<<<<Tyler>>>>

3K 196 87
                                    

Co to do cholery ma znaczyć?

 Wyglądałem przez okno w kuchni i co widzę? Jak mój braciszek niańczył naszą sąsiadeczkę z naprzeciwka. Pomaga jej wysiąść z auta, a ja przyglądam się temu z rozbawieniem, bo kto jak kto, ale Tyson nic nie robi bezinteresownie. Muszę się dowiedzieć, co chodziło mu po głowie, nie wierzę, że robił to z dobroci serca, bo on zawsze chce czegoś w zamian.

Przetarłem twarz w geście irytacji. Nie wiem czemu, ta sytuacja zadziałała na mnie trochę dziwnie. Jakby obudziła we mnie śpiące instynkty. Od wieków lubiliśmy rywalizować, a coś mi się zdaje, że tutaj też mamy chyba pole manewru sądząc po spojrzeniach, jakie Valentina wysyłała w stronę mojego brata. Patrzyłem tak na nich, ukryty za grubą firaną wisząca w kuchni gdy za moimi plecami pojawił się ojciec. Jak zwykle wiedział, w jakim momencie mi przerwać.

- Tyler, trzeba nakryć do stołu, za chwilę powinien być Twój brat i ktoś z restauracji, by dostarczyć kolację - odezwał się do mnie patrząc znad drucianych oprawek okularów- strasznie nie lubię w nim tego nawyku.

 Cholera jak ktoś ma wyleczyć wadę wzroku, patrząc znad szkieł. Wiele razy mu to powtarzałem, ale on jak zwykle puszcza wszystko, co mówię ja lub Tyson mimo uszu. Zawsze myśli tylko o tej pieprzonej restauracji i o Grecie która krąży wokół niego jak sęp przy padlinie. Tylko patrzeć jak nasz tatuś sprowadzi do domu macochę niewiele starsza ode mnie. Dobrze, że niedługo wyjeżdżamy na uczelnię i nie będziemy musieli oglądać tego gówna. Zebrałem w sobie resztkę pokładów samokontroli i z uśmiechem na ustach przytaknąłem, by po chwili wyciągnąć z szafki talerze i sztućce. Zaniosłem wszystko do jadalni i zostawiłem go samego, widziałem jak trudno mu uwierzyć w to, że nie wywołałem kolejnej kłótni. Lubiłem gdy nie spodziewał się tego, co zamierzam zrobić, chciałem, by był niepewny. Sprawiało mi to chorą satysfakcję nawet jeśli ma być to pierdolone nakrycie stołu, którego on by się nie spodziewał. 

Kiedyś lubiłem go prowokować, patrzeć jak daleko jest w stanie się posunąć, by bronić swoich racji. Niestety odkryłem później, że Tyson obrywał za mnie i moje zachowanie, bo ojciec wymagał od niego, by na mnie wpłynął. Od tamtego czasu stałem się inny. Byłem na pozór grzeczny uczynny, miły i frajerowaty do granic możliwości. Tylko Tyson wiedział, że w środku skrywam drzemiące emocje. Pod maską pozornej uprzejmości skrywał się fałsz i mrok, który umiałem maskować jak profesjonalista. Uważałem, że przez to jestem bardziej niebezpieczny niż Tyson, po nim każdy widział od razu, jaki jest, ale ja ukrywałem się i zmieniałem niczym kameleon, w zależności od sytuacji.

****
Musiałem pogadać z Tysonem, po wczorajszej kolacji znikał w swoim pokoju, bez słowa, nie dając mi możliwości na rozmowę. Już dawno nauczyłem się, że jak tak się zachowuje, to trzeba zostawić go samego. Nic nie wskórają prośby o rozmowę. Tyson to kawał zatwardziałego skurczybyka zawziętego do granic możliwości. Chciałem zobaczyć się z nim, nim wyjadę. 

Nie zdążyłem mu powiedzieć, że dzwoniła matka, z prośbą o odwiedziny. Nie potrafiłem jej odmówić.
Wiedziałem, że zostawiła nas z ojcem i w sumie, to nie chciała mieć z nami nic do czynienia przez całe nasze dzieciństwo, ja nie potrafiłem jednak jej odmówić. Czy to było chore, że chciałem mieć matkę, chociaż na te krótkie chwile? Dla Tysona to było złe, nie chciał pogodzić się z tym, że ją odwiedzam. Od rozwodu, on uparcie twierdził, że nienawidzi jej całym sercem i nie chce mieć z nią nic do czynienia.
Bez pukania wszedłem do jego pokoju, kurwa, kiedy ja się nauczę? Pomyślalem gdy znowu zastałem go w krępującej sytuacji. Czarnowłosa laska klękała między jego nogami, a Tyson siedział na łóżku z odchylona do tyłu głową. Jedną ręką trzymał dziewczynę za włosy, by brała jego kutasa, jak najgłębiej się da. Ten widok spowodował, że również zachciało mi się pieprzyć. Nie raz dzieliliśmy się dziewczynami, ale niestety, dziś już nie miałem za dużo czasu.

- Nie przeszkadzajcie sobie- rzuciłem w progu, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna wystraszona próbowała się odsunąć, ale Tyson nie pozwolił jej na to ostro ciągnąć ją ponownie w dół. 

- Nie przejmuj się moim bratem, nie przestawaj.

Dziewczyna usłużnie zajęła się ponownie jego fiutem, a ja w końcu wydusiłem z siebie, po co przyszedłem.

- Tyson, muszę jechać do matki- powiedziałem sucho.

- Wiesz, że mnie to nie obchodzi, o tak mała tak jest głębiej- sapał między zdaniami.

- Daj spokój stary, nie chcesz, do końca życia się na nią gniewać, uwierz mi.

- Kurwa Tyler spierdalaj stąd i daj mi spokój albo chodź się przyłączyć- wyrzucił z siebie i zauważyłem, że jego biodra zwiększyły tempo, a dziewczyna zaczyna się krztusić.

Spojrzałem na nich raz jeszcze i a niech to szlag trafi, miałem ochotę się zabawiać. Wolno skierowałem się w ich stronę, rozpinając spodnie.

Po dwugodzinnych igraszkach wyszedłem z pokoju, zostawiając ich samych. Jessica, bo tak miała na imię dziewczyna, była całkiem niezła w te klocki. Usta miała stworzone do obciągania i robiła to chętnie. Na chwilę cofnąłem się do swojego pokoju, by wziąć torbę podróżną i nie żegnając się z ojcem, wyszedłem. Torbę wrzuciłem na tylne siedzenie mojego samochodu i skierowałem auto, w stronę, którą pokazywał GPS. Miałem przed sobą długą drogę włączyłem radio i uchyliłem okno, by odpalić papierosa. Zapowiadało się wspaniale lato. Zamierzałem wykorzystać ostatnie chwile przed studiami, jak najlepiej, a później chciałem skupić się na nauce. W uniwersytecie Rhode Island zamierzałem pokazać, jaki naprawdę jestem. Na studiach będziemy osobno niepostrzegani ciągle jako jedność tylko jako samodzielnie egzystujący jednostki i dobrze, bo czasem mi ciążyło to, że byliśmy nierozłączni.

Po dwóch godzinach jazdy burczenie w moim brzuchu było już tak donośne i uciążliwe, że postanowiłem zatrzymać się na stacji benzynowej na jakiś mały posiłek.

 Zapomniałem, że rano byłem zajęty innymi atrakcjami i totalnie wyleciało mi z głowy, by przed wyjazdem coś przekąsić. Na stacji znajdował się mały bar, więc zamknąłem auto i skierowałem kroki w jego stronę. Wchodząc do środka, uderzył we mnie przyjemny chłód klimatyzacji.

 Zapach kawy unosił się w pomieszczeniu, a czerwone skórzane kanapy zapraszały, by usiąść na nich i odpocząć po podróży. Styl był typowo z lat sześćdziesiątych, a i obsługa chyba również była z tamtych lat. Gdy tylko zająłem miejsce, przy moim boku pojawiła się starsza kobieta z wysoko upiętym kokiem. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Postawiła przede mną dzbanek z kawą i kubek. Wyjęła z kieszeni mały notesik w czerwoną kratkę, gotowa, by zapisać zamówienie. 

- Co podać? - odezwała się skrzekliwym głosem.

- Macie jakąś specjalność dnia? Lub coś w tym stylu- zapytałem, bo zupełnie nie widziałem, co mogłem tutaj zmówić.

 
- Kochanieńki mamy soczyste hamburgery i grube frytki. Może być?

- Tak, może być, ale poproszę, o podwoją porcję mięsa.

- Się robi złociutki - posłała mi ostatni uśmiech i zniknęła za ladą, zostawiając za sobą ciężką woń perfum unoszących się w powietrzu.

Po piętnastu minutach miałem jedzenie przed sobą. Szybko zabrałem się do jedzenia. Kobieta miała rację, smakowało przepysznie. Mięso dosłownie rozpływało się w ustach a sos, który był dodany, nie wiem, smakował, jak połączenie sosu barbecue z sosem miodowym, ale komponował się ze wszystkim idealnie. Wytarłem brudną twarz w serwetkę i położyłem na stole banknot. Jeszcze wizyta w toalecie i byłem gotowy do dalszej drogi. Przed sobą miałem jeszcze jakieś 600 km, więc droga była długa. Miałem nadzieję jednak, że do domu matki zdążę dojechać przed północą. Wiem, że będę musiał jeszcze zadzwonić do ojca, ale chciałem odciągnąć to jak najbardziej.

 Nie lubiłem się tłumaczyć i nie lubiłem słuchać jego wyrzutów, a właśnie na nie się zapowiadało, bo wyjechałem z domu bez jego pozwolenia. Miałem tylko nadzieję, że tym razem nie odbije się to na Tysonie. W końcu teraz on może mu oddać i nie byłem w stanie przewidzieć, jak to wszytko mogłoby się skończyć.

Kochani witam w kolejnym rozdziale, 😉❤️ mam nadzieję, że już choć trochę poznaliście drugiego z bliźniaków, więc pytanko, Team Tyson czy Team Tyler? Jak zawsze, jeśli rozdział wam się podobał, zostawcie po sobie ślad ⭐ komentarze mile widziane. Do następnego ❤️ Ada

Zakazana namiętność(BĘDZIE WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz