°ty wcale mnie nie kochasz°

248 15 208
                                    


Gdy byłem pod drzwiami naszego pokoju, bez pukania otworzyłem drzwi i to co tam zobaczyłem mnie zszokowało, stałem jak posąg i patrzyłem na blondyna, który siedział skulony w kącie i płakał, wyglądał teraz co najmniej sto razy gorzej od Olejnika, który swoją drogą w jakimś stopniu też mi się podobał. Może to będzie moja kolejna ofiara?

Niepewnie podszedłem do mojego chłopaka i objąłem go jedną ręką, drugą zaś gładziłem jego spuchnięty od płaczu policzek.

Sprawiało mi to wielka przyjemność, że cierpi przeze mnie, że doprowadziłem go do takiego stanu. Właśnie o to chodziło. Zniszczę mu jego już i tak beznadziejne życie.

- Maruś, skarbie.. Nie płacz - po tych słowach jeszcze bardziej się rozpłakał.

- Łatwo ci powiedzieć! Nigdy nie byłeś tak traktowany jak ja!! Zawsze stawiasz mnie jako drugą opcję, a ja Łukasz.. Ja cie kocham, wiesz? Nie potrafię z ciebie zrezygnować, ja..ja nie dam rady bez ciebie. Proszę obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.

- obiecuję słonko, a teraz chodź na dół zrobimy coś do jedzenia - oczywiście, że ta obietnica była kłamstwem, chyba już wiecie jaki jest mój plan co do Marka? Wykorzystam go i zostawię, tak będzie najlepiej.

- nie jestem głodny.

- no, ale Marek musisz coś zjeść, patrz jaki jesteś chudy - blondyn wstał i udał się w stronę łóżka, aby sie położyć. Widać, że nie czuł sie najlepiej, a to moja wina.. W sumie to ta sytuacja mnie bawiła, przecież wawrzyniak nie ma uczuć.

- a ty gdzie sie wybierasz młody? - pociągnąłem go za rękaw bluzy, żeby go zatrzymać.

- położyć się, a co nie widać? Jestem wykończony i źle się czuję.

- a chcesz coś do jedzenia skarbie?

- nie, mógłbyś wyjść stąd? - chyba nadal był na mnie zły przez te urodziny, które odbędą się jutro.

- nie bądź już zły na mnie, możemy pojutrze spędzić miło czas prawda?

- ale to nie to samo! Myślałem, że będziesz w moje urodziny.. Podobno jestem najważniejszy.

- no, bo tak jest. Jesteś najważniejszy w moim życiu Mareś kruszynko, ale zrozum, że muszę jechać do babci.

- ta, jasne spoko, najwyżej będę siedzieć cały dzień w domu i płakać!

- jak tylko wrócę to obiecuje, że pójdziemy gdzieś, ok?

- no dobra.. Łukasz? - zapytał starszego.

- hmmmm? Słucham cie.

- no.. Bo pamiętasz tego huberta, który ostatnio przywrócił twoją teczkę, prawda?

- tak słoneczko pamiętam i co w związku z tym?

- bo on miał przyjść na moje urodziny, zaprosiłem go, a teraz co mam zrobić?

- wiesz co, może zadzwoń i powiedz mu, że jednak nie będzie imprezy, bo chcesz z chłopakiem spędzić czas czy coś. Dam ci jego numer.

- okiś, kocham cię! Jesteś najlepszyyyyyy.

Podałem Markowi numer do Huberta, zastanawiałem sie czy robię dobrze w końcu coś może wyjść na jaw, a tego nie chcemy prawda? Muszę jeszcze Marka zaliczyć i wtedy dopiero sie dowie po co tak naprawdę był mi potrzebny.

- hej? - Hubert odezwał sie pierwszy rozkojarzony.

- ummm, Hubert, bo ten.. Jak ci to powiedzieć.. Jutro nie będzie jednak imprezy urodzinowej, bo chce spędzić miło czas z moim chłopakiem.

- a to nie przepadkiem jutro się miałem z nim spotkać na "randkę"?

- że co? - przez chwilę była cisza, więc postanowiłem ją przerwać.

- mógłbyś powiedzieć o co chodzi? - jeszcze chwilę rozmawialiśmy i wszystko mi wytłumaczył, ja nie potrafiłem uwierzyć w to co powiedział, ale niestety to prawda. Umówiłem się z Hubertem tak, że będzie mnie informować o wszystkim co się stanie na tym spotkaniu i poprosiłem go żeby nic nie mówił o tej rozmowie Łukaszowi.

- dobra to do jutra, pa.

- pa.

Teraz sie zastanawiam po co ten cały cyrk? Chciałem z Łukaszem o tym porozmawiać, ale jeżeli bym to zrobił zniszczyłbym nasz plan.

Było już dosyć późno dlatego położyłem sie spać i po chwili poczułem jak ktoś wtula sie w moje plecy, był to nikt inny jak Łukasz.

Poczułem sie bezpiecznie w objęciach starszego i tak zasnąłem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
jest 3:47 a ja piszę rozdział także pozdro, dobranoc/dzień dobry.

To tylko gra | KXHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz