś zabić!! Tak wiem o zleceniu. Myślałaś, że dasz radę? Nic nie warty człowiek miałby pokonać potężnego alfę!!? - nagle podchodzi do mnie i odchyla krzesło do tyłu moja głowa również się odchyla. Uderza mnie mocno w brzuch aż tracę oddech mam mroczki przed oczami. Łapię łapczywie powietrze a on zaczyna mnie podduszać - Spójrz na mnie!! Chcę widzieć jak cierpisz!!chcę widzieć twój strach!!

Otwieram oczy wykończona wiem, że nie dam już rady wytrzymać muszę zamknąć oczy. Lecz chce aby mój zabójca wiedział, że nie boję się spojrzeć śmierci w oczy. Jego oczy skanują mnie dokładnie a kiedy natrafiają na moje tęczówki. On po prostu zamiera. Moje powieki bezwładnie opadają a ja czuję się błogo. W końcu koniec katuszy. Przed ciemnością słyszę urywek zdania.

- To nie możl......



Oto i jest rozdział 😍 powiedzcie mi ja chyba muszę zmienić tytuł tej opowieści. Bo widzę mało ludzi ją odnajduje na wattpadzie. Co powiecie na tytuł. ,, Alfa,, lub.,, mate Alfy,,.

Oczywiście proszę was o to abyście w komentarzach również dali swoje pomysły na nowy tytuł. I powiedzieli co sądzicie o moim pomyśle.

Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz